Lato oceniamy w zimie – najlepsze ruchy klubów Ekstraklasy

Mikael Ishak
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Mikael Ishak

Koniec roku to czas różnego rodzaju podsumowań. Tym razem przyjrzyjmy się nieco bliżej naszym rodzimym rozgrywkom i wybierzmy tych, którzy okazali się najbardziej wartościowymi wzmocnieniami w każdym z 16 zespołów polskiej Ekstraklasy.

Cracovia: Karol Niemczycki

Włodarze Pasów mogą być z siebie dumni, a ten, kto wysunął kandydaturę młodego golkipera, powinien otrzymać sowitą premię. Karol Niemczycki nie tylko rozwiązał problem na pozycji młodzieżowca, ale też szybko wkomponował się w drużynę i mimo niewielkiego doświadczenia okazał się świetnym fachowcem. Rodowity krakowianin świetnie czuje się między słupkami i nie popełnia zauważalnych błędów. Wychowanek Garbarni nie opuścił żadnej z 14 ligowych kolejek i trzykrotnie schodził z boiska z czystym kontem. Jeżeli 21-latek utrzyma dobrą formę, to niewykluczone, że po zakończeniu rozgrywek dostanie szansę na kolejną próbę podboju Zachodu. Na razie musi zadowolić się dwoma występami w dorosłej drużynie NAC Breda.

Górnik Zabrze: Bartosz Nowak

Droga z Zabrza do… Zabrza czasami bywa wyjątkowo długa i kręta. W tym przypadku wiodła przez Bytom, Legnicę, Chorzów i Mielec. Czy było warto? Zarówno trener Marcin Brosz, jak i jego podopieczny, Bartosz Nowak, zapewne odpowiedzą, że tak. Górnicy sięgnęli po zawodnika mieleckiej Stali, który w na zapleczu Ekstraklasy wykręcił kapitalne liczby – 13 goli i 13 asyst w 34 meczach. Wielu zastanawiało się, czy piłkarz poradzi sobie z przeskokiem z 1 Ligi, jednak obawy nie były uzasadnione. Od pierwszego spotkania w nowych barwach Nowak imponował ambicją, kreatywnością i przeglądem pola. Na dodatek szybko znalazł wspólny język z Jesusem Jimenezem, co nie pozostaje bez znaczenia.

Jagiellonia Białystok: Pavels Steinbors

Białostoczanie nie dali nam zbyt szerokiego pola manewru. Chociaż na Podlasie trafiło kilku ciekawych zawodników, trudno wybrać spośród nich jednego, którego można określić mianem udanego transferu. Warto zauważyć, że żaden z członków nowej fali nie rozegrał więcej niż dziesięć spotkań. Tę granicę osiągnął tylko Błażej Augustyn, jednak w aż trzech potyczkach wchodził z ławki. Z tego względu tytuł primus inter pares trafia w ręce łotewskiego golkipera, który ośmiokrotnie meldował się na murawie, jednak tylko w meczu z Piastem nie musiał wyciągać piłki z siatki. Doświadczony bramkarz musi mieć się na baczności – na bluzę z numerem 1 poluje młodszy o 18 lat Xavier Dziekoński.

Lech Poznań: Mikael Ishak

Wybór mógł być tylko jeden. Szwed szturmem wziął nie tylko polskie boiska, ale także europejskie stadiony. Czy w Poznaniu tęsknią za Gytkjaerem? Nie tylko nie tęsknią, ale najprawdopodobniej już zdążyli zapomnieć o duńskim snajperze. Nie wszyscy piłkarze z Północy radzą sobie w Wielkopolsce (Nicki Bille Nielsen), jednak ta dwójka doskonale się tu odnalazła. Lech dokonał rzeczy, która nie należy do najłatwiejszych – skutecznego napastnika zastąpił jeszcze bardziej skutecznym graczem. Ishak ma wszystko, co powinien mieć topowy strzelec. Czterokrotny reprezentant Trzech Koron jest niesamowicie silny, szybki i co najważniejsze – potrafi uderzyć w każdej pozycji i w każdej sytuacji. Na polskie warunki 27-latek to zawodnik kompletny. 

Lechia Gdańsk: Bartosz Kopacz

Letnich transferów w Gdańsku nie odnotowano zbyt wiele, więc konkurencja nie nie była wyjątkowo wymagająca. Czternaście ekstraklasowych spotkań, w tym dwanaście w pełnym wymiarze, dwa czyste konta (przy trzecim jego udział wynosił 60 sekund) i dodatkowo dwa razy 90 minut w Pucharze Polski bez straty gola – Bartosz Kopacz co najmniej przyzwoicie odnalazł się nad morzem i udowodnił, że warto było wyciągnąć do z Lubina. Wielką zaletą byłego gracza Miedziowych jest umiejętność gry zarówno w środku bloku defensywnego, jak i na jego boku.

