Bielsa przeprasza za język. “Nie chcę tracić bogactwa”

Marcelo Bielsa
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Marcelo Bielsa

Jeżeli Marcelo Bielsa za cokolwiek przeprasza, musimy mu zaufać, że ma do tego naprawdę istotny powód. Czy Argentyńczyk faktycznie powinien prosić nas o wybaczenie? Ciekawi znajdą odpowiedź w akapicie poświęconym spotkaniu Leeds z Brighton. Pojedynek Pawi z Mewami to oczywiście nie jedyne interesujące starcie 34. kolejki Premier League. Na pięć kolejek przed końcem sezonu nie znamy jeszcze wszystkich rozstrzygnięć. Właściwie to nadal nie wiemy zbyt dużo. Ta seria gier może pozwolić nam na nieco większą pewność przy próbach typowania ostatecznego układu tabeli. Zaczynamy w piątek, kończymy w poniedziałek – tym razem czeka nas pełny, dziesięciomeczowy zestaw spotkań.

Zapomnieć o koszmarach z Premier League

Każdy mecz Southampton z Leicester rozgrywany po 25 października 2019 roku przywołuje jednoznaczne wspomnienia. W końcu dziewięć goli w jednym spotkaniu i to strzelonych przez piłkarzy tylko jednej drużyny to wydarzenie, obok którego trudno przejść obojętnie. Wydaje się, że nawet mimo kolejnej tak spektakularnej wpadki (0:9 z Manchesterem United) Święci próbują wymazać z pamięci te pojedynki i koncentrują się tylko na tym, co czeka ich w następnej serii gier. Obie ekipy mierzyły się zaledwie 12 dni temu – w półfinałowej potyczce w ramach Pucharu Anglii lepsze okazały się Lisy, które wygrały po trafieniu Kelechiego Iheanacho. Rywalizacja na Wembley nie obfitowała ani w piękną grę, ani w niesamowite emocje, co, jak ma nadzieję Ralph Hasenhuttl, zmieni się już dzisiaj:

Może obie drużyny będą mniej nerwowe i miejmy nadzieję, że z piłką lepiej. Myślę, że szczególnie nasza gra z piłką nie była najlepsza. Musisz mieć ogólnie dobre wyniki, ale nie ma powodu, dla którego nie mielibyśmy tego robić. Mieliśmy dobrą pierwszą połowę przeciwko Tottenhamowi, ale jedna połowa to za mało, więc musimy być w doskonałej formie, a potem zawsze mamy szansę na wygraną. Mieliśmy trochę dłuższy tydzień, ponieważ nie mieliśmy meczu w weekend, więc mogliśmy obejrzeć inne spotkania, przeanalizować naszą grę i popracować nad kilkoma rzeczami. Myślę, że mieliśmy dobry tydzień. Wciąż borykamy się z kilkoma kontuzjami, ale w końcu jutro jesteśmy dobrze przygotowani na trudny mecz.

Historia nie ma wpływu na teraźniejszość?

Z kolei Brendan Rodgers postanowił odnieść się do pamiętnego starcia:

Tego wieczoru ustanowiliśmy rekord. Zagraliśmy bardzo dobrze, naprawdę dobrze zagraliśmy. Mogliśmy strzelić więcej bramek. Mieliśmy 20 minut, w których nie strzeliliśmy gola. Pogoda była okropna, ale to już przeszłość. Ten wynik nie będzie miał żadnego wpływu na zbliżającą się potyczkę.

Szkoleniowiec Lisów wypowiedzial się także na temat Kelechiego Iheanacho, który ostatnio jest w fantastycznej dyspozycji:

Po pierwsze, jest bardzo utalentowany. Jego mentalność opiera się na ciężkiej pracy każdego dnia. Pamiętam, jak tu przyszedłem i nie grał tak dużo. Były wątpliwości, czy może osiągnąć odpowiedni poziom, ale myślę, że to dlatego, że nie grał regularnie. Ale zawsze był pewny siebie. Kiedy grał z Jamiem, pokazał, że potrafią współpracować. Nigdy nie chodziło o jego zdolności, chodziło o jego odporność, by iść dalej, dopóki nie dostanie takiej szansy. Wszyscy go tu kochamy, ciągle się uśmiecha. Widzisz, jaki jest odważny. Wykonuje dużo treningów strzeleckich. Ciągle chce być lepszy.

