Zbigniew Boniek: Jerzy Brzęczek powinien zrobić rachunek sumienia

Zbigniew Boniek
Obserwuj nas w
fot. Grzegorz Wajda Na zdjęciu: Zbigniew Boniek

– Bycie selekcjonerem wymaga też umiejętności komunikacji z dziennikarzami. Nie można was wszystkich wrzucać do jednego worka. Jurek powinien zrobić sobie rachunek sumienia, gdzie popełnił w tej kwestii błędy, co powoduje, że nastawienie do niego jest takie, a nie inne – mówi w rozmowie z Goal.pl Zbigniew Boniek.

Czytaj dalej…

  • Prezes PZPN w rozmowie z nami przyznał, że nie czytał książki Jerzego Brzęczka i Małgorzaty Domagalik, ale nie ma wątpliwości, że – przynajmniej teraz – nie powinna była powstać
  • Boniek nie ukrywa, że nie jest fanem aktualnego stylu reprezentacji Polski, ale broni Jerzego Brzęczka w kwestiach “sportowych”. Ma do niego natomiast zastrzeżenia w aspekcie komunikacyjnym
  • Wiele wskazuje na to, że Czesław Michniewicz nie poprowadzi reprezentacji U-21 na przyszłorocznych mistrzostwach Europy (jeśli Polacy zagwarantują sobie awans). – Bycie trenerem na dwóch frontach jest dla mnie niemożliwe – mówi

Jak się czuje Jerzy Brzęczek?

Dobrze, choć wciąż ma pozytywny wynik na koronawirusa (we wtorek PZPN poinformował, że selekcjoner otrzymał wreszcie wynik negatywny i czeka na wynik powtórnego badania. Wywiad był przeprowadzany w poniedziałek – przyp. red.). Musi siedzieć w domu dopóki nie będzie „negatywny”. Ze sztabem oczywiście się kontaktuje. Sytuacja jest nietypowa, ale nie pierwszy raz w życiu drużyna nie jest prowadzona przez trenera, bo ten jest chory.

Gorączka była jedynym objawem?

Mówił też, że przez dwa dni czuł się zmęczony, ale odczuwał to jak normalną grypę.

Skoro jest pan w kontakcie, proszę przekazać życzenia zdrowia, bo z dziennikarzami trener nie chce rozmawiać.

Ale telefon na pewno by odebrał. Adam Nawałka też oficjalnie nie rozmawiał z dziennikarzami, ale jak ktoś prywatnie zadzwonił, zawsze był sympatyczny i wylewny.

Mam wrażenie, że powody unikania kontaktów z dziennikarzami u Jerzego Brzęczka są inne, niż u Adama Nawałki. Ten drugi po prostu miał taki styl bycia, a Brzęczek – bardzo chętny do wywiadów w pierwszych tygodniach pracy – po prostu ich zaniechał, bo czuł się przez dziennikarzy atakowany.

Muszę panu powiedzieć, że jeśli chodzi o aspekt sportowy, to Jurek realizuje narzucone mu zadania. Nawet jeśli ja się zgadzam z większością opinii, że nasz styl powinien być trochę lepszy, to nie mogę go krytykować za zrobienie 25 punktów w eliminacjach. Mówi się, że w słabej grupie, ale Beenhakker w jeszcze słabszej zdobył kiedyś 11 punktów, w tym sześć na San Marino. Brzęczek dostał reprezentację z bardzo mocnym kręgosłupem w postaci Szczęsnego, Glika, Krychowiaka, Lewandowskiego, a udaje mu się do niej wprowadzać świeżą krew – Bednarka, który wprawdzie grał na mundialu u Nawałki, ale tylko dlatego, że kontuzję złapał Glik, Kędziorę, Jóźwiaka, Szymańskiego, Bielika, Recę. To nie jest łatwe. Natomiast faktycznie, jest ten drugi aspekt, ludzki…

Słyszę w pana głosie, że tutaj braw dla trenera nie będzie.

Bycie selekcjonerem wymaga też umiejętności komunikacji z dziennikarzami. Nie można was wszystkich wrzucać do jednego worka. Hejt i trolling dziś jest wielki, ale przecież nie z każdej strony. Poza tym z tym trzeba żyć i nie może to wpływać na relacje z wszystkimi ludźmi. Jurek powinien zrobić sobie rachunek sumienia, gdzie popełnił w tej kwestii błędy, co powoduje, że nastawienie do niego jest takie, a nie inne. Co powoduje, że negatywna narracja jest tak mocna.