Legia Warszawa: Filip Mladenović

Rywalizacja o miano najlepszego była w stolicy wyjątkowo zacięta. Na Łazienkowską trafiły takie nazwiska jak Boruc, Kapustka, Rafa Lopes, Valencia czy Juranović, jednak najlepsze wrażenie zrobił Filip Mladenović. Serb nie opuścił żadnej kolejki, a dodatkowo na swoim koncie zapisał dwa gole i trzy asysty. Dobre występy w barwach stołecznej ekipy pozwoliły mu na regularną grę w narodowej kadrze. W swoim CV 29-latek ma już Liege, Kolonię, Borysów i Belgrad – czy po postoju w Warszawie zdoła po raz kolejny wyruszyć na podbój Europy? Na razie dosyć pewnie zmierza po triumf w PKO Ekstraklasie. Jeżeli Legia zdoła wywalczyć tytuł, być może Mladenović nie będzie musiał ruszać się z naszego kraju, by rozpocząć walkę z najlepszymi.

Piast Gliwice: Jakub Świerczok

O ile fatalnej dyspozycji Piasta z początku sezonu raczej nie mogliśmy się spodziewać, o tyle na świetną formę strzelecką Świerczoka powinniśmy przynajmniej mieć nadzieję. Napastnik wypożyczony z Łudogorca opuścił cztery mecze i zaczął trafiać do siatki dopiero w 9. serii gier, jednak gdy już się odblokował, zaliczył kapitalną serię. W pięciu kolejnych spotkaniach aż sześciokrotnie zaskoczył golkiperów rywali! O jego umiejętnościach przekonali się bramkarze Górnika, Lechii, Legi, Zagłębia i Podbeskidzia. Imponująca passa 27-latka nie uszła uwadze zachodnich zespołów. W mediach mówi się o zainteresowaniu szkockich Rangersów. Czy Świerczok zmieni barwy już w styczniu? Z pewnością wybija się ponad ekstraklasową przeciętność.

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Maksymilian Sitek

Jeżeli klub zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli, a po 14 starciach na swoim koncie zgromadził zaledwie dziewięć punktów, wybór najlepszego transferu należy do co najmniej problematycznych. Beniaminek z Bielska-Białej stracił aż 38 goli, co automatycznie skreśla z tego grona zawodników defensywnych. Górale nie byli też zbyt aktywni w ofensywie, jednak na wyróżnienie zasługuje Maksymilian Sitek, pozyskany z drugiej drużyny warszawskiej Legi. Dwudziestolatek wystąpił w dziesięciu potyczkach i zaliczył jedną asystę. Ilekroć prawy pomocnik pojawiał się na murawie, tyle razy gra do przodu w wykonaniu bielszczan wyglądała zdecydowanie bardziej interesująco. Urodzony w Rzeszowie zawodnik dopiero uczy się ekstraklasowej piłki, jednak z pewnością już pojawił się w notesach skautów kilku ligowych rywali. Jeżeli Podbeskidzie nie zdoła utrzymać się na najwyższym szczeblu, Sitek raczej nie powinien obawiać się o pozostanie na szczycie.  

Pogoń Szczecin: Alexander Gorgon

Gorgon, absolutnie nie Gorgoń! Austriak z polskimi korzeniami trafił do Szczecina z chorwackiej Rijeki i z miejsca dał Portowcom to, czego często im brakowało, czyli spokój i opanowanie. Doświadczony zawodnik pozwolił szczecinianom rozwinąć skrzydła w ataku i w zauważalny sposób zwiększył liczbę możliwości w ofensywie. Rodowity wiedeńczyk do tej pory czterokrotnie wpisał się na listę strzelców, jednak warto zauważyć, że dwa razy jego gole zapewniły zwycięstwo. Podopieczni Kosty Runjaicia ustabilizowali formę i nie zaznali smaku porażki w pięciu kolejnych pojedynkach. Boiskowy ład to także zasługa 32-letniego Gorgona.

Raków Częstochowa: Marcin Cebula

Medaliki dokonały kilka ciekawych ruchów na rynku transferowym, jednak na szczególne wyróżnienie zasługuje odkurzenie Marcina Cebuli przez Marka Papszuna. Wychowanek Korony zawsze był uważany za ponadprzeciętny talent, jednak kieleckie powietrze z roku na rok coraz bardziej go dusiło i ograniczało jego umiejętności. Zmiana pracodawcy okazała się strzałem w dziesiątkę. Ogromną rolę w ponownym odkryciu dla świata 25-latka odegrał trener Rakowa, który zmienił boiskową pozycję Cebuli. Ofensywnie usposobiony pomocnik zajął miejsce za plecami napastników, co przyniosło znakomite efekty. Trzy gole i aż pięć ostatnich podań – z kieleckiej cebuli wystarczyło zdjąć górną, zabrudzoną warstwę.

