Tuchel dołączył do Chelsea w Abu Zabi

Thomas Tuchel
Obserwuj nas w
PerssFocus Na zdjęciu: Thomas Tuchel

Thomas Tuchel w końcu uzyskał negatywny wynik testu na COVD-19, dzięki czemu mógł dołączyć do drużyny Chelsea, która przygotowuje się do finału Klubowych Mistrzostw Świata w Abu Zabi. Niemiecki menedżer dał tym samym spory impuls całej drużynie, aby powalczyć o to trofeum w sobotnim starciu z Palmeiras.

  • Thomas Tuchel poprowadzi Chelsea w finale KMŚ
  • Niemiecki menedżer po tygodniowej przerwie związanej z zakażeniem koronawirusem wraca na ławkę rezerwowych
  • Rywalem The Blues w finale będzie brazylijski Palmeiras

Powrót Tuchela doda The Blues skrzydeł

Wszystko wskazuje na to, że Thomas Tuchel będzie mógł dyrygować swoim zespołem z ławki rezerwowych. Trener nie zdążył na piątkowy trening, ale przybył do Abu Zabi na tyle wcześnie, aby wygłosić przedmeczową odprawę. Na sobotnim finale spodziewany jest też właściciel londyńskiej Chelsea Roman Abramowicz.

Jorginho uważa, że przybycie Tuchela może mieć ogromny wpływ na drużynę Chelsea w sobotnim meczu. Szkoleniowiec był nieobecny od zeszłego piątku, kiedy otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa. – Wyszło bardzo niefortunne, że trenera nie mogło być tu z nami, ale ciągle byliśmy w kontakcie. On w szatni daje nam więcej energii. Jego obecność jest dla nas bardzo ważna. Wcześniej cały sztab szkoleniowy robił wszystko, co w jego mocy, aby nieobecność trenera była jak najmniej zauważalna – przyznał w rozmowie z dziennikarzami Włoch.

W półfinale Klubowych Mistrzostw Świata Chelsea wygrała z Al Hilal 1:0. Jedyną bramkę w tym meczu zdobył Romelu Lukaku, który przerwał złą passę kilku spotkań bez zdobyczy bramkowych. Jednak trzeba przyznać, że nie był to dobry występ The Blues.

Rywalem londyńczyków w finale będzie brazylijski Palmeiras. Londyńczycy z pewnością będą musieli zaprezentować się ze znacznie lepszej strony niż w środowym półfinale, jeśli będą chcieli osiągnąć korzystny rezultat. Początek spotkania w sobotę o godzinie 17:30 czasu polskiego.

Zobacz również: Barcelona trzyma kciuki za Coutinho

Komentarze