Gwiazdy widzą wojnę, dlaczego milczą?

Lionel Messi
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Lionel Messi

W obliczu agresji Rosji na Ukrainę ludzie mobilizują się i starają pomóc jak mogą. Celebryci apelują o zaprzestanie wojny, firmy wycofują się z kraju-okupanta. Zaskakująco rzadko wypowiadają się na ten temat gwiazdy światowego futbolu, nie licząc oczywiście Roberta Lewandowskiego. Czy wobec takiego poważnego zagadnienia można przejść obojętnie?

  • Skutki wojny wszczętej przez Rosję mogą stać się odczuwalne dla całej Europy
  • W pomoc Ukraińcom angażuje się wielu ludzi
  • Temat ataku zbrojnego na Ukrainę pomijany jest w publicznych wypowiedziach piłkarzy

Wojna, która na razie dotyka nielicznych

Wojna wywołana przez Rosję wstrząsnęła całym światem. Konflikt putinowskiego państwa z Ukrainą dotyczy każdego z nas. Ale czy jest tak rzeczywiście? Wojna na dobrą sprawę jak na razie wpływa głównie na zaangażowane w nią państwa – graniczącą z Ukrainą Polskę, która przeznacza obecnie wiele zasobów materialnych na pomoc sąsiadowi, a także Białoruś, będącą marionetkowym krajem zależnym od Rosji. Naturalnie, konflikt jest teraz na ustach mediów z niemal całego świata. Czy miarą tego, w jakim stopniu wojna dotyka inne kraje Europy jest jednak częstotliwość wiadomości ukazujących się na temat Ukrainy, bądź krzykliwość pasków informacyjnych u dołu ekranu telewizorów?

Głusi na apele

2 marca za pośrednictwem swojego Instagrama Andrij Jarmolenko – zawodnik West Hamu United apelował do rosyjskich piłkarzy, by ci wyrazili publicznie zdanie na temat działań wojennych podejmowanych przez ich kraj. 

Mam pytanie do zawodników rosyjskiej reprezentacji w piłce nożnej. Chłopaki, dlaczego siedzicie  jak obes… i nic nie mówicie? W naszym kraju giną ludzie – nasze żony, matki, dzieci. Ale nic nie mówicie, nic nie komentujecie[…] Macie wpływ na ludzi. Pokażcie to proszę. Wiem, że niektórzy z was lubią pokazywać swoje j… przed kamerą, ale teraz nadszedł czas, aby pokazać swoje j… w prawdziwym życiu  – grzmiał Jarmołenko.

Apel Ukraińca spotkał się ze znikomym odzewem. Zareagował co prawda Artjom Dzuba, jednak zdaje się, że nie o takim odzewie marzył pomocnik West Hamu. Piłkarz Zenitu St. Petersburg stwierdził, że: “Nie wstydzi się, że jest Rosjaninem. Jest z tego dumny i nie rozumie, dlaczego sportowcy powinni teraz cierpieć”. Rosjanie są narodem na tyle zmanipulowanym przez medialną propagandę, a do tego silnie indoktrynowanym przez swoje władze, że wszelkie próby protestów przeciwko działaniom Władimira Putina kończą się pacyfikacją i więzieniem. Większość narodu, wliczając w to naturalnie także sportowców, jest święcie przekonana o słuszności ataku na Ukrainę i nie widzi żadnego powodu, by takowego nie popierać. Na miejscu byłego piłkarza Dynama Kijów zamiast do Rosjan, zwróciłbym się z apelem do największych gwiazd światowego futbolu. Dlaczego Leo Messi, Cristiano Ronaldo, Neymar, Kylian Mbappe i długo jeszcze można by tak wymieniać, nie zabiorą głosu w kwestii działań Putina. Dlaczego chociażby za pośrednictwem swoich kont w mediach społecznościowych, nie wstawią symbolicznego obrazka lub znaku poparcia dla Ukrainy. Dlaczego wreszcie nie zdecydują się na zerwanie współpracy z pro rosyjskimi firmami i przedsiębiorstwami?

Ingerencja w politykę nie jest piłkarzom na rękę

Na ten moment jedynym piłkarzem z futbolowego piedestału, który publicznie potępił agresję Rosji na Ukrainę jest Robert Lewandowski. Co więcej, w poniedziałek świat obiegła wiadomość, że napastnik Bayernu Monachium postanowił zerwać lukratywną umowę sponsorską z Huawei, gdy wyszło na jaw, że chińska firma wspiera działania Putina. Tym sposobem Lewy stracił na tej decyzji ok. 5 milionów euro, ale zyskał szacunek i uznanie. Z jednej strony piękny gest, jednak z drugiej również działanie PR-owe. Czy gdyby Lewandowski zwlekał z tą decyzją, opinia publiczna nie zareagowałaby negatywnie? Nie zmienia to faktu, że postawa kapitana reprezentacji Polski godna jest pochwały i mogłaby posłużyć innym za przykład właściwego postępowania w tych trudnych czasach. 

