- Piast Gliwice z nowym trenerem i jasną wizją – Max Molder ma tchnąć ofensywnego ducha w drużynę i postawić na młodzież
- Finanse w odbudowie: klub schodzi z kosztów, planuje prywatyzację i dąży do bilansowania budżetu w cztery lata
- Blisko 200 akcji w sezonie. Marketing Piasta przeszedł metamorfozę. Klub aktywnie wychodzi do kibiców i lokalnej społeczności
- W rozmowie z Goal.pl prezes Piasta – Łukasz Lewiński podsumowuje rok pracy, zapowiada transfery i wyznacza ambitne cele na 80-lecie klubu
Derby z Górnikiem. Sukces sportowy i marketingowy
Łukasz Pawlik (Goal.pl): Piast Gliwice w jednym z najważniejszych meczów rundy dla tej ekipy pokonał Górnika Zabrze (2:0). Jakie były odczucia po tym starciu?
Łukasz Lewiński (prezesa Piasta Gliwice): – Derby to są derby. Wygraliśmy spotkanie z Górnikiem Zabrze, grając przy pełnych trybunach. Miał miejsce sold out, co w przypadku meczów rozgrywanych w Gliwicach nie należy jeszcze do codzienności. To naprawdę sukces wielu pracowników klubu. W przeszłości sold out miał miejsce przy okazji meczu otwarcia, sezonu meczu mistrzowskiego z Lechem Poznań i starcia w europejskich pucharach z Bate Borysów.
Po tym zwycięstwie nieco sytuacja w tabeli się poprawiła, ale jak naprawdę podchodzi pan do tej pozycji?
Zdecydowanie to miejsce, które nas nie zadowala. To poniżej naszych oczekiwań.
W trakcie samej potyczki derbowej miały miejsce ekscesy chuligańskie. Wiadomo, na jaką kwotę zostały oszacowane zniszczenia w sektorze gości?
Niestety na kilka minut nasze piłkarskie święto było zepsute. Straty są tak naprawdę wciąż szacowane. Mowa o mniej więcej 150-160 tysiącach złotych. Zarząd Górnika elegancko i z klasą jednak podchodzi do sytuacji. W związku z tym zobowiązał się do tego, że po wystawieniu faktury, poniesie straty, które miały miejsce. Nie są to szkody tak duże, jak wyglądało to z trybun. Wydawało się na początku, że będą one znacznie poważniejsze. Przykre jest jednak to, że taka sytuacja miała miejsce. Miałem okazję rozmawiać z kilkoma osobami sympatyzującymi za ekipa z Zabrza i z ich ust też padały słowa, że wstydzą się tego, co miało miejsce. Ogólnie jednak chciałbym podkreślić, że takie sytuacje nie dzieją się często na stadionie. Na meczach Piasta jest bezpiecznie, a to była po prostu sytuacja, która jest daleko nie akceptowalna nie tylko przeze mnie, ale przez wszystkich w klubie.
Frekwencja rośnie, ale apetyt też. Cel? Sześć tysięcy widzów na trybunach
Za panem pierwszy sezon w roli prezesa Piasta. Gdyby miał pan ocenić, to na ile procent zrealizował pan wyzwania, które przed sobą stawiał?
Z pierwszego roku pracy w roli prezesa muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolony. Na wielu płaszczyznach myślę, że osiągnęliśmy więcej, niż po nas oczekiwano. Poprawiła się frekwencja. Chociaż wciąż to nie jest poziom, z którego możemy być zadowoleni.
Niemniej warte docenienia są konkretne spotkania. Przy okazji potyczki z Legią Warszawa było w tym sezonie 8304 widzów, a 7805 z GKS-em Katowice Z kolei przy okazji meczu z Rakowem Częstochowa na trybunach obecnych było 6349 kibiców i 6363 widzów Widzewem Łódź. Nie są to słabe wyniki…
Wygląda to lepiej, ale to jeszcze nie jest to, co chcemy osiągnąć. Naszym celem jest to, aby średnia frekwencja na meczach wyniosła co najmniej sześć tysięcy widzów. Nie chcemy zatem spoczywać na laurach, ale zawieszamy sobie poprzeczkę wyżej. Niemniej doceniam to, co już zostało zrobione w klubie.
