Ekipa Guardioli w drodze po tytuł, rehabilitacja Lisów

Raheem Sterling
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Raheem Sterling

Manchester City kontynuuje zwycięską serię. W środowy wieczór podopieczni Josepa Guardioli wygrali w Premier League po raz ósmy z rzędu. Tym razem pokonali na wyjeździe 2:0 Burnley. Wyjazdową wygraną na swoje konto zapisał również Leicester City, który ograł 2:0 Fulham.

Manchester City potwierdza mistrzowskie aspiracje

Biorąc pod uwagę tylko formę z ostatnich tygodni, Manchester City wyrósł na głównego faworyta do zdobycia mistrzostwa Anglii w tym sezonie. Drużyna prowadzona przez Josepa Guardiolę od wielu tygodni prezentuje wysoką oraz równą formę. W środę przekonała się o tym jedenastka Burnley.

Manchester City przystępował do meczu w roli murowanego faworyta do zwycięstwa i nie zawiódł swoich kibicom. Losy spotkania rozstrzygnął już w pierwszej połowie, w której trakcie zdobył obie bramki. Prowadzenie dla Obywateli już w czwartej minucie dał Gabriel Jesus, który uderzeniem głową z kilku metrów dobił obronione przez bramkarza uderzenie jednego ze swoich kolegów.

Drugiego gola goście dołożyli w 38. minucie. Tym razem po świetnym zagraniu Ilkaya Guendogana wzdłuż linii bramkowej, piłkę do bramki Burnley z bliska skierował Raheem Sterling. Na przerwę mogli schodzić w komfortowej sytuacji.

W drugiej połowie goście z Manchesteru nadal dominowali nad swoim rywalem, stwarzali sobie kolejne sytuacje, ale wynik nie uległ już zmianie.

Leicester sprostał roli faworyta

Prowadzony przez Brendana Rodgersa Leicester City również był zdecydowanym faworytem swojego spotkania. Losy w wyjazdowym meczu na Craven Cottage chciały zrehabilitować się za ostatnie niepowodzenia. W dwóch ostatnich kolejkach zdobyły bowiem tylko dwa punkty – 1:1 z Evertonem i 1:3 z Leeds.

Środowe spotkanie w Londynie świetnie ułożyło się jednak dla gości, którzy już w 17. minucie wyszli na prowadzenie. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Jamesa Maddisona z prawego skrzydła, do siatki uderzeniem głową z kilku metrów trafił Kelechi Iheanacho.

Tuż przed przerwą Lisy podwyższyły na 2:0. Ponownie ze świetnej strony zaprezentował się Maddison, który w polu karnym wymanewrował dwóch rywali, a następnie wyłożył piłkę Jamesowi Justinowi. Ten minął Alphonse’a Areolę i trafił do pustej bramki.

W drugiej połowie nie obejrzeliśmy ani jednego gola. Trzy punkty zdobyte przez Leicester w tym meczu pozwoliły drużynie awansować na trzecie miejsce w tabeli.

Komentarze