Burliga dla Goal.pl: Nie robię sobie nadziei w związku z reprezentacją

Łukasz Burliga
Obserwuj nas w
fot. ASInfo Na zdjęciu: Łukasz Burliga

Łukasz Burliga w rundzie jesiennej był kluczowym zawodnikiem w talii trenera Franciszka Smudy na prawej stronie obrony Wisły Kraków. Ostatnio nabawił się urazu. W rozmowie z Goal.pl zawodnik wyznał jednak, że wierzy w szybki powrót do pełnej sprawności, dzięki czemu znowu będzie mógł koncentrować się na robieniu ciągłych postępów. Jeśli chodzi o reprezentację, to piłkarz twardo stąpa po ziemi i wie, że obecnie rywalizacja w kadrze jest duża i nie robi sobie z nią nadziei.

Czytaj dalej…

Kibiców krakowskiej Wisły zaniepokoiła informacja związana z Pana kontuzją. Jak zatem wygląda stan Pana zdrowia?

Łukasz Burliga (Wisła Kraków): – Nie ma co ukrywać, że było trochę strachu związanego z moim kolanem. Jednak po badaniach okazało się, że tylko łąkotka się podwinęła i kolano trochę się skręciło. Na szczęście nie było to nic poważnego. Teraz pozostaje kwestia odzyskania 100 procentowej sprawności. Myślę, że nie potrwa to zbyt długo.

Konkretnie ile czasu to może zająć rozumiem, że Pan nie wie…

– Zobaczymy, jak to się wszystko potoczy. Na razie kolano mnie nie boli. Pewna różnica w porównaniu do drugiego na pewno jest. Rehabilituję się, zacząłem ćwiczenia na siłowni i wierzę, że podczas zgrupowania w Turcji będzie dane mi zagrać w jakimś sparingu.

Z ostrzejszych treningów z Wisłą będzie Pan pewnie wykluczony. Jest znany Panu plan pierwszych zajęć?

– Będę się rehabilitował z naszym rehabilitantem, czyli Marcinem Bisztygą. Ponadto będę miał też zajęcia z trenerem przygotowania fizycznego Danielem Michalczykiem. Mam nadzieję, że wrócę jak najszybciej do normalnej sprawności.

Pogoda w Polsce popsuła się. Proszę powiedzieć, czy w Wiśle Kraków jest jakaś wróżka, która przewidziała pogodę? Wyjazd do Turcji wypadł chyba w najlepszym terminie.

– Różne były doniesienia na temat pogody, to fakt [śmiech]. Jednak my nie mieliśmy w Myślenicach żadnych powodów do narzekania. Murawa do gry była zawsze świetnie przygotowana, więc nie mamy potrzeby wyjeżdżać na dłuższe zgrupowania. Jeśli chodzi o Turcję, to mam nadzieję, że w wypracowaniu formy, pomogą nam sparingi, które mamy zaplanowane.

Wyniki budują atmosferę i ta chyba jest obecnie w Waszym zespole dobra, bo nie zaliczyliście podczas sparingów jeszcze żadnej porażki.

– Wyniki w sparingach nie są żadnym wyznacznikiem. Czasem jest tak, że wygrywa się spotkania towarzyskie, a potem przychodzi liga i pojawiają się porażki. Głównym zadaniem sparingów jest przećwiczenie elementów taktycznych, a wyniki w lidze będą najważniejsze.

Zając: Przesiadywanie na ławce mnie denerwowało >>

Rywalizacja o miejsce w bramce Wisły zapowiada się emocjonująca, po tym, gdy ponownie w Waszym teamie pojawił się Michał Miśkiewiecz. Pan jak to odbiera?

– Już od kilku dni wiedzieliśmy, że Michał Miśkiewicz najprawdopodobniej zasili nasze szeregi, więc na pewno wzmocni to rywalizację między naszymi bramkarzami. Myślę, że to tylko może pomóc Michałowi Buchalikowi i Gerardowi Bieszczadowi.

Ostatnio pojawiły się również niepokojące informacje dotyczące Pawła Brożka…

– Pozostaje nam życzyć mu zdrowia i wszyscy wierzymy, że będzie ok. Mam nadzieję, że tak jak w moim przypadku, gdzie również prognozy były pesymistyczne, wszystko się ułoży.

Pozostając w pewnym sensie przy temacie linii ataku Wisły, to wolicie grać w ustawieniu z jednym napastnikiem, czy dwoma?

– O wszystkim decyduje trener i my wykonujemy wszystko to, czego od nas wymaga. Przypuszczam jednak, że w lidze będziemy grać z jednym napastnikiem. Nawet, gdy gra Maciej Jankowski, to występuje w pomocy, a w ataku gra Paweł Brożek. Miejmy nadzieję, że nasza gra będzie wyglądała podobnie jak jesienią, a może nawet trochę lepiej. To jest najważniejsze.

Zajmujecie po jesiennych spotkaniach czwarte miejsce w lidze. To dobra pozycja wyjściowa do zaatakowania czołówki?

– Na pewno. Oby tylko ominęły nas kontuzje i była świeżość w trakcie sezonu. Wiadomo, że nie posiadamy zbyt szerokiej kadry i bardzo dużo będzie zależeć od tego, czy będziemy mogli cały czas grać w optymalnym zestawieniu.

Zdarza się Wam rozmawiać w szatni, o tym, że Waszym największym mankamentem w rundzie wiosennej może być wąska kadra?

– Trochę tak. Jednak każdy z nas wierzy, że kontuzje będą nas omijały. Pamiętamy, że rok temu tych urazów było trochę i wyglądało to słabo. Musimy mądrze trenować i uważać na kartki, bo gdy wypada nam kilku zawodników, to nasza sytuacja się komplikuje.

Jesienią zbierał Pan bardzo dobre noty za swoje występy. Czy w związku z tym pojawiły się wraz z nowym rokiem plany, aby mocniej popracować nad wywalczeniem powołania do reprezentacji Polski?

– Myślę, że każdy chce trafić do reprezentacji. Ja jednak koncentruję się na grze w klubie i na tym, aby z dobrej strony zaprezentować się w każdym kolejnym spotkaniu. Co do minionego roku, to faktycznie był on udany pod względem gry w piłkę. Niemniej cały czas chcę robić postępy. Jeśli one będą, to trener reprezentacji na pewno to dostrzeże, ale nie robię sobie na razie żadnej nadziei. Staram się grać w Wiśle jak najlepiej. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że rywalizacja na prawej stronie obrony w reprezentacji jest bardzo duża i trudno się załapać.

Rozmawiał Łukasz Pawlik

Komentarze