Marketing, jakiego w Piaście nie było. 200 akcji w rok
Z działań marketingowych jest pan zadowolony?
W tym sezonie zrealizowaliśmy łącznie blisko dwieście akcji marketingowych. Odwiedzaliśmy przedszkola, szkoły, ale byliśmy też obecni na ulicach miasta. To był bardzo intensywny czas. Statystycznie można powiedzieć, że robiliśmy 4,5 akcji na tydzień, czyli praktycznie codziennie miało miejsce jakieś działanie dotyczące Piasta. Założyłem sobie, trafiając do klubu, że Piast będzie blisko naszych mieszkańców i zdania nie zmieniłem. Co najważniejsze, to się dzieje.
Zobacz WIDEO: Polskie ligi wzorem dla innych. „Zazdroszczą nam”
A co z sytuacją sponsoringową. Pod tym względem jest poprawa?
Powiększyliśmy nasz klub biznesu. Tego typu działania, mają na celu przede wszystkim stabilizować sytuację finansową Piasta. Wprowadziliśmy plan naprawczy, który został przeze mnie przedstawiony przy okazji Komisji Miejskiej. Miało to na celu przedstawić, jak ma wyglądać nasza droga. Nie ma co ukrywać, że wprowadzamy konkretne oszczędności i w tym kierunku wszystko zmierza. Plan został założony na cztery. Po tym czasie wierzę, że będziemy mogli powiedzieć, że klub zaczyna się bilansować, a nie że będzie przynosił straty. Wiadomo, że w spółkach miejskich ma to ogromne znaczenie.
Finanse pod kontrolą. Chociaż jeszcze bez zielonego światła
Jeszcze w listopadzie minionego roku głośno było o niestabilnej sytuacji finansowej Piasta. Z tego, co słyszę, dzisiaj sytuacja jest znacznie lepsza. Jak udało się panu ją poprawić i co zdołano zrobić, aby takie sytuacje w przyszłości się nie powtarzały?
Na pewno do zielonego koloru jeszcze nam trochę brakuje i nie będę fałszował tutaj rzeczywistości. Zdaję sobie sprawę, że pod koniec minionego roku dużo mówiło się o Piaście i jego sytuacji finansowe. Muszę jednak przyznać, że było to dla mnie zaskakujące, bo jak spojrzymy na inne kluby z PKO BP Ekstraklasy, to nie byliśmy w najgorszej sytuacji. Z drugiej strony dobrze, że była mowa o naszych problemach, bo od nich nie uciekamy. Nie mówimy, że jest super, gdy jest źle. Jeśli jest źle, to trzeba się z tym konfrontować. Nasza sytuacja została poprawiona przede wszystkim dzięki decyzji radnych Gliwic, decydujących się udzielić klubowi pożyczki podporządkowanej, która ustabilizowała sytuację licencyjną Piasta. To na pewno było kluczowe dla funkcjonowania klubu.
To było jedyne ważniejsze działanie?
Były też konkretne ruchy transferowe, dzięki którym uszczupliła się grono osób, znajdujących się na naszej liście płac. Mowa przede wszystkim o graczach, którzy nie byli pierwszym czy drugim wyborem trenera. Ławkę rezerwową chcieliśmy skrócić. Dążyliśmy jednocześnie do tego, aby kwota przeznaczona na drużynę, została zmniejszona. Musimy dążyć, aby ten pułap był na bezpieczniejszym poziomie. Były czasy, gdy kwoty na wynagrodzenia zawodników pochłaniały 96 procent budżetu klubu. To są wiadomości z raportów Grant Thornton, więc było bardzo źle. Dzisiaj w danych licencyjnych dla PZPN-u przekazaliśmy wiadomość, że to już 72 procent budżetu klubu, więc różnica jest widoczna gołym okiem. Staramy się zatem, aby właśnie pensje dla piłkarzy nie były już tak dużym obciążeniem finansowym dla Piasta.
Ruchy transferowe to często nie tylko środki przeznaczane na transfery, ale też na prowizje dla agentów zawodników. Jak pod tym względem wygląda sytuacja?
