Olkiewicz w środę #80. Robert Lewandowski – lekarz czy diagnosta?

Robert Lewandowski nie jest zadowolony z tego, jak wygląda reprezentacja Polski pod względem charakteru i osobowości. To duża zmiana w stosunku do wcześniejszych lat, gdy Robert Lewandowski nie był zadowolony z tego, jak wygląda wykorzystywanie potencjału reprezentacji przez kolejnych selekcjonerów. I zmiana w stosunku do wcześniejszych lat, gdy nie dowierzał, jak bardzo słaby technicznie jest zazwyczaj produkt polskiej myśli szkoleniowej. Jeśli ktoś czasem ma wątpliwości, czy "Lewy" nie zapomniał o korzeniach - otóż nie zapomniał, narzekanie jest u niego stałym i powracającym motywem.

Robert Lewandowski
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Robert Lewandowski
  • Spora część krytyki Roberta Lewandowskiego wobec całego świata niebędącego Robertem Lewandowskim jest uzasadniona, a nawet trafna.
  • Problemem, który coraz mocniej doskwiera kibicom kadry jest rozstrzał oczekiwań – chcielibśmy, by Robert był lekarzem, a jednak pozostaje wyłącznie diagnostykiem, w dodatku samemu dość schorowanym.
  • Przy całym rozczarowaniu bezdennym oceanem beznadziei, który otacza naszego kapitana, należy zapytać – czy na pewno jego cierpienie jest tak wyjątkowe w skali światowego futbolu?

Robert Lewandowski – dobre diagnozy, ale co z receptami?

Dawno Robert Lewandowski nie udzielił tak długiego, barwnego, głośnego i miejscami bardzo mocnego wywiadu. Najlepszy piłkarz w historii polskiej piłki, kapitan reprezentacji Polski, jej najważniejszy zawodnik oraz twarz, a po drugiej stronie Mateusz Święcicki tego dnia reprezentujący barwy Meczyków i Eleven Sports, ale tak naprawdę – barwy istotnej części polskich kibiców. Poruszone zostały niemal wszystkie najważniejsze wątki dotyczące wątpliwości narastających wokół drużyny i postaci samego kapitana reprezentacji Polski. Czy czasem brakowało pociągnięcia za język, albo złapania na wykroku – nie ma sensu dzisiaj oceniać, bo w tych naprawdę spornych kwestiach “Lewy” i tak uciekał w dość wyświechtane hasła. Obie redakcje, a przede wszystkim sam Mateusz wykonali tytaniczną pracę, dzięki czemu mogliśmy z bliska obejrzeć, jak wygląda stan umysłu Roberta Lewandowskiego, 35-letniej legendy polskiej piłki, która jest… Rozżalona? Sfrustrowana? Rozczarowana? Zawiedziona?

Sposób formułowania wypowiedzi, mimika, ton głos, a wreszcie po prostu treść – wszystko składa się w całość na budowę postaci umęczonej przeciętnością wszystkiego wokół. Gdy Lewandowski zrezygnowany opowiada o przyzwyczajeniu do zachodnich standardów, aż chce się go przytulić, biednego piłkarza rzuconego na pastwę polskiego bagienka, pełnego cwaniaków, kłamców, przezroczystych charakterów i po prostu kiepskich zawodników. Co więcej – Robert Lewandowski w wielu sprawach zwyczajnie mówi prawdę, bolesną, czasem może niezbyt odkrywczą, ale jednak prawdę. O tym, że niektórzy na wycieczkach z kadrą prezentują żenujący poziom. Że młodzi zawodnicy momentami boją się podejść. Że nie ma w reprezentacji osobowości, że 100-letni Jakub Błaszczykowski, przerywający swoją wędrówkę w poszukiwaniu zaginionych kolan, daje na murawie więcej, niż niektórzy ludzie w najpiękniejszych latach swojej kariery. Że trzeba szkolić, że trzeba biegać, że nie ma usprawiedliwienia dla Mołdawii, wreszcie że z aferą premiową to jednak wyszło dość słabo.

