Były reprezentant Polski został skazany

Szymon Jadczak z "Wirtualnej Polski" przekazał, że Radosław Gilewicz został prawomocnie skazany przez sąd w Tychach. Były reprezentant Polski posługiwał się dokumentami stwierdzającymi nieprawdę przy próbie wyłudzenia odszkodowania.

Radosław Gilewicz
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Radosław Gilewicz

Radosław Gilewicz skazany

Szymon Jadczak, który jest dziennikarzem “Wirtualnej Polski, ujawnił informacje na temat wyroku skazującego Radosława Gilewicza. Sąd w Tychach skazał 10-krotnego reprezentanta Polski na grzywnę w wysokości 40 tysięcy złotych oraz nakazał zwrot kosztów procesu. To wskazuje na powagę przestępstwa, którego się dopuścił, i na to, że sąd uznał karę finansową za adekwatną do popełnionego czynu.

Wyrok uprawomocnił się 23 stycznia. Gilewicz popełnił oszustwo i posługiwał się dokumentami stwierdzającymi nieprawdę przy próbie wyłudzenia odszkodowania. Sprawa byłego piłkarza Austrii Wiedeń sięga czasów, kiedy był asystentem trenera kadry Jerzego Brzęczka.

– Historia zaczyna się w 2019 r., kiedy to Gilewicz wraz ze swoim kolegą z Tychów i kilkoma innymi osobami wykupili polisę ubezpieczeniową w firmie MACIF Życie TUW, która wkrótce została zlikwidowana i przejęta przez Saltus TU Życie z siedzibą w Sopocie. To za sprawą dociekliwości ubezpieczyciela w 2022 r. wszczęto śledztwo w sprawie oszustw i wyłudzeń. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu w czerwcu 2023 r – napisał dziennikarz.

Gilewicz miał sfałszować zdjęcie rentgenowskie po kontuzji barku. Następnie domagał się 30 tysięcy złotych odszkodowania, które nie został przyznane. – Radosław Gilewicz w rozmowie z WP SportoweFakty przyznaje, że ubolewa, że sprawy przybrały taki obrót, i żałuje tego, co zrobił. Dodaje, że złożył obszerne wyjaśnienia w sprawie i starał się pomóc śledczym w jej wyjaśnieniu. Podkreśla, że nie wzbogacił się w ten sposób ani o złotówkę. I dodaje, że uwikłał się w tę historię ze względu na ograniczenia w leczeniu i badaniach diagnostycznych wynikające z pandemii COVID-19 – czytamy.

Komentarze