To prawda. Kiedyś to też byłe duże koszty, dzisiaj bardzo mocny negocjujemy te kwoty. Staramy się podchodzić do prowizji zdroworozsądkowo.
Miasto i prywatny kapitał ramię w ramię? Prezes o przyszłości klubu
Miasto jako główny udziałowiec ma w planach większe wsparcie finansowe klubu czy raczej celem dla Piasta jest prywatyzacja?
Najlepiej na to pytanie mogłyby odpowiedzieć osoby z Urzędu Miasta. Nie zdradzę jednak tajemnicy, jeśli powiem, że gdyby Piast został sprywatyzowany, to byłoby to najlepsze rozwiązanie dla Miasta Gliwice. W żadnym mieście nie podchodzi się z uśmiechem na twarzy do zwiększenia udziałów, bo najczęściej idzie to kosztem innych ważnych inwestycji. Prywatyzacja to zatem temat, który jest już omawiany i poruszony. Musi się to jednak odbyć w sposób odpowiedzialny, bo chcemy nadal, aby klub funkcjonował.
Czy jakiś ramowy plan realizacji prywatyzacji Piasta już jest stworzony?
Miasto przygotowuje się do tego, a jest to uzależnione od kilku czynników. Mowa między innymi o wycenie akcji. Na pewno to się nie odbędzie w tym, czy w następnym miesiącu. Będzie to najpewniej dłuższy proces. Chociaż to już nie jest tylko mowa w kategorii: „Chcielibyśmy prywatyzacji”, tylko już są realizowane działania na tej płaszczyźnie.
Co poszło nie tak? Pyrka odsunięty, a kulisy wychodzą na jaw
Arkadiusz Pyrka w Piaście Gliwice to też temat, który elektryzował media. Dlaczego klub obrał tak ostrą postawę względem gracza, odsuwając go od gry w pierwszej drużynie?
Przede wszystkim to nie władze Piasta, a trener decyduje, gdzie gra dany zawodnik. Mogę przypuszczać, że piłkarz w oczach trenera stracił. Aleksandar Vuković miał takie poczucie, że zbudował Arkadiusza Pyrkę w klubie i jednocześnie zawodnik jest coś winien Piastowi i powinien dać mu coś więcej. Decyzja sportowa zatem zawsze należy do trenera. To od niego zależy, czy korzysta z zawodnika, czy z niego rezygnuje. Sytuacja dla klubu była bardzo niekorzystna i trudna. Wiem natomiast, że wpływ na to miało, co działo się w latach wcześniejszych. Wiem, że nie chodziło tylko o to, co tu i teraz. Był moment, gdy Piast uniemożliwił Arkowi transfer, gdy mógł zarobić na nim znacznie więcej. Mówiło się o kwotach dwóch milionów euro. Wówczas piłkarz mógł stracić zaufanie do klubu.
To był kluczowy moment według pana?
To mogło mieć też wpływ na to, jak dzisiaj się negocjowało z zawodnikiem. To nie jest też tak, że my z Arkiem nie rozmawialiśmy. Już w sierpniu minionego roku przedstawiliśmy mu ofertę nowej umowy. Już wtedy chcieliśmy rozmawiać i dowiedzieć się, co dalej. Przedstawiliśmy kilka różnych konfiguracji propozycji. Była też mowa o sprzedaży gracza, ale również natychmiastowym wypożyczeniu do Piasta, aby piłkarz mógł normalnie przygotowywać się do mistrzostw Europy do lat 21. Żadna z ofert nie znalazła jednak akceptacji.
Nie obawia się pan, że po jednej sytuacji zostanie do Piasta przyklejona łatka, że źle się postępuje z zawodnikami?
Nie, bo dbamy o uczciwe relacje z piłkarzami i ich otoczeniem. Tak jak tłumaczyłem wcześniej, ostatnie decyzje Arka Pyrki były następstwem sytuacji z wcześniejszych lat. Jestem jednak pewny, że ta jedna sytuacja nie wpłynie na to, że każdy będzie myślał, że tak się realizuje u nas politykę transferową. Piast przecież sprzedał też Ariela Mosóra czy Michaela Ameyawa, więc w tych przypadkach udało się pogodzić interesy klubów i zawodników.