Bielsa przeprasza za język

Sobotnie zmagania rozpoczniemy na Selhurst Park, gdzie Crystal Palace podejmie Manchester City. Gospodarze stoją przed niepowtarzalną szansą wykorzystania zmęczenia piłkarzy Obywateli, którzy we wtorek rozegrali niesamowicie intensywne 90 minut przeciwko PSG, a już w następną środę po raz kolejny zmierzą się z Paryżanami. Biorąc pod uwagę natężenie spotkań, zestawienie The Citizens w Lidze Mistrzów i zmiany, jakich dokonał Guardiola, jedenastka w pojedynku z CP może prezentować się w taki sposób:

Ederson – Cancelo, Dias, Laporte, Zinchenko – Fernandinho, Gundogan, Silva – Torres, Jesus, Sterling

Z Londynu przenosimy się na południe Anglii, a konkretnie do Brighton. O 16:00 na Amex Stadium zabrzmi gwizdek Chrisa Kavanagha, który rozpocznie starcie lokalnych Mew z Pawiami z Leeds. Gospodarze cały czas muszą oglądać się za siebie. Graham Potter został zapytany o to, czy wie, ile punktów wystarczy do utrzymania w Premier League:

Nie mam pojęcia. Mogę doprowadzić się do szaleństwa, próbując to odgadnąć. Skupiam się tylko na weekendzie. Gramy z Leeds United, którzy cieszą się bardzo dobrym sezonem, są w dobrym miejscu, w dobrym momencie. Nie możesz się martwić o to, co robią inni ludzie, ani domyślać się, że inne rzeczy mogą się wydarzyć. Nie możesz polegać na innych ludziach. Wszystko, co robisz, zależy od Ciebie. Dajesz z siebie wszystko i skupiasz się na swoich wynikach. Jestem pewny drużyny i tego, co robimy. Jest wiele punktów, o które można grać i wszyscy będą walczyć do samego końca. Musimy zrobić to samo. Wierzymy, jesteśmy razem, walczymy i damy z siebie wszystko.

Opiekun beniaminka z Elland Road wypowiedział się na temat… swoich umiejętności lingwistycznych:

Jednym z moich dużych deficytów w angielskiej piłce nożnej jest brak umiejętności komunikowania się w języku, którym wszyscy się posługują. W pewnym sensie to mnie osłabia, fakt, że nie nauczyłem się mówić po angielsku, tak jak to, co powiedziałeś, i całkowicie się tym podzielam. Jednym z najważniejszych narzędzi, jakie dysponuje trener, jest przekazywanie wiadomości za pomocą słów. Jedną z rzeczy, którym poświęciłem najwięcej czasu jako trener, jest dobre mówienie. Jeśli jest coś, co lubię robić, to nadawać znaczenie i definicję słowom. Powiedzieć w najprostszy sposób, nie tracąc bogactwa, i przekazać to, co chcę przekazać. Trudno mówić po hiszpańsku, aby wyrazić swoje pomysły w prosty i zwięzły sposób, więc zdecydowałem, że zrobię to w języku, który nie był mój. Jeśli nie mogę powiedzieć tego po hiszpańsku, jak mam to powiedzieć po angielsku? Pierwszym, który w to nie wierzy, jestem ja. Jestem winien przeprosiny tym, którzy muszą mnie słuchać.

Napięty kalendarz zaskakującym sprzymierzeńcem

W sobotę zobaczymy także kolejne derby Londynu. Tym razem areną zmagań będzie Stamford Bridge, a do walki o ligowe punkty staną Chelsea i Fulham. Goście ciągle walczą o utrzymanie, jednak z każdą kolejką są coraz dalej Premier League. Podobnie jak piłkarze Crystal Palace w starciu z ekipą City, Fulham stoi przed okazją wykorzystania zmęczenia rywali, którzy biją się z Realem Madryt o wielki finał LM. Trener The Cottagers, Scott Parker, zdaje sobie sprawę z siły rywala:

To będzie ciężki mecz. Chelsea to dobrze zorganizowany zespół, który ma jasny system i jasny pomysł na to, jak grają. To naprawdę może powodować problemy na całym boisku. Dominują nad piłką, więc będziemy musieli dać z siebie wszystko, każdy z nas. Będzie mnóstwo aspektów gry w piłkę nożną, o które będziemy musieli się zatroszczyć, aby osiągnąć odpowiedni rezultat. Myślę, że sposób, w jaki graliśmy czasami przeciwko jakościowym drużynom w tym roku, daje mi pewność, że możemy, miejmy nadzieję, wywołać zamieszanie w ich szeregach.

Ostatnim i najprawdopodobniej najbardziej interesującym pojedynkiem pierwszego dnia weekendu będzie rywalizacja Evertonu z Aston Villą. Szkoleniowiec The Villans zdradził, że do składu wraca Matty Cash, natomiast powrót Jacka Grealisha to powrót kilku dni. Dean Smith wypowiedział się także na temat aktualnej postawy swoich podopiecznych:

Gracze rozumieją, o co mogą grać. Nasze wyniki prawdopodobnie nie były takie, jakie notowaliśmy w pierwszej połowie sezonu, zdajemy sobie z tego sprawę. Niektóre z występów z pewnością też nie zahcwyciły, ale gracze nie tracą czasu i mogę to zagwarantować. W meczu z West Bromwich Albion byłem zadowolony z ich gry. To najwięcej kontaktów, jakie mieliśmy w polu karym rywala, odkąd awansowaliśmy, co po prostu świadczy o tym, że byliśmy wtedy bardzo ofensywnie myślącym zespołem.