Przy każdym z tych tematów z jednej strony można przytaknąć Lewandowskiemu, czasem współczująco, czasem z wyrozumiałością. No tak, podzieliliście premie, bo chcieliście ten temat uciąć. No tak, czerwona lampka zapaliła się, gdy trzeba było podać numery kont. Ale zawsze następuje moment refleksji: moment, a nie zapalała się, gdy trzeba było te pieniądze dzielić? Skorupski skłamał, że były kłótnie, dogadaliśmy to w moment. Chwilę później jednak Lewandowski dodaje: może i ktoś był z tego niezadowolony, zawsze będzie. No to dogadaliście w moment, czy dogadaliście, ale i tak byli piłkarze z tego dogadania niezadowoleni, co mogło nosić znamiona tej słynnej kłótni, o której opowiadał Skorupski?

Ale okej, to drobnostki, nie ma co się czepiać, bo przecież z najważniejszym zarzutem zgadza się każdy. Brakuje nam mentalności, brakuje nam walki, brakuje nam mocnych charakterów na murawie i poza nią.

Tu jednak jest również ta kluczowa wątpliwość. Bo Lewandowski z jednej strony mówi głośno to, co widzą wszyscy – i nie dzieje się to pierwszy raz. Wcześniej kiwaliśmy głową, gdy rozjeżdżał Jerzego Brzęczka, gdy żarliwie tłumaczył coś Adamowi Nawałce przy świętowaniu awansu na mundial. Kiwaliśmy głową, gdy mówił o braku technicznych zawodników, gdy kręcił nosem na system szkolenia, który nie dostarcza kreatywnych zawodników, a stoperów uczy jedynie wypieprzania piłki jak najdalej od własnej bramki. Lewandowski bywa krytykiem celnym, bywa surowym recenzentem, z którego zdaniem trudno dyskutować. Ale “Lewy” nie wykracza poza obszar diagnostyki. My, kibice, przychodzimy do niego niczym do doktora – panie, boli nas kręgosłup, masz opinię cudotwórcy, napraw. A dr Lewandowski zamiast leczyć, zaczyna diagnozować – siedzi pan po 15 godzin przed komputerem, to plecy bolą. Do widzenia, paragon odbierze pan w kasie.

Lewandowski zajmuje się diagnozami, co być może nie irytowałoby, gdyby siedział już przy kominku Antoniego Piechniczka. Ale tak się składa, że to jest nadal aktywny piłkarz, w dodatku jednej z najlepszych drużyn w Europie, to jest nadal kapitan, to jest autorytet dla drużyny, człowiek, który ma w ręku wszystkie narzędzia, by zmieniać rzeczywistość, przynajmniej w swoim najbliższym otoczeniu. Niby wspomina, że próbował wyjść do młodych, podpowiedzieć im coś, rzucić linę, ale ziarno nie trafiło na podatny grunt. Brzmi to jednak niezbyt wiarygodnie, zwłaszcza w kontekście tego, co już słyszeliśmy – czyli na przykład pamiętnego zejścia z treningu podczas siatkonogi w Katarze.

Kapitan reprezentacji przypomina kapitana stojącego na dziobie przeciekającego statku. Majtkowie słabo wylewają wodę, sternik leży nawalony, łajba czasy świetności ma dawno za sobą. Ale kapitan zamiast uwijać się, by załatać wszystkie dziury, przenosi się spokojnie na mostek, bezlitośnie recenzując działania całej załogi. Tak się nie buduje własnej pozycji, tak można co najwyżej zniechęcić do siebie grupę – w czym Lewandowski ma już zresztą pewne doświadczenie, spoglądając na okres mundialu w Rosji i reakcję drużyny na jego wypowiedzi w tamtym okresie.

Czy Lewandowski dostrzega, że jest częścią problemu?

Diagnozy, nawet najtrafniejsze, nikogo nie przekonają, jeśli sam doktor jest częścią tej układanki, a według wielu “insiderów” – nawet jedną z kluczowych części. Zwłaszcza, że bicia się w pierś jest niewiele – a może nawet nie ma go wcale. Gdzie jest okazja powiedzieć: “zawaliłem”, Robert ucieka w “zawaliliśmy”, gdzie jest okazja powiedzieć: “to był błąd”, mówi “być może można było zachować się inaczej”. Całość jest o tyle trudna do zniesienia, że przecież wszyscy zdają sobie sprawę z jakości czysto piłkarskiej, jaką daje Lewandowski. Obrońcy Roberta często argumentują: nie pasuje wam? Zobaczycie, jak będzie wyglądała kadra bez jego goli. Otóż nawet ci, którzy Lewandowskiego nie znoszą zdają sobie sprawę – piłkarsko będzie o dwa poziomy słabsza. Ale czy to już daje immunitet? Sprawia, że nie można wad “Lewego” zwyczajnie zauważyć i wytknąć?