Transfery z głową. Piast szykuje się na nowe rozdanie
Wiadomo, że kończy się pewien etap w Piaście, bo odchodzi z klubu trener Aleksandar Vuković. W związku z tym można spodziewać się dużych zmian kadrowych w drużynie?
Podziękowałem trenerowi nie tylko jako prezes, ale też kibic Piasta. To były dobre lata dla klubu. Trener podjął taką decyzję i my się z nią pogodziliśmy. Zależało nam, aby pożegnać się z Aleksandarem Vukoviciem z klasą, bo to był naprawdę udany czas dla Piasta pod wodzą tego szkoleniowca. Nie ma żadnych animozji między nami. W kontekście zmian kadrowych mogę powiedzieć, że 19 zawodników ma ważne umowy, więc to dużo mówi o naszych planach.
Jest jednak też 10 graczy, którym kontrakty wygasają…
To prawda. Niemniej to właśnie w grupie 19 zawodników jest najwięcej piłkarzy z wyjściowej jedenastki. To pokazuje zatem, że rewolucji kadrowej nie będzie. Zmiany oczywiście dotkną zespół, ale będzie to miało na celu wzmocnienie drużyny.
Jakie konkretnie pozycje mają zostać wzmocnione?
Nie ukrywam, że celem jest rozwiązanie naszych kłopotów w ofensywie. Tym samym będziemy chcieli pozyskać nowego napastnika. Każdy kibic oczekuje więcej bramek. Z drugiej strony już dzisiaj mogę też ujawnić, że nie wszystkie nasze plany będziemy realizować w trakcie letniego okna transferowego. Mamy już przygotowane konkretne wyliczenia. Wiemy, ile możemy przeznaczyć na konkretne pozycje i tego się będziemy trzymać.
Ilu ruchów transferowych do klubu może się spodziewać kibic Piasta latem?
Wszystko będzie uzależnione od tego, jak potoczą się rozmowy z piłkarzami, którym kontrakty wygasają. To ma dla nas priorytetowe znaczenie. Na pewno kilka transferów będzie w każdym razie zrealizowanych.
Nie boimy się świeżej krwi. Trener z wizją i misją
Nowym szkoleniowcem Piasta został Max Molder. Trzeba przyznać, że to ruch bardzo nieszablonowy. Jak wyglądały kulisy zatrudnienia tego trenera?
Gdybym chciał zachować spokój i czyste papcie, to wybrałbym trenera polskiego ze znanym nazwiskiem. Wówczas nikt nie mówiłby o ryzyku w Piaście. My natomiast postawiliśmy na konkretny profil szkoleniowca. Zależy nam, aby drużyna wyglądała w konkretny sposób, czyli aby występowali w niej młodzi gracze i gra była bardziej ofensywna. Wiemy, że już dzisiaj są w klubie zawodnicy, spełniający te kryteria. Wszystkie nasze założenia wrzuciliśmy do naszego wewnętrznego filtra i wyszła nam lista 60 trenerów, z którymi możemy rozmawiać. To była naprawdę duża grupa ludzi. Pion sportowy spędził mnóstwo czasu, aby przeanalizować konkretne kandydatury. Do wyboru trenera włączyła się także Rada Nadzorcza, która chciała dowiedzieć się, jak wygląda analiza wyboru szkoleniowca. Zatem dyrektor Łukasz Piworowicz i jego praca były weryfikowane.
A co przemawiało za wyborem trenera ze Szwecji?
Z najmłodszą drużyną w drugiej lidze otarł się o awans do szwedzkiej ekstraklasy. Miał dwie oferty pracy z klubów z Allsvenskan. To człowiek pracowity, ale też dobry. Często myślimy podobnie. Rozmawiając z trenerem Molderem, zgadzaliśmy się na wielu płaszczyznach. Jest nić porozumienia międzyludzkiego. Trener już tak naprawdę pracuję nad tym, aby określić poziom intensywności treningów. Jestem przekonany, że pod wodzą tego szkoleniowca Piast będzie grał bardziej widowiskowo i taka postawa bardziej przypadnie do gustu naszych kibiców. Nie skupimy się tylko i wyłącznie na defensywie.