Stal Mielec: Łukasz Zjawiński

Mielecka Stal zajmuje dopiero 15. lokatę, co podobnie jak w przypadku pozostałych beniaminków nie ułatwia wyboru w klasyfikacji „najlepszy transfer”. W tej sytuacji na pierwszy plan wybija się zaledwie 19-letni Łukasz Zjawiński. Napastnik sprowadzony z rezerw Legii jest autorem jednego trafienia i trzech asyst. Wszystkie trzy ostatnie podania zanotował w… jednym starciu. Tak, był to mecz z Legią. Na Łazienkowskiej! To po zagraniach Zjawińskiego lub faulach na nim sędzia podyktował trzy rzuty karne dla ekipy Leszka Ojrzyńskiego!

Śląsk Wrocław: Mateusz Praszelik

Najlepszy młodzieżowiec w Polsce – takie opinie padały z ust ekspertów zajmujących się najwyższym szczeblem rozgrywkowym w naszym kraju. Praszelik zaliczył fenomenalne wejście do ekipy Śląska i w dwóch pierwszych spotkaniach zanotował trzy asysty. Później nieco zwolnił tempo, ale rok zakończył z golem i pięcioma ostatnimi podaniami. We Wrocławiu zawodnik pozyskany z Legii może liczyć na świetne warunki do rozwoju. Na Dolnym Śląsku ma się od kogo uczyć – Waldemar Sobota z pewnością wziął młodszego kolegę pod swoje doświadczone skrzydła.

Warta Poznań: Mateusz Kuzimski

Boczny obrońca czy środkowy napastnik? Kto lepiej odnalazł się w Poznaniu i miał większy udział w wynikach wielkopolskiego beniaminka? Do rywalizacji stanęli Jan Grzesik i Mateusz Kuzimski. Triumfatorem tej wewnętrznej batalii należy uznać sprowadzonego z Chojniczanki snajpera, którego trafienia trzykrotnie przyczyniły się do wygranych. Wicelider klasyfikacji strzelców poprzedniego sezonu zaplecza Ekstraklasy również na najwyższym szczeblu nie zatracił swoich zdolności. Kuzimski strzelał Podbeskidziu, Stali, Wiśle Kraków i Jagiellonii, i tylko w rywalizacji z Pszczółkami Warciarze nie zgarnęli kompletu punktów.

Wisła Kraków: Yaw Yeboah

Szatnia przy Reymonta zyskała kilku ciekawych graczy. Frydrych to zawodnik, który miał okazję wystąpić w Lidze Mistrzów, natomiast Brown Forbes to uznane nazwisko na krajowych boiskach. Jednak najbardziej interesującym piłkarzem bez wątpienia jest Yaw Yeboah. Ghańczyk dysponuje kapitalnym przyspieszeniem, świetną techniką, dobrym wykończeniem i mocnym strzałem z dystansu. Wiśle trafiła się prawdziwa perełka, której nie można zmarnować. Peter Hyballa z pewnością wie, jak wykorzystać 23-latka – Niemiec umie pracować z młodzieżą.

Wisła Płock: Duszan Lagator

Płocczanie nie imponują formą i mają ogromny problem z regularnym punktowaniem. Po drużynie Radosława Sobolewskiego spodziewaliśmy się nieco więcej, jednak kogoś trzeba wyróżnić. Dyplom dla „transferu lata w Płocku” trafia w ręce Duszana Lagatora. Czarnogórzec zaliczył dziesięć spotkań w pełnym wymiarze czasowym, a cztery z nich Nafciarze zakończyli bez straty bramki. Potężnie zbudowany 26-latek w 13. kolejce pokonał golkipera Lechii i zapewnił płocczanom niesamowicie cenne trzy punkty.

Zagłębie Lubin: Lorenco Simić

Klub z polskiego podwórka sprowadza defensora z Sampdorii – taki news budzi ogromne zainteresowanie i jednocześnie nakłada dużą presję na pozyskanego zawodnika. Simić absolutnie nie ugiął się pod ciężarem tego transferu i szybko dowiódł, że pieniądze, jakie Miedziowi zainwestowali w jego osobę, nie będą pieniędzmi zmarnowanymi. Chorwat imponuje grą w powietrzu, a szczególnie dobrze radzi sobie w polu karnym przeciwników. Mierzący 195 centymetrów defensor oddał trzy znakomite strzały głową i zdobył trzy gole. Cracovia, Jagiellonia i Wisła Kraków – te drużyny znalazły się na rozkładzie 24-latka.

Komentarze