Niestety, ostatnie tygodnie wydają się potwierdzać – Robert Lewandowski jest fenomenalnym piłkarzem, świetnie czyta grę i potrafi trafnie ocenić problemy w środowisku. Jednakże nie jest przy tym fenomenalnym kapitanem, nie potrafi świetnie czytać potrzeb grupy i nie jest w stanie zdobyć się na samokrytykę, która uwiarygodniłaby go w roli faktycznego lidera. Trudno ciągnąć za sobą grupę, pokazując z wygodnej pozycji, że grupa jest zła i nie potrafi korzystać z usług swojego lidera.

Kowalczyk wbił szpilkę Lewandowskiemu. Ostry wpis
Trening reprezentacji Polski

Kowalczyk uderzył w Lewandowskiego w mediach społecznościowych Robert Lewandowski udzielił kilka dni temu głośnego wywiadu dla Meczyki.pl oraz Eleven Sports. Zawodnik FC Barcelony podczas rozmowy z Mateuszem Święcikim nawiązał między innymi do reprezentacji Polski. Kapitan naszej kadry przyznał, że w drużynie brakuje osobowości. – Moim zdaniem problemem kadry jest to, że nie ma w niej

Czytaj dalej…

Jak to zresztą wygląda? Lewandowski narzeka na brak osobowości, po czym opisuje PO DZIEWIĘCIU MIESIĄCACH wciąż niewyjaśnione afery. Odpowiada na wywiady sprzed wielu tygodni, rozlicza tematy, którymi żyła piłkarska Polska w czerwcu czy w lipcu. Wprost przyznaje, liczyliśmy, że burza przejdzie bokiem. To jest człowiek, który ma nas wyprowadzić do portu podczas sztormu? Człowiek, który ma do zaoferowania oczekiwanie aż sprawa przycichnie i trzymanie kciuków, by nie dokopali się do niej dziennikarze śledczy?

Najgorsza jest jednak świadomość, że tak naprawdę… Czy różnimy się aż tak mocno od innych reprezentacji, od innych narodów na podobnym poziomie piłkarskiego rozwoju? A może nawet – od tych, które są cenione o wiele wyżej? Lewandowski z zażenowaniem opowiada o zachowaniach działaczy, o tym, że był pytany przez hiszpańskich dziennikarzy o korupcję. Ale czy ci sami hiszpańscy dziennikarze nie opisują ze szczegółami afery Negreiry? Czy nie wstyd im za zachowanie na linii Rubiales-piłkarki? Nasza afera premiowa czy jakieś niesnaski na linii Skorupski-Lewandowski to żaden temat przy tym, co dzieje się wokół Masona Greenwooda, Benjamina Mendy’ego, ostatnio nawet Antony’ego. Swoja własne rozliczenia – również z systemem szkolenia czy jakością kolejnych selekcjonerów – prowadzą Niemcy czy Holendrzy, których możliwości i tradycje przekraczają nasz piłkarski sufit. Nie chodzi o proste pocieszanie się: nie narzekajmy na Mirosława Stasiaka, bo w Serie A miewają większe skandale match-fixingowe. Nie chodzi o wymówkę: nie narzekajmy na naszych niespecjalnie charyzmatycznych zawodników, bo przecież i kadra Niemiec nie kipi charyzmą (Lothar Mattheus grzmi: brak pasji i liderów; to autentyczna wypowiedź).

Chodzi o zrozumienie, że Robert Lewandowski nie jest jedynym wielkim piłkarzem, który mierzy się z problemami niezależnymi od niego, a jednak – utrudniającymi pokazywanie swojej klasy piłkarskiej. Chodzi o świadomość, że można zostać bezlitosnym krytykiem, a można samemu zaprezentować tę słynną osobowość i charakter. Nie jestem w pełni przekonany, czy uda się tego dokonać wyłącznie suchym opisywaniem błędów.

Komentarze

Na temat “Olkiewicz w środę #80. Robert Lewandowski – lekarz czy diagnosta?