Czas usunąć Twittera? Za przyzwoleniem mediów gramy przeciwko piłce

Reprezentacja Anglii
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Reprezentacja Anglii

“To właśnie musisz zrobić. Usuń Twittera. Nie tylko na cztery dni, usuń go do odwołania”. Jeżeli pozbawimy te słowa kontekstu, możemy zostać oskarżeni o nawoływanie do rewolucji. Mimo tak poważnych zarzutów nie powinniśmy podejmować żadnych prób ich odparcia. Ci, którzy chcieliby nam zarzucić jakąkolwiek formę buntu przeciwko temu opiniotwórczemu medium, nie będą dalecy od prawdy. Gwałtowne zmiany są konieczne. Nie tylko w przypadku Twittera. Reformy potrzebują wszystkie serwisy społecznościowe. A może to nie Internet, tylko my powinniśmy zostać poddani metamorfozie?

  • Była reprezentantka Anglii Eni Aluko wyjaśnia, dlaczego usunęła Twittera
  • “Nie mogę być na tej samej platformie, której jestem przeciwna” – 34-latka odnosi się do nieprzyjemnych wydarzeń, których bohaterami byli Marcus Rashford, Bukayo Saka i Jadon Sancho
  • Czy to nieudolna polityka mediów społecznościowych wobec internetowych agresorów jest największym problemem? Może winy powinniśmy szukać raczej w sobie?
  • Czy agresja równa się wolności słowa? Gdzie przebiega granica między bezzasadną, a konstruktywną krytyką?

Nienawiść to codzienność

Eni Aluko nie ma wątpliwości – walce z rasizmem brakuje „energii”, która doprowadziła do upadku planów Super League. Chociaż była piłkarka koncentruje się na agresji wymierzonej w kolor skóry, jej wypowiedź możemy odnieść do każdego aktu nienawiści, którego doświadczyli i regularnie doświadczają sportowcy. Media, a także ich użytkownicy doprowadzili do tego, że słowne chuligaństwo ma się dobrze i na dobre rozgościło się w świecie futbolu. Doprowadziłeś swoją reprezentację do finału Mistrzostw Europy, ale nie wykorzystałeś rzutu karnego? Pozwól, że przypomnimy ci, z czym kojarzy nam się twoja karnacja. Notujesz fenomenalny sezon w jednej z najlepszych lig świata, a twoje instynktowne interwencje w skuteczny sposób przeszkadzają innemu zawodnikowi w pobiciu rekordu? Zamiast docenić to, że koncentrujesz się na swojej pracy, “kibice” zasypią cię groźbami śmierci.

Musimy podejmować działania, które będą bolesne. Usunęłam Twittera i nie pojawię się na platformie, dopóki nie zobaczę zmian lub o nich nie usłyszę. To właśnie powinieneś zrobić. Usuń Twittera. Nie tylko na cztery dni. Usuń go do odwołania, dopóki nie pojawią się identyfikatory i identyfikacja online. Jeżeli chcesz tweetować w rasistowski sposób, wiedz, że prawdopodobnie zostaniesz za to aresztowany.

Czy największym problemem mediów społecznościowych jest ich anonimowość? Niekoniecznie. Służby dysponują odpowiednimi narzędziami, które pozwalają na identyfikację zbyt agresywnych użytkowników. Słaby punktem walki z internetową nienawiścią jest brak konsekwencji w działaniu i poczucie bezkarności. Doskonałym przykładem swoistego rozprężenia jest Anglia. Tutaj kibice przeprowadzają regularne ataki na piłkarzy, po każdym nieudanym spotkaniu czy nawet zagraniu oblegając ich konta na Instagramie. Jednak ofensywa wymierzona w zawodników nie jest domeną Wysp. Słynny niemiecki Ordnung nie ma zastosowania w sieci. Nic dziwnego, że Joshua Zirkzee, który skompromitował się w towarzyskim starciu z Ajaxem, postanowił zatrzymać rzekę wyzwisk w dosyć drastyczny, chociaż bez wątpienia skuteczny sposób. Gracz Bayernu usunął wszystkie posty, jakie dotychczas opublikował na Instagramie. Być może niedługo ta droga stanie się jedyną możliwą. Trudno walczyć w pojedynkę z armią pseudoekspertów.

