Cyrk odjechał, klauna zostawili. Maguire nie stał się van Dijkiem

Harry Maguire (Manchester United, Premier League)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Harry Maguire (Manchester United, Premier League)

Jeżeli zastanawiacie się, czemu Harry Maguire na zdjęciu ma maseczkę, spieszę z odpowiedzią. Opcje są dwie. Pierwsza – Anglik jako odpowiedzialna osoba jest świadomy zagrożenia pandemią. Druga – ukrywa pod nią swój okrągły, czerwony nos. I nie, nie jest reniferem Rudolfem, chociaż często jego reakcje przypominają zachowanie parzystokopytnych na lodzie. Gdy Maguire zakłada koszulkę Manchesteru, właściwie z miejsca traci umiejętności, za jakie ceniono go w Leicester i jakimi imponuje w kadrze.

  • Harry Maguire trafił na Old Trafford w sierpniu 2019 roku
  • Anglik kosztował 87 milionów euro – dzisiaj jego wartość rynkowa to zaledwie 48 mln
  • Włodarze Manchesteru United chcieli mieć w klubie kogoś o umiejętnościach i renomie Virgila van Dijka, jednak Maguire nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei
  • 29-latek to według wielu ekspertów i sympatyków Premier League to jeden z najbardziej nieudanych transferów w historii Czerwonych Diabłów, a może nawet całej ligi
  • Mimo serii nieudanych występów kolejni opiekunowie United ciągle stawiają na reprezentanta Anglii, co budzi ogromne kontrowersje i z pewnością nie pomaga samemu piłkarzowi

Co byśmy kupili, gdybyśmy mogli wydać 75 milionów funtów?


Co możemy kupić za 75 mln funtów (czyli mniej więcej 85 milionów euro) 85 milionów euro? Jeden z obrazów Vincenta van Gogha (zgodnie z wyceną Andrzeja Twarowskiego), Virgila van Dijka (możemy, jednak Andrzej Twarowski tyle by za niego nie dał) i Harry’ego Maguire’a. Pana Andrzeja oczywiście bardzo cenię i serdecznie pozdrawiam – wspominanie postu sprzed ponad czterech lat nie ma na celu personalnego ataku, natomiast posłuży jako doskonałe wprowadzenie do historii tytułowego bohatera.

Transfer Virgila vana Dijka do Liverpoolu nie został przychylnie odebrany przez wszystkich fanów The Reds i sympatyków Premier League. Emocje budziła zwłaszcza kwota odstępnego, a wielu komentujących zwracało uwagę także na rzekome “niesprawdzenie w wielkim klubie z wielką presją”. I nie chodzi tylko o opinię Pana Andrzeja. Dobra, chodzi także o nią. Ale nie jako “zdanie konkretnej osoby”, a raczej jako “osąd tłumu”. Właściwie to nic dziwnego. Holender miał trafić na Anfield za duże pieniądze i tym samym zamienić klub z kategorii “ligowy średniak” na “ligowa czołówka”. Każdy mógł mieć wątpliwości, każdy mógł zastanawiać się, czy obrońca sprawdzi się na wyższym poziomie. No dobra, wszystko się zgadza, oprócz wypowiedzi równających van Dijka z Matipem, a także tych, które przekonywały, że Liverpool “przepłacił jak za karpia z Tesco”.

Sklonować VVD

Minęły cztery lata, van Dijk to jeden z najlepszych środkowych obrońców na świecie – o ile nie najlepszy. Jednak zanim minęły lata, to mijały miesiące. Każdy chciał mieć swojego VVD. Popyt przewyższył podaż. I to znacznie. Virgila sklonować się nie udało, a chętnych na usługi tego samego lub takiego samego piłkarza lawinowo przybyło. Southampton nie chciało i nie potrafiło wyprodukować kolejnego defensora o podobnych parametrach, dlatego zainteresowani musieli szukać w innym miejscu. Wśród potencjalnych nabywców ekskluzywnego towaru znaleźli się również przedstawiciele Manchesteru United. Także oni zapragnęli wzmocnić kadrę klasowym środkowym obrońcą. Kierownictwo klubu z Old Trafford ruszyło na poszukiwania nowego/drugiego/swojego VVD.

I Came Looking For Copper And I Found Gold – szukałem miedzi, a znalazłem złoto. Tak to wygląda w oryginale. Jeżeli odniesiemy to do historii VVD, możemy stwierdzić, że Liverpool szukał złota, a znalazł platynę. Co znaleźli łowcy talentów z Sir Matt Busby Way? Do tego dojdziemy w odpowiednim momencie.

Szukałem złota, a znalazłem…

Znaleźli Harry’ego Maguire’a. Ale to jeszcze nie ten moment, o którym mowa wyżej. Cała operacja opierała się na przekonaniu, że HM jest dobrym obrońcą, a może być jeszcze lepszym. Narodowość działała na jego korzyść. A cena? Za Anglików trzeba słono płacić, jednak to normalne dla rynku Premier League. No więc tak – Manchester kupił wychowanka Barnsley za 87 milionów euro. W tej cenie dostał wysokiego i silnego defensora Leicester, czyli drużyny o wyższej renomie niż Southampton. Ponadto, zanim Harry trafił na Old Trafford, miał już na koncie 101 występów na najwyższym szczeblu. Natomiast taki Virgil przed transferem na Anfield zaliczył ledwie 67 meczów w tutejszej ekstraklasie. Na dodatek 30.07.2014 roku defensywa Celticu kierowana przez Holendra przyjęła cztery gole od warszawskiej Legii, a tydzień później straciła dwie bramki. A może to nie my mamy swojego Virgila van Dijka, tylko wy macie swojego Harry’ego Maguire’a, co?