Przybycie do klubu trenera ze Szwecji sprawi, że Piast bardziej otworzy się na Skandynawię i będzie podążać krokiem Lecha Poznań w poszukiwaniu nowych Mikaela Ishaka czy Patrika Wallemarka?
Układ rozgrywek w lidze szwedzkiej jest tak skonstruowany, że dopiero w trakcie zimowego okna transferowego będziemy mogli korzystać z wiedzy trenera Moldera na temat tamtejszych rozgrywek i zawodników występujących w Szwecji. Byłoby grzechem, gdybyśmy z tej wiedzy nie korzystali. Tym bardziej że nasz nowy szkoleniowiec zasłynął z tego, że wzmocnił drużynę graczami z drugiej ligi szwedzkiej i udało mu się zarobić dla klubu łącznie 1,5 miliona euro za transfery młodych graczy do innych zespołów. To zatem pokazuje, że potrafi zawodnika promować i wychowywać, a następnie przygotować do transferu. Mogę zatem wprost powiedzieć, że szwedzki rynek to będzie ten, na który będziemy spoglądać, korzystając jednocześnie z doświadczenia trenera.
Duma Gliwic to nie tylko slogan. To strategia
Nie sposób nie odnieść się do aktywności klubowego marketingu, wykonującego od dłuższego czasu kawał świetnej roboty. Fajnie ograne zgrupowanie w Hiszpanii, promocje dla młodych kibiców wraz z przyjazdem na spotkanie – w tym autokarem pierwszej drużyny. Do tego organizowane specjalne spotkania dla karnetowiczek, angażowanie Piastusia w odwiedzanie szkół czy przedszkoli. Poznawanie z bliska sponsorów klubu i chyba creme de la creme, czyli poszukiwanie vouchera w mieście i odebranie nagrody, a przy okazji poznawanie dzielnic miasta. Skąd taka metamorfoza?
Wiele lat marketing nie był chwalony, a nawet był krytykowany. Pisało się nawet, że nie istnieje. Tymczasem ostatnio dużo się zmieniło. Chociaż nie zwolniłem nikogo. Zmienił się rzecznik prasowy. Kajetan Piotrowski świetnie wywiązuje się ze swojej pracy. Dział medialny dostał trochę więcej swobody i wraz z marketingiem tworzy dobre pomysły. Cieszy, że jest to zauważane w środowisku. Mogę też pochwalić się, że przed spotkaniem z Górnikiem wewnętrznie wyprodukowaliśmy 2,5 tysiąca dedykowanych koszulek: „Duma Gliwic”. Wcześniej takiej akcji w mieście nie było, aby w dwa tygodnie sprzedać ich tyle. To naprawdę super sprawa. Jestem dumny z całego swojego zespołu. Pamiętam, że jak przychodziłem do Piasta, to otrzymywałem podpowiedzi, aby zwolnić wszystkich i zbudować swój nowy zespół. Nie chciałem tego robić, bo znałem tych ludzi i wiedziałem, że stać ich na dużo. Byłem w klubie jako partner biznesowy, więc znałem te osoby. Cieszę się, że po roku mogę powiedzieć, że podjąłem słuszną decyzję.
Jeszcze warte podkreślenia jest to, że Piast na dzisiaj jest ekipą ze środka tabeli PKO BP Ekstraklasy. Domyślam się, że gdyby drużyna walczyła o konkretne cele, byłoby łatwiej o działania marketingowe. A mimo wszystko i tak jest wykonywany kawał solidnej pracy. Aż strach pomyśleć, czego się spodziewać, jak zespół będzie rywalizował o miejsca premiowane grą w europejskich pucharach.
Nie mogę się tego doczekać (śmiech).
80 lat tradycji, nowe otwarcie. Urodziny, które zostaną zapamiętane
Wkrótce 80-lecie klubu. Czy fani Piasta mogą spodziewać się konkretnych atrakcji w związku z tym?
Mamy już przygotowana pełną strategię na to wyjątkowe wydarzenie w historii klubu. Mogę zapewnić naszych kibiców, że nie zapominamy o tym wydarzeniu i będziemy na nie odpowiednio przygotowani. Niebawem będziemy informować o szczegółach na ten temat.
Piast pod wodzą nowego trenera Maxa Moldera osiągnie progres sportowy?
87+ Votes
Komentarze