Carlo Ancelotti przyznał, że jego zespół wręcz pali się do gry:

Mamy sześć meczów do rozegrania i musimy postarać się wypaść jak najlepiej. Zobaczymy, na jakiej pozycji zakończymy sezon. Jesteśmy w dobrym tempie, więc to dobry znak. Myślę, że zwycięstwo nad Arsenalem dało nam większą motywację. Nie mieliśmy dobrych wyników w ostatnich kilku meczach, więc zwycięstwo było naprawdę ważne dla naszej mentalności i motywacji. Nigdy nic nie wiadomo, bo każda gra jest nieprzewidywalna. Musimy być silni, skupieni i dawać z siebie wszystko.

Kane kocha Tottenham bardziej niż Ligę Mistrzów?

W niedzielę wszystkie oczy będą skupione na Old Trafford (Bitwie o Anglię poświęcimy osobną zapowiedź.), jednak tego dnia odbędą się też dwa inne pojedynki. Na St. James’ Park dojdzie do spotkania Newcastle z Arsenalem, natomiast w północnym Londynie zmierzą się Tottenham i pierwszy spadkowicz z Premier League, Sheffield United. W starciu z Kanonierami w szeregach Srok nie pojawi się Joe Willock, który jest wypożyczony z The Emirates. Steve Bruce poświęcił mu kilka zdań, ponieważ młody Anglik jest w świetnej dyspozycji:

Nawiasem mówiąc, nie lubi, gdy nazywa się go super rezerwowym. Jeśli uda nam się go zatrzymać także na następny rok, nie będzie tylko rezerwowym, ale będzie regularnie grał. Jestem zadowolony z Joego, świat futbolu o nim mówi. Z przyjemnością zatrzymamy go, jeżeli będziemy mogli. Nie wiem, skąd wzięła się kwota 20 milionów funtów. Nie rozpoczęliśmy jeszcze rozmów z Arsenalem.

Jakie nastroje panują na stołecznej High Road? Coraz więcej mówi się o możliwym odejściu Harrego Kane’a – snajper zamierza rozstać się ze Spurs, jeżeli londyńczycy nie zdołają zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Obawy kibiców Tottenhamu tonuje tymczasowy trener, Ryan Mason:

Nie sądzę, że odejdzie. Harry Kane kocha ten klub piłkarski, co zostało udowodnione przez ostatnie siedem lub osiem lat. Jest jednym z najlepszych napastników na świecie. Wszyscy to wiedzą, my to wiemy i chciałbym myśleć, że Harry też to wie. Najważniejszą rzeczą w tej chwili jest ten weekend. Nie możemy lekceważyć żadnego przeciwnika i nie możemy inwestować naszej energii w cokolwiek innego. To wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie. Nasza uwaga, uwaga Harry’ego, uwaga całego klubu piłkarskiego jest skupiona na tej niedzieli.

Szybkie zmiany na The Hawhtorns mogą nie wystarczyć

Poniedziałek to okazja na prawie czterogodzinny seans z Premier League. O 19:00 rozpocznie się spotkanie West Bromwich Albion z Wolverhampton, natomiast o 21:15 zabrzmi gwizdek pojedynku Burnley z West Hamem. Sam Allardyce, opiekun walczących o utrzymanie The Baggies, nie zamierza się poddawać, jednak zdaje się coraz bardziej świadomy możliwego rozstania z ekstraklasą:

Myślę, że zmieniliśmy się tak bardzo, jak tylko mogliśmy i zrobiliśmy to tak szybko, jak to tylko było możliwe. W styczniu zrobiliśmy lepsze transfery w Premier League niż jakikolwiek inny klub, jeśli chodzi o jakość zawodników, cenę i różnicę, jaką zrobili dla zespołu. Mieliśmy wystarczająco dużo czasu, po prostu nie wykorzystaliśmy jednoznacznych szans, które stworzyliśmy. Chcielibyśmy dać sobie większą szansę. Byłbym rozczarowany spadkiem, ale chłopcy do tej pory starali się jak najlepiej.

Tak jak WBA walczy o pozostanie w elicie, tak WHU ze wszystkich sił próbuje wedrzeć się do czołowej czwórki i pozostać w niej aż do końca rozgrywek. David Moyes nie składa broni, ale równocześnie docenia rzeczywistość:

Gdyby ktoś mi powiedział na początku sezonu, że na pięć meczów przed końcem będziemy zajmować piąte miejsce, bybłym wdzięczny. Chciałbym być czwarty, jednak ogólnie jestem zachwycony. Mamy pięć spotkań do rozegrania i jesteśmy na świetnej pozycji. W zeszłym roku na tym etapie martwiłem się, czy będziemy drużyną Premier League.

Komentarze