Najgorszy transfer w historii klubu

Na moment zapominamy o VVD. On robił swoje w Liverpoolu, z meczu na mecz stawał się coraz większy. W koszulce The Reds Holender rósł jak na drożdżach. A Harry Maguire?

To już komentarz po meczu z City, czyli ponad dwa i pół roku po przeprowadzce z Leicester. Czy dopiero teraz fani United poznali się na talencie Harry’ego? Oczywiście, że nie. Takich wypowiedzi przewijało się mnóstwo podczas całej przygody Anglika z Old Trafford. Po pierwsze, krytykowano cenę. Ale kwota, za jaką sprowadzono reprezentanta Synów Albionu do Manchesteru, wcale nie musiała oznaczać, że transfer HM z góry jest skazany na porażkę. Nic nie stało na przeszkodzie, by defensor mierzący 194 cm udowodnił, że zasługuje na tak wysoką wycenę. Prawda? Patrzcie, kosztowałem 87 milionów euro i gram tak, jak bym faktycznie był wart 87 milionów euro.

Eksperci swoje, Harry Maguire swoje

Jak miał grać Harry Maguire? Portal The Coaches Voice przychodzi nam z pomocą w tej kwestii:

Maguire może być niezwykle dominującym środkowym obrońcą, głównie dzięki silnej posturze i potężnym ruchom, które sprawiają, że jest tak imponujący w powietrzu. To sprawia, że jest szczególnie mocny w starciach z bezpośrednimi przeciwnikami, a także stanowi atut zarówno w ataku, jak i obronie stałych fragmentów gry. Stanowi doskonałą ochronę dla bramkarzy, którzy mogą mieć problemy z silnymi napastnikami – szczególnie przy podaniach blisko bramki. Maguire dysponuje odpowiednim tempem, by podążać krok w krok za większością atakujących, a następnie wykonać decydujący blok lub odsunąć ich od bramki, nie przerywając swojego biegu. Często instynktownie podąża w kierunku piłki lub przeciwnika, aby jak najszybciej zniweczyć potencjalne zagrożenie w ataku; jego wyczucie czasu jest mocną stroną i uzupełnia chęć bycia proaktywnym, ale jeśli mu się to nie uda i zostawi za sobą wolną przestrzeń, wysokiej klasy przeciwnicy wykorzystają ją.

Wysoki i silny? Tak. Dominujący w powietrzu? Zgadza się. Szybki? Zwykle dotrzymuje kroku napastnikom. Tyle że to nie opis Maguire’a z United, a z reprezentacji. Wyobraźcie sobie, że Harry z Old Trafford i Harry z Wembley to dwie zupełnie różne osoby. Przynajmniej tak to wyglądało podczas Euro i po zakończeniu turnieju. Z wyszydzanego obrońcy Anglik stał się opoką kadry, która dotarła do wielkiego finału. Pozwolił kibicom Czerwonych Diabłów uwierzyć, że właśnie nastąpił przełom, a Harry Maguire, niczym Pinokio ze Shreka, krzyknie “już nie jestem z drewna, jestem prawdziwym piłkarzem!”

Przełom? Jaki przełom? HM wrócił do klubu i wrócił do klubowej dyspozycji. Znowu jest wolny, a jego reakcje są spóźnione. Źle się ustawia, przegrywa pojedynki powietrzne, nie potrafi wyprowadzić akcji, zagrywa pod nogi rywali. Portal The Coaches Voice informował nas, że błędy Maguire’a są w stanie wykorzystywać (tylko) wysokiej klasy przeciwnicy. Szybko okazało się, że wszyscy przeciwnicy United aspirują do tego określenia…

Wersja socjalna Virgila van Dijka

Szukano złota, a znaleziono piryt. Złoto głupców. Głupcami są ci, którzy mimo ewidentnych słabości HM, ciągle wystawiają go do gry w pierwszym składzie. Na dodatek przyznano mu opaskę kapitana, co tylko zmaksymalizowało presję, jaka spoczywa na jego nazwisku. Być może Harry Maguire to nie obrońca na drużyny z absolutnej czołówki, być może to nie zawodnik, który potrafi poradzić sobie z presją występów pod banderą tak ogromnej marki. Jednak Manchester nie zwrócił na niego uwagi tylko dlatego, że ma piękne oczy i jest Anglikiem. Chociaż… Ta druga kwestia na pewno zdecydowanie podnosi notowania (i cenę) zawodników w Premier League.

Włodarze Czerwonych Diabłów chcieli mieć swojego Virgila van Dijka. Mają swojego Harry’ego Maguire’a. I mają z nim potężny problem. Harry po rozstaniu z Leicester, podobnie jak (niegdyś) auto po opuszczeniu salonu, stracił na wartości przynajmniej kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt procent. Oczywiście ogromna w tym zasługa zawyżonej wyceny. Wychowanek Barnsley nigdy nie zasługiwał na to, by płacić za niego tyle, ile za van Dijka czy van Gogha.

Cyrk odjechał, klauna zostawili. Maguire nie stał się van Dijkiem, a Manchesterowi daleko do Liverpoolu. Jednak nie łudźcie się, że HM to jedyny słaby punkt klubu z Old Trafford. To byłaby zdecydowanie zbyt optymistyczna wizja. Harry Maguire to tylko “twarz” obecnego United. Akurat tak się złożyło, że ta twarz ma okrągły, czerwony nos.

Komentarze