Klub jedną z ofiar wojny. Szachtar bez szans na powrót do domu

Kibic Szachtara
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Kibic Szachtara

Szachtar to najbardziej utytułowany ukraiński klub od czasu uzyskania przez ten kraj niepodległości. Z powodu konfliktu w Donbasie i ryzyka dalszej wojny z Rosją drużyna z Doniecka gra od kilku lat na wygnaniu. Niestety zamiast współczucia często spotyka się z wrogością. Klubowi działacze rozkładają ręce, bo powrót do domu okazuje się niemożliwy.

  • Z powodu konfliktu w Donbasie Szachtar musiał opuścić w 2014 roku rodzinne strony. Klub grał przez ostatnie lata we Lowie, Charkowie i Kijowie.
  • Mecze Szachtara Donieck świecą pustkami, gdyż kibiców z Donbasu nie stać na to, by udawać się na mecze oddalone ponad tysiąc kilometrów od domu.
  • Co gorsza piłkarze Szachtara spotykają się z niechęcią ze strony kibiców innych klubów. Ultrasi Dynama mówią im, by wynosili się z Kijowa.

Od kilku lat żyją na walizkach

Nieco ponad dekadę temu ukraiński futbol był w rozkwicie i wydawało się, że będzie dominować w tej części Europy. Kraj organizował wspólnie z Polską Euro 2020, budując nowoczesne stadiony i poprawiając infrastrukturę. Frekwencja na meczach tamtejsze Premier Ligi biła rekordy. Do tego doszły też klubowe sukcesy. Szachtar i Dynamo Kijów gościli regularnie w Lidze Mistrzów. Ten pierwszy zespół wygrał w 2009 roku zarówno Puchar UEFA, jak i Superpuchar Europy.

Ukraiński optymizm przygaszony został tym, co nastąpiło w 2014 roku. Doszło wówczas do konfliktu zbrojnego w Donbasie i nielegalnej aneksji Krymu przez Federację Rosyjską. Jeśli chodzi o piłkę nożną, pierwszą i jedną z największych ofiar okazał się być Szachtar.

W 2020 roku podjęto decyzję, że klub z Doniecka będzie rozgrywać swojego mecze na kijowskim Stadionie Olimpijskim. Dla Szachtara była to już trzecia przeprowadzka od rozpoczęcia konfliktu zbrojnego w Donbasie. – Ja też musiałem opuścić mój dom na wschodzie Ukrainy z powodu wojny. Kibicuję Szachtarowi, więc można powiedzieć, że zarówno oni, jak i ja jesteśmy w Kijowie uchodźcami – powiedział portalowi Emerging-Europe kibic Dmitri Aleszenko.

Sytuacja w jakiej znajduje się Szachtar jest ewenementem na skalę światową. Jeśli chodzi o kluby zrzeszone pod egidą UEFA, na innym terytorium swoje mecze rozgrywa jedynie Sheriff Tyraspol, który swoją siedzibę ma w separatystycznym regionie Naddniestrza. Sytuacja Szachtara jest jednak jeszcze bardziej skomplikowana. W jego przypadku można mówić o prawdziwej, wymuszonej wojną emigracji.

Przerwali hegemonię Dynama

W czasach istnienia Związku Radzieckiego klub z Doniecka nie odgrywał znaczącej roli. Zmieniło się to dopiero po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości. W połowie lat 90. Szachtar został przejęty przez lokalnego i budującego swój kapitał biznesmena Rinata Achmetowa. Nikt nie przypuszczał wówczas, że za mniej niż dekadę stanie się on najbogatszym człowiekiem na Ukrainie.

Achmetow wykazał się dużą cierpliwością, bo pomimo wpompowywanych w klub pieniędzy sukcesy nie przyszły z dnia na dzień. Dominacja Dynama Kijów przerwana została dopiero w 2002 roku. Wówczas ekipa z Doniecka wygrała upragnione mistrzostwo kraju. Kolejnym krokiem było zatrudnienia Rumuna Mircei Lucescu. To pod wodzą tego trenera Szachtar sięgał po swoje największe sukcesy.

Pomiędzy 2002 a 2014 roku Szachtar wygrywał ligę aż dziewięciokrotnie. Do 2011 roku Achmetow wpompował w swój klub aż 900 milionów euro. To w dużej mierze dzięki jego pieniądzom powstał okazały stadion Donbas Arena, czyli jedna z głównych aren Euro 2012.

Można jedynie gdybać w jakim miejscu znajdowałby się teraz Szachtar, gdyby nie wojna w Donbasie. Osoby związane z ukraińską piłką spodziewały się, że klub ten zrobi kolejny klub naprzód. Po tym jak zdobył Superpuchar Europy Achmetow miał podobno nowy cel, jakim było zwojowanie Ligi Mistrzów. Wszystko zburzył konflikt zbrojny. Donieck został bowiem przejęty przez wspieranych przez Rosję separatystów. Szachtar stanął wówczas przed wyborem – albo zawiesić swoją działalność albo przenieść się do innego miasta. Wygrała opcja numer dwa.

