Wisła – Napoli: jubileusz popsuty w końcówce, Biała Gwiazda rzuciła Włochom wyzwanie

Wisła Kraków - SSC Napoli
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Wisła Kraków - SSC Napoli

Wisła Kraków przegrała z SSC Napoli 1:2 (1:0) w meczu towarzyskim. Gdyby wyciągać wnioski po sparingach, śmiało można byłoby jednak powiedzieć, że Białej Gwieździe bliżej było do drużyny, która na starcie Ekstraklasy rozbiła Zagłębie Lubin niż do tej, która z trudem uratowała remis w Niecieczy.

Na stronach z wynikami ten mecz widniał pod hasłem “sparingi”, ale patrząc na całą otoczkę, ze sparingu miał tylko nazwę. 15 tysięcy kibiców na trybunach pozwoliło zapomnieć, że spotkanie – poza upamiętnieniem 115. rocznicy założenia Wisły – nie ma żadnej stawki, a Luciano Spalletti wystawiając jedenastkę mocno zbliżoną do takiej, którą mógł grać w Serie A, pokazał, jak poważnie traktuje starcie z Białą Gwiazdą. Wisła, co było oczywiste, również wyszła właściwie w pierwszym garniturze.

Przewaga umiejętności po stronie Napoli była jasna i Włosi faktycznie prowadzili grę, dominowali, błyskawicznie odbierali piłkę jeszcze na połowie Wisły (sam Piotr Zieliński jeszcze przed przerwą zanotował trzy odbiory). Tyle o stylu, bo jeśli chodzi o wynik, to goście… przegrywali. Już w 6. minucie Felicio Brown Forbes wykorzystał nieporozumienie Amira Rrahmaniego i Davida Ospiny, dzięki czemu mógł z okolic linii pola karnego wpakować piłkę do pustej bramki.

Wisła wyglądała dobrze taktycznie, z rzadka pozwalała gościom – nawet jeśli to oni mieli inicjatywę – na oddawanie strzałów, czego efektem było to, że Napoli swoje najgroźniejsze okazje miało z rzutu wolnego (niecelne uderzenie Zielińskiego) i po stracie wiślaków we własnej “szesnastce”, gdy ostatecznie Michal Frydrych ratował się faulem na Eljifie Elmasie. Rzut karny wykonywany przez Matteo Politano odbił jednak świetny Mikołaj Biegański. 19-latek jeszcze raz uratował Wisłę, gdy wygrał pojedynek sam na sam z Zinedinem Machachem.

Ten wyrównujący gol mimo wszystko wisiał gdzieś w powietrzu, ale padł akurat w momencie, gdy Wisła miała bardzo dobry okres. Z dystansu uderzył Politano, Biegański odrobinę spóźnił się z interwencją, a piłka wpadła do siatki. Chwilę wcześniej idealną sytuację zmarnował Dor Hugi, który miał przed sobą tylko Ospinę, wokół wielką przestrzeń, ale w ogóle nie trafił w bramkę. Sztuka ta udała się Serafinowi Szocie, ale akurat w momencie, gdy był na spalonym.

Co nie udało się Wiśle, przyjezdnym udało się w samej końcówce. Gdy wydawało się, że jubileusz Białej Gwiazdy nie zakończy się porażką, Machach wpadł lewą stronę w pole karne i mocnym strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik spotkania. Porażka nie zmienia jednak optyki, że Wisła na tle Napoli nie wyglądała jak zespół z innej, znacznie biedniejszej piłkarsko, części świata.

Komentarze