Na jednym z filmików na Łączy Nas Piłka Robert Lewandowski powiedział jakiś rok temu – kto nie trzyma ciśnienia, nie nadaje się do dużej piłki. Oczywiście nie odnosiło się to w żaden sposób do Jerzego Brzęczka, ale patrząc, co się wokół niego dzieje i jak oblężoną twierdzę zbudował, zadaję sobie pytanie: czy trener Brzęczek trzyma ciśnienie?

Dobrze, że pan dodał, że Robert nie mówił o Jurku, bo ostatnio modne stało się wyrywanie zdań z kontekstu. Nie chcę się wypowiadać, czy Brzęczek trzyma ciśnienie, jestem naprawdę w niezręcznej sytuacji. Walenie w Brzęczka jest też waleniem we mnie, bo to ja go zatrudniłem. A ja będę się upierał, że Jurek zrealizował na ten moment oba przedstawione przed nim cele: pewny awans na Euro i wprowadzenie nowych piłkarzy do drużyny. Tak gęsta atmosfera wokół niego nie jest potrzebna.

A po wydaniu książki z Małgorzatą Domagalik jest jeszcze gęstsza. Pan tej książki nie chciał. Czemu jako szef Jerzego Brzęczka pan jej nie zablokował? Przecież dość szybko było jasne, że ta publikacja tylko zaszkodzi selekcjonerowi, a co za tym idzie – reprezentacji.

Ja sam niedługo wydam książkę, w której opisuję dziesięć moich najważniejszych meczów w życiu, natomiast robię to długo po karierze. Gdy przyszła do mnie pani Domagalik, spytałem: po co to robicie? W czasie „roboty” nie powinno się niczego takiego pisać… Choć ze szczegółami trudno mi się do niej odnieść, bo jej nie czytałem, całkiem możliwe, że przez brak czasu nawet nie przeczytam. Ale wracając do pana pytania – nie zablokowałem tej książki, bo jestem człowiekiem, który lubi innym dawać wolność. Swoje zdanie wyraziłem, ale jeśli Domagalik i Brzęczek chcieli wydać tę pozycję, nie stawałem okoniem.

W środku tej książki jest np. taki cytat: „Obejrzałem wszystkie mecze Adama [Nawałki] i przy całym szacunku, jak na nie popatrzyłem i na to, jak my gramy, to jest różnica. Właśnie pod względem poruszania się taktycznego w kreowaniu akcji ofensywnych. Na naszą korzyść. Sorry, ale tak jest”. Co pan na to?

Jak już mówiłem, nie czytałem tej książki i trudno mi się odnosić do cytatów z niej.

Pytam pana, bo próbowałem się kilka miesięcy temu za pośrednictwem departamentu mediów w PZPN umówić na rozmowę z Jerzym Brzęczkiem, ale odbiłem się od ściany. A chętnie zadałbym pytanie: w którym meczu Adama Nawałki gra ofensywna wyglądała gorzej niż w całej serii meczów Jerzego Brzęczka – wymienię tu Macedonię w Skopje, Słowenię w Lublanie, Austrię w Warszawie, abstrahując nawet od tego nieszczęsnego meczu z Holandią?

Nie jestem chorym człowiekiem, by powiedzieć panu, że my pięknie gramy w piłkę. Powiem tak: kadra Nawałki zaczęła grać dobrze, gdy Lewandowski dostał drugiego napastnika. Robert lubi zejść na prawo, lewo, a nie tylko stać między środkowymi obrońcami i się z nimi kopać. Adam odkopał pewne rezerwy tego zespołu i Jerzy Brzęczek też wie, że on w kwestii jakości gry też ma jeszcze rezerwy. Z tym, że ja nie wiem, czy my trochę nie przesadzamy w tym temacie. Nie jest łatwo zebrać się raz na trzy miesiące i sprawić, że drużyna będzie grać tylko lepiej i lepiej. Czytałem po meczu z Holandią, że oni zawsze wiedzą, co grać, bo atakowali nas przez cały mecz, a kilka dni później przyjechali do nich Włosi i mogli wygrać 4:0. Piłka reprezentacyjna bardziej jest uzależniona od indywidualnej jakości piłkarzy, a nie stylu, bo żeby ten wypracować, potrzeba pracy właściwie codziennie. A teraz to nawet nie ma treningów, tylko same mecze. Wierzę, że gdy Jurek dostanie kadrę na zgrupowaniu przed Euro, będzie miał plan na wypracowanie stylu dzień po dniu.

Czyli do celów dla Jerzego Brzęczka dodamy w przyszłości poprawę stylu?