Nazywali ich zdrajcami

Początkowo piłkarze, trenerzy i pracownicy klubu przenieśli się do Kijowa. Drużyna musiała jednak początkowo rozgrywać swoje mecze w oddalonym o blisko 1200 kilometrów Lwowie. – To była bezsensowna decyzja. Nie tylko dlatego, że nie było tam w zasadzie żadnych fanów Szachtara. Chodziło też o to, że Lwów jest ośrodkiem ukraińskiego patriotyzmu i nacjonalizmu. Pojawienie się Szachtara wywołało duże, często skrajne emocje. Części ludzi nazywała nas zdrajcami z Donbasu i rosyjską piątą kolumną – opowiadał mediom Aleszenko.

W 2016 roku Szachtar opuścił Lwów, tym razem decydując się na rozgrywanie swoich meczów w Charkowie. Można powiedzieć, że drużyna wróciła na wschód Ukrainy i znajdowała się nie tak daleko od swego domu. Problem w tym, że piłkarze mieszkali i trenowali nadal w Kijowie. Podróż na każdy mecz w Charkowie zajmowała im ponad 6 godzin w autokarze.

Do trzeciej przeprowadzki doszło po trzech i pół roku – w 2020 roku. Tym razem Szachtar osiadł na stałe w stolicy. Znacznie ułatwiło to życie wszystkim związanym z klubem. Także i przy tej okazji pojawiły się jednak niemałe kontrowersje. Decyzja o tym, by Szachtar rozgrywał mecze na Stadionie Olimpijskim nie spodobała się fanom Dynama Kijów.

“Zaprosiliście na nasz teren wroga” – komunikat o takiej treści wystosowali wówczas ultrasi stołecznego klubu. Oleksandr Mamałyga, dyrektor do spraw marketingu w Szachtarze, odpowiedział krytykom, że Stadion Olimpijski jest obiektem państwowym. Ukraińska Federacja Piłkarska miała prawo wydzierżawić go dowolnemu klubowi. Nie przekonało to rzecz jasna ultrasów Dynama. Gdy na stadionie otworzono sklep z gadżetami Szachtara kibice lokalnego klubu pojawili się tam z wrogim transparentem. Napisano na nim: “Wynoście się z Kijowa, zardzewiałe dranie”.

Smutne mecze bez kibiców

Nic dziwnego, że od czasu opuszczenia Doniecka trybuny podczas meczów Szachtara świecą zazwyczaj pustkami. Nie ma po prostu kto na nie chodzić. Klubowi trudno było o pozyskanie nowych fanów we Lwowie i Kijowie. W teorii Szachtar mógłby liczyć na grupę przesiedleńców z Doniecka, którzy także z powodu konfliktu zbrojnego musieli porzucić swoje rodzinne strony. Szacuje się, że na Ukrainie jest blisko pół miliona osób, które opuściły od 2014 roku region Donbasu. Około 250 tysięcy mieszka obecnie w Kijowie i okolicach.

Nie przekłada się to jednak na frekwencję na meczach. Po pierwsze nie cały Donbas kibicuje Szachtarowi. Osoby z okręgu ługańskiego kibicują innym drużynom. Po drugie tylko niewielka grupa przesiedleńców śledzi uważnie piłkę nożną i chodzi na mecze. Po trzecie uchodźców z Donbasu ograniczają finanse, a trudna sytuacja życiowa powoduje, że futbol to ostatnie na co wydaliby swoje pieniądze.

Fakt, że 70-tysięczny Stadion Olimpijski świeci pustkami nie wpływa dobrze na atmosferę wokół klubu i nie zachęca sponsorów. Nieco większą publikę przyciągają mecze Ligi Mistrzów. Wówczas stadion wypełnia się przynajmniej w połowie. Łatwo jednak zauważyć, że widzowie nie są w większości fanami Szachtara.

Nie zanosi się na powrót do domu

Drużyna z Doniecka jest obecnie liderem ligowej tabeli, ale nie zagra na wiosnę w europejskich pucharach. W fazie grupowej Ligi Mistrzów była tłem dla swoich rywali i zdobyła w sześciu meczach zaledwie dwa punkty. Co gorsza nie zanosi się na to, by w najbliższych latach możliwy był powrót do domu. Wygląda bowiem na to, że kraj jest w przededniu wojny z Rosją. Jeśli wszystko zakończy się źle, to piłkarze Szachtara nie będą mieli do czego wracać.

To nie będzie ten sam klub, dopóki nie zacznie grać znów w Doniecku – powiedział Aleszenko. Zarówno on, jak i inni kibice zdają sobie jednak sprawę, że futbol może okazać się niebawem najmniejszym ukraińskim zmartwieniem. Zwłaszcza, gdy młodzi ludzie zaczną za chwilę ginąć za niepodległość swojej ojczyzny. – Chciałbym znów zobaczyć Szachtara na Donbas Arena, ale jeszcze bardziej pragnę wrócić po prostu w rodzinne strony. Chciałbym bezpiecznego życia i niezależnej Ukrainy – zakończył Aleszenko.

Czytaj także: “Kupiłem 10 domów za swoją pierwszą dużą pensję”. Co słychać u Teveza?

Komentarze