Do trybun dołączyła sieć

Czy którykolwiek z czarnoskórych piłkarzy grających w Anglii podczas swojej kariery uniknął rasistowskich wyzwisk? Przed erą Internetu strumień inwektyw koncentrujących się na karnacji obrażanego płynął bez ograniczeń. Oczywiście celem agresji byli i są wszyscy, którzy z jakiegokolwiek powodu podpadli widzom. Niektórzy zapewne powiedzą, że to specyficzny element piłkarskiej kultury, a stadion to przecież nie teatr – nie chcesz, nie przychodź. Jednak czy świat nie byłby piękniejszy, gdyby wszelkie komentarze nosiły więcej znamion konstruktywnej krytyki niż prymitywnych prób zwrócenia na siebie uwagi? Z pewnością. Jednak w tej materii niewiele się zmienia. Chociaż wydawało się, że wraz z rozwojem, nie tylko technologicznym, otaczającego nas świata, sympatycy futbolu ograniczą ataki na swoich ulubieńców, nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie. Do trybun dołączyła sieć.

Eni Aluko koncentruje swoją uwagę na kwestii rasizmu, jednak jej słowa możemy odnieść do każdego rodzaju agresji. Jeżeli społeczeństwo samoistnie nie oczyści się z absolutnie niepotrzebnego zwyczaju atakowania sportowców, tę rolę będą musieli przejąć zarządzający danymi platformami lub przedstawiciele państwa. Problem wydaje się poważny i ciągle przybiera na sile, jednak żadna ze stron nie jest zainteresowana działaniem. Jaką aktywność należy podjąć wobec bierności otoczenia?

Jeśli zamierzasz pisać w obraźliwy sposób, musisz ponieść konsekwencje karne, ponieważ nie możesz zrobić tego samego na ulicy. Musimy być naprawdę uczciwi. Ludziom nie zależy wystarczająco, a to wszystko stało się czymś, o czym po prostu się mówi. Nikt nie nie robi nic więcej. Jestem zmęczona ciągłym wspominaniem tego tematu. Nie mogę korzystać z tej samej platformy, której polityki nie akceptuję. To hipokryzja, to nie ma sensu. Dlatego mówię o zrobieniu czegoś, co wydaje się poświęceniem. Jeśli miliony ludzi zrezygnują z Twittera, Twitter to odczuje.

Zenit agresji, nadir poziomu kultury osobistej

Nie tylko rasizm i nie tylko Twitter. Nie tylko Rashford, Saka i Sancho, ale także Łukasz Gikiewicz. Poziom agresji w Internecie osiągnął swój szczyt. Niektórzy piłkarze zapowiadają, że w przypadku jakichkolwiek ataków skierowanych w ich stronę wkroczą na drogę prawną, inni otwarcie mówią, że nie zamierzają kopać się z koniem i nawet nie próbują odpowiadać całemu stadu hejterów, piłkarskich ekspertów i wszechwiedzących krytyków. Bez konkretnych sojuszników to walka skazana na niepowodzenie. A ci, doskonale zdając sobie sprawę z tego, co dzieje się pod ich skrzydłami i za ich cichym przyzwoleniem, powinni podjąć radykalne kroki. Internetowa agresja nie służy nikomu, a zwłaszcza młodym zawodnikom, którzy dopiero wkraczają w dorosły futbol i jeszcze nie wykształcili odpowiednich mechanizmów obronnych.

Wobec trwającego marazmu wielkich graczy sieci, do akcji wkroczyli możni polityki. Boris Johnson zapowiedział, że przepisy zostaną odpowiednio zmienione – tak, aby umożliwić nakładanie zakazów stadionowych na osoby, które obrażają piłkarzy w sieci. Premier Wielkiej Brytanii zdradził, że portale, które nie potrafią powstrzymać „podłego zachowania”, zostaną ukarane grzywnami.

Gdzie przebiega granica?

Jak pisała Evelyn Beatrice Hall: “Nie zgadzam się z tym, co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć.” Czy ten cytat możemy odnieść również do tzw. mowy nienawiści, którą przesiąknięty jest Internet? Czy agresja może równać się wolności słowa? Niektórzy z jej obrońców sięgną po termin “cenzura”, inni po prostu wskażą na brak kultury napastnika. Ile osób, tyle opinii. Gdzie przebiega granica między bezzasadną a konstruktywną krytyką? Pytań jest zdecydowanie więcej niż odpowiedzi. Może najwyższy czas usunąć Twittera? Może bez niego i innych mu podobnych świat będzie lepszy? Na razie za przyzwoleniem mediów gramy przeciwko piłce. My, “internauci”, my, dziennikarze, a także rządzący portalami społecznościowymi i przywódcy państw. W nieświadomy – lub co gorsza – świadomy sposób niszczymy zawodników, którzy przecież są takimi samymi ludźmi.

Komentarze