Naprawdę pan myśli, że my o tym nie rozmawiamy? Nikt tu nie jest szczęśliwy z powodu jakości gry. Czasem myślę, że wolałbym przegrać 4:5, niż zremisować 0:0. Nigdy nie kochałem taktyki „lewy prosty i uciekaj”. Natomiast podkreślam: ja w Jerzego Brzęczka wierzę. Ma u mnie totalne poparcie. Gdyby było inaczej, naprawdę potrafiłbym podjąć trudną decyzję.

Kończąc już temat książki, chciałbym zadać najważniejsze moim zdaniem pytanie. Skoro ludzie się z tej publikacji śmieją, czy Jerzy Brzęczek właśnie nie stracił autorytetu w szatni?

To może być problem. Choć pamiętajmy, że jak jacyś ludzie się śmieją, nie znaczy, że każdy ma mieć taką samą opinię.

Ale piłkarze to też ludzie. I oni przeczytają, jeśli tego jeszcze nie zrobili, że „Jerzy Brzęczek to Kazimierz Górski na nasze czasy”. Chciałbym widzieć piłkarza Zbigniewa Bońka, który przechodzi obok tego obojętnie…

Pomidor. Proszę o następne pytanie.

Po wrześniowym dwumeczu kadry powiedział pan w Lidze+ Extra: Za słabe występy powinno się dostawać wszystkim. Trzeba drużynę ganić, wyciągać rzeczy negatywne i starać się je poprawić. Sytuacja jest taka, że możemy je poprawić za półtorej miesiąca, gdy rozgrywamy trzy spotkania. Co zatem, jeśli po tych trzech spotkaniach nie zobaczymy poprawy?

Sytuacja się zmieniła. Dziś jesteśmy obstrzeliwani przez COVID. Nie będzie Jerzego Brzęczka, zaraz się okaże, że jacyś piłkarze nie przyjadą, bo za zgodą FIFA nie puszczą ich kluby. Przecież zgodnie z przepisami wszyscy zawodnicy powołani z Anglii po powrocie do swoich drużyn powinni przejść 14-dniową kwarantannę. Nagle znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że pozostaje się cieszyć, że my w ogóle te mecze zagramy.

Jak technicznie będzie wyglądało prowadzenie kadry w październikowych meczach? Jerzy Brzęczek będzie zarządzał sprzed telewizora?

Kadrę poprowadzi trener Tomasz Mazurkiewicz, będzie miał do pomocy Radosława Gilewicza. Jeśli będą chcieli na odprawie połączyć się z Jurkiem – proszę bardzo, technika na to pozwala. Może w przerwie meczu też się z nim skontaktują, nie wiem, nie będę w to wchodził.

Mówił pan też ostatnio, że nie słyszał mądrej i fajnej krytyki, bo żadna nie odpowiadała na pytanie: jak sprawić, by kadra grała lepiej. To ja spróbuję. Czemu my tak uparcie gramy Piotrem Zielińskim na pozycji numer 10? Trener Brzęczek na swojej pierwszej konferencji mówił, że u niego zawodnicy będą grali w tych samych miejscach, co w klubie, a w Napoli Zieliński nie rozegrał pół meczu na „dziesiątce”. To samo Bartosz Bereszyński, notorycznie rzucany na lewą obronę.

Co do tego ostatniego, to ja będę decyzji Brzęczka bronił. Prawdopodobnie dla niego Bereszyński jest lepszy od Rybusa w fazie defensywnej, więc są podstawy, by grał. Oczywiście można przypuszczać, że Maciek zdaniem trenera jest lepszy w grze do przodu, ale to daje selekcjonerowi możliwość manewrowania nimi w zależności od tego, z jakim rywalem się spotykamy. Optymalnie by było, gdyby był dostępny Reca w dobrej formie, bo on poniekąd łączy te atuty. Natomiast co do Zielińskiego, to ja zadam panu pytanie – gdzie pana zdaniem powinien grać w kadrze?

Z Izraelem zagrał bardzo dobry mecz, chyba najlepszy za Brzęczka. Wtedy był ustawiony na prawym skrzydle, też nienaturalnym dla niego, ale jednak bliższym jego prawdziwej pozycji z Napoli. Tam zawsze ma przestrzeń, a on na tym opiera swoją grę. Grając za napastnikami traci mnóstwo swoich atutów, a później słyszymy: ten Zieliński to się do niczego nie nadaje.

Ja się z panem zgadzam. Piotr Zieliński nie jest „dziesiątką”. Ja uważam, że na „ósemce”, albo z boku pomocy byłby bardziej przydatny. On potrafi wygrać pojedynek jeden na jeden, uwolnić się… Inna sprawa, że jak Brzęczek wrzuci Zielińskiego na lewą pomoc, zaraz zaczną się pytania: a dlaczego nie gra Grosicki? Ale trener musi z tym umieć żyć.