Zobacz także: Lewandowski kończy współpracę z chińską firmą

Już teraz mamy do czynienia ze zjawiskiem dyskryminacji firm, które nie zdecydowały się wycofać z rynku rosyjskiego. Wśród nich znajduje się AmRest – międzynarodowy operator zarządzający markami branży gastronomicznej, do którego należą m.in Starbucks, KFC, Burger King, czy Pizza Hut. W mediach społecznościowych na popularności zyskują akcje, wzywające do bojkotowania należących do spółki restauracji. We wtorek w godzinach pod presją opinii publicznej spółka poinformowała o zamknięciu wielu swoich restauracji m.in. spod szyldu Starbucksa i KFC na terenie Rosji.

Piłkarzom z krajów, których wojna stricte nie dotyczy, nie opłaca się zwyczajnie zabierać głosu w jej sprawie. Abstrahując nawet od ich indywidualnych poglądów na działania Putina, wypowiadanie się publicznie na tematy wrażliwe jest ryzykowne. Tego typu wypowiedzi poprzedzane są debatami z całymi zespołami osób odpowiedzialnych za PR. Kalkuluje się wówczas bilans zysków i strat. Messi, Neymar, czy Ronaldo mogliby zabrać głos w sprawie rosyjskiej agresji, jednak nic by na tym nie zyskali, a mogliby stracić. Głos piłkarskich idoli dla wielu ludzi jest niezwykle istotny i ma ogromne znaczenie społeczne. Z jednej strony wywiera presję, która może poruszyć społeczeństwo i zaangażować je do pomocy. Z drugiej, mógłby przekreślić szanse na porozumienie z potencjalnymi reklamodawcami w przyszłości. Ponadto grają oni w krajach oddalonych setki kilometrów od linii frontu, więc ich wojna, ani jej konsekwencje, przynajmniej na razie nie dotyczą. W wielu przypadkach piłkarze boją się angażować politycznie nie ze strachu przed tym, co mogą stracić, lecz by zachować pozory neutralności. Na pewno z ich perspektywy jest to wybór prostszy i wygodniejszy.

Tematu unikają także trenerzy, z nielicznymi wyjątkami. W ostatnim czasie dało się słyszeć głosy szkoleniowców z Premier League, którzy podejmowali tematykę wojny na Ukrainie. Szerokim echem odbiła się wypowiedź Thomasa Tuchela na temat osoby Romana Abramowicza. Niemiec stwierdził, że: “Nie powinniśmy udawać, że to nie jest problem. W tej chwili chciałbym skorzystać z mojego prawa do niekomentowania tej sytuacji, dopóki ostateczne decyzje nie zostaną podjęte. Nie możemy się jednak odciąć – zdajemy sobie sprawę z tego, co się dzieje. Do pewnego stopnia rozumiemy też krytyczne wypowiedzi, które płyną w stronę reprezentowanego przez nas klubu”. Na kolejnych konferencjach nie mógł się opędzić od pytań dziennikarzy, głównie w kwestii polityki właściciela Chelsea, a także polityki Rosji. Apelował zresztą później, by przestać zamęczać go tymi kwestiami.

Sieć rosyjskich powiązań jest niezbadana

Mało kto zdaje sobie sprawę, jak obszerna jest sieć wpływów Władimira Putina. Rosyjski dyktator trzyma w garści organizacje takie jak FIFA I UEFA, a Internet pełen jest obrazków Gianniego Infantino spędzającego wesoło czas w otoczeniu prezydenta Rosji. Nie zapominajmy, że Gazprom przez lata był głównym sponsorem UEFA. CEO gazowego potentata – Aleksandr Djukow jest natomiast członkiem zarządu europejskiej federacji, a także szefem Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej. Ludzie, którzy w dużej mierze finansują mordy na ludności ukraińskiej przez lata chodzili pod rękę z piłkarskimi władzami. 

We wtorek wieczorem FIFA podjęła w opinii wielu jedyną słuszną decyzję i poinformowała, o zdyskwalifikowaniu reprezentacji Rosji z eliminacji do Mistrzostw Świata w Katarze. Tym samym Biało-czerwoni awansowali do finałowego spotkania barażowego, gdzie zagrają z lepszym z pary Szwecja – Czechy.

Organizacja zebrała się także w sobie, by opublikować oświadczenie na temat przełożenia spotkania Szkocja – Ukraina i zdecydowała się przenieść go na czerwiec. Czy gdyby FIFA nie poszła po rozum do głowy i nie zdyskwalifikowała Rosjan turniej zapisałby się jako jeden z najbardziej haniebnych w historii? Możliwe. Ale szacunku, jaki zyskałaby reprezentacja Polski uparcie bojkotując mecz ze Sborną nie dałoby się policzyć żadną miarą. Pojawiają się głosy, w większości ze strony rosyjskich sportowców, którzy czują się pokrzywdzeni i nie rozumieją, czemu sankcje podyktowane postępowaniem władz kraju uderzają w nich. Niestety już kilkukrotnie byliśmy świadkami publicznych deklaracji osób ze świata sportu, którzy wyrażali poparcie dla Putina. Uważam, że sport powinien być ponad politycznymi podziałami. W obliczu takich zbrodni wymierzonych przeciwko ludzkości nie można jednak stać obojętnie i należy je konsekwentnie potępiać i piętnować.

Niestety, Messi, Neymar, Cristiano Ronaldo, a także inne gwiazdy światowego futbolu nie potrafią jak na razie się na to zdobyć.

Komentarze