LE: Nketiah odkupił swoje winy i zapewnił Arsenalowi zwycięstwo

Eddie Nketiah
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Eddie Nketiah

Arsenal pokonał na wyjeździe FC Zurich w meczu pierwszej kolejki fazy grupowej Ligi Europy. Eddie Nketiah przed przerwą sprokurował rzut karny, ale po zmianie stron strzelił kluczową bramkę na 2:1.

  • Arsenal rozpoczął rozgrywki Ligi Europy od zwycięstwa
  • Kanonierzy pokonali na wyjeździe FC Zurich (2:1)
  • Gola i asystę zanotował Eddie Nketiah. Anglik sprokurował też rzut karny dla przeciwników

Rezerwy Arsenalu zaczęły Ligę Europy od zwycięstwa

Arsenal rozpoczął zmagania w Lidze Europy od wyjazdowego starcia z FC Zurich. Mikel Arteta desygnował do gry mocno rezerwowy skład, a ten z początku miał pewne problemy. Już w siódmej minucie Matt Turner fatalnie wybił piłkę, wprost pod nogi rywala. Napastnik gospodarzy od razu uderzył z ostrego kąta, ale akcję zdążył przerwać Rob Holding. Kilka chwil później odpowiedzieli Kanonierzy za sprawą Gabriela Martinelliego, ale jego strzał głową okazał się niecelny. Trzy minuty później inny Brazylijczyk zdołał otworzyć wynik. Goście przeprowadzili szybki kontratak. Podanie od Fabio Vieiry trafiła do Eddiego Nketiaha. Anglik ruszył skrzydłem, po czym dojrzał w szesnastce Marquinhosa. 19-letni skrzydłowy pokonał bramkarza, strzelając pierwszą oficjalną bramkę w barwach Arsenalu.

Od tego momentu podopieczni Mikela Artety mieli pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Tym bardziej boleć musiała sytuacja z końcówki pierwszej połowy. Nketiah ewidentnie sfaulował Fidana Alitiego, a arbiter podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Mirlind Kreyziu i nie dał szans Turnerowi.

Po zmianie stron widać było, jak bardzo Nketiah chce się zrehabilitować. Raz za razem atakował bramkę FC Zurich, ale jego rajdom brakowało precyzji. Anglik dopiął swego dopiero w 62. minucie. Fenomenalną asystą z prawego skrzydła popisał się Marquinhos, a napastnik gości nie miał problemu, by głową przywrócić swej drużynie prowadzenie.

Kanonierzy tego dnia popełnili kilka błędów w obronie i silniejszy rywal z pewnością by to wykorzystał. Arteta ostatecznie może się jednak cieszyć. Dał odpocząć kluczowym zawodnikom, a i tak rozpoczął przygodę w europejskich pucharach od wyjazdowego triumfu.

Komentarze