Sevilla w kryzysie. Haaland pogrążył rywala

Erling Haaland
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Erling Haaland

Manchester City zgodnie z przewidywaniami dominował przez okrągłe 90 minut meczu z Sevillą i pewnie pokonał rywala. Dwie bramki strzelił Erling Haaland, jedno trafienie dołożył Phil Foden, a mecz zakończył się wynikiem 3:0.

  • Małe szanse na korzystny rezultat dawało się przed tym meczem Sevilli
  • Manchester City udowodnił swoją wyższość już w 1. połowie
  • Obywatele kontrolowali przebieg wydarzeń boiskowych i rozgromili rywala 3:0

Mało kto dawał pogrążonej w kryzysie Sevilli szanse w starciu z angielskim potentatem, jakim od wielu sezonów jest Manchester City. Już od pierwszych minut Obywatele rzucili się na przestraszonego rywala i przez 20 minut wykreowali sobie mnóstwo okazji bramkowych. Ta z 20 minuty zakończyła się golem na 1:0, którego autorem był nie kto inny, jak Erling Haaland. Norweg otrzymał świetną piłkę od Kevina de Bruyne, którą musiał wręcz umieścić w bramce. 

Kilka minut później z rzutu wolnego próbował De Bruyne, jednak Belg pomylił się nieznacznie. Sevilla w pierwszej połowie była całkowicie przyparta do muru i stać ją było jedynie na rozpaczliwą obronę przed kolejnymi atakami The Citizens.

Bezradna Sevilla przyjmowała kolejne ciosy

Już w przerwie roszad w składzie Sevilli dokonał Julen Lopetegui, ale nie odmieniły one obrazu gry. Drużyna z Andaluzji dalej jedynie się broniła, a rywale atakowali. Szyki Sevilli po raz drugi tego wieczoru udało się rozerwać Philowi Fodenowi w 58 minucie. Anglik odebrał podanie Joao Cancelo i podwyższył prowadzenie do 2:0. Po chwili kolejną bramkę zdobyć mógł Haaland, ale uderzył minimalnie obok słupka. Trafił za to w 64 minucie Gundogan. Trafienie nie zostało jednak uznane – Niemiec był na spalonym.

Norweg miał wielki apetyt na bramki tego wieczoru i w 67 minucie dopisał drugie trafienie do swojego konta. Na bramkę uderzał Foden, a bramkarz sparował piłkę wprost pod nogi rosłego napastnika, który bez problemów umieścił ją w siatce.

Kibice zgromadzeni na Ramon Sanchez Pizjuan opuszczali już masowo stadion, gdy wynik na 4:0 ustalił Ruben Dias. Dogrywał znów rewelacyjny tego wieczoru Cancelo, a środkowy obrońca wpakował bramkę do siatki bezradnego Bono.

Komentarze