Miał pan dylemat, by puścić Czesława Michniewicza do Legii?

Nie byłem wielkim entuzjastą tego pomysłu, ale zachowałem się podobnie, jak z książką, o której rozmawialiśmy – nie chciałem nikomu niczego blokować, wyraziłem jedynie swoje zdanie. Było takie, że to nie jest dobry okres. Powiedziałem: Czesiu, wiem, że w Legii będziesz mógł zarabiać pewnie trzy-cztery razy więcej, natomiast powiedz panu Mioduskiemu, by zadzwonił do Ciebie za pół roku. Dokończ projekt „reprezentacja U-21”. Dla mnie był to dość nerwowy, niepotrzebny ruch, ale widziałem, że on miał wielką ochotę pójścia do Legii. Nie mogłem powiedzieć „nie”.

Co zatem z dalszą pracą Michniewicza w kadrze młodzieżowej?

Jeszcze nie wiem. Bycie trenerem na dwóch frontach jest dla mnie niemożliwe. Po jesiennych meczach będziemy musieli usiąść i zastanowić się, co dalej, bo obecna sytuacja jest nie fair zarówno w stosunku do U-21, jak i Legii. To pociągi jadące po innych torach, nie da się ich prowadzić jednocześnie… Przy czym zaznaczam, że trener Michniewicz zachował się w porządku nie chcąc prowadzić rozmów z Legią bez mojej wiedzy i zgody. Przed październikowymi meczami nic się w U-21 nie zmienia, bo nie chcieliśmy robić niepotrzebnego zamieszania i jakichś przepychanek, ale Czesiu dobrze wie, że do tematu wrócimy.

W co pana zdaniem gra Arkadiusz Milik?

Nie wiem. Kibicuję mu od zawsze, znam jego historię, wiem, ile przeszedł w życiu i uważam, że to, co dzieje się wokół niego, nie jest problemem Arka.

Menedżerów?

Mam za mało wiedzy, by się wypowiadać, natomiast widzę, co się dzieje. Napoli otoczyło go świetną opieką, gdy dwa razy zrywał więzadła, więc jego twarde stanowisko negocjacyjne nie jest dobrze odbierane. Jeśli przez rok nie będzie grał, w dodatku w roku Euro, będzie to strzał w stopę.

Jak już jesteśmy przy Napoli – jakie jest pańskie zdanie na temat wydarzeń z niedzieli? Mam na myśli niedoszły mecz z Juventusem.

To bardzo niebezpieczne, tym bardziej, gdy można zadawać pytania, czy czasem sanepid nie działał w porozumieniu z klubem. Gdy zaczniemy przekładać mecze, bo jest kilku chorych, to do niczego dobrego to nie doprowadzi. Przecież nie przekładamy spotkań, gdy sześciu zawodników złapie grypę, tylko gramy bez nich.

Myśli pan, że teoria, że de Laurentiisowi pasowało nie grać tego meczu, bo Napoli było potężnie osłabione i będąc człowiekiem bardzo wpływowym „załatwił” to z ASL z Kampanii, jest realna?

Zawsze jest możliwe, że ktoś chce mieć jakąś korzyść, nawet wykorzystując trudną sytuację. Natomiast jako prezesowi PZPN nie wypada mi się na ten temat wypowiadać.

Koronawirus torpeduje też polskie rozgrywki. Odwoływanie meczów Ekstraklasy zaczyna być seryjne. Nie ma pan poczucia, że jeśli będziemy odwoływać mecze, bo kilku piłkarzy w drużynie złapie koronawirusa, to my tej ligi na pewno nie dogramy do końca?

Na razie takiej obawy nie ma, bo mamy sześć środowych terminów, w których możemy zagrać o 17-18. Natomiast dziś nie wiem, jak my wytrzymamy narastającą falę zakażeń. Dziś jest to dwa tys. dziennie, zaraz może być cztery, później osiem, tak to działa. W sobotę wracałem z żużla, jechałem przez Al. Jerozolimskie, Plac de Gaulle’a, Nowy Świat, obserwowałem chmarę ludzi. To jest duży problem. Społeczeństwo, zwłaszcza młodzież, nie boi się koronawirusa.

W UEFA jest strach o Euro 2020? Że ponownie może się nie odbyć?

Nikt nie bierze tego pod uwagę. Euro na pewno się odbędzie, choćby przy pustych trybunach. Mamy dużo większe doświadczenie, bo niedawno odbył się turniej Final Eight Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Mamy odpowiednie protokoły, tutaj nie widzę żadnego zagrożenia.

Komentarze