Po świetnej drugiej połowie piłkarze Legii Warszawa zremisowali z Jagiellonią w Białymstoku w meczu 33 kolejki PKO BP Ekstraklasy. Gospodarze dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale nie udało im się dowieźć zwycięstwa do końca.
- Do przerwy kibice bramek nie oglądali
- W drugich 45 minutach padły aż 4 bramki, a mecz zakończył się wynikiem 2:2
- Jagielloni nie udało się przerwać passy kolejnych 5 spotkań bez zwycięstwa
Niemal idealna równowaga do przerwy
Zwycięstwo nad Jagiellonią było jednym z niewielu, jakie Legia Warszawa odniosła w rundzie jesiennej. Od tamtej pory wiele się w klubie pozmieniało, a wskazywały na to choćby kursy bukmacherskie przed piątkowym meczem w Białymstoku. Jako faworyta wskazywano właśnie Wojskowych. W pierwszej połowie dużo częściej utrzymywali się oni przy piłce, jednak okazji bramkowych było jak na lekarstwo. Najlepszej z nich nie wykorzystał w 26 minucie Paweł Wszołek. Skrzydłowy wykorzystał błąd obrońców Jagielloni i uderzył w kierunku dłuższego słupka, ale uderzył stanowczo zbyt lekko, żeby zaskoczyć bramkarza.
Gol za golem w drugiej odsłonie meczu
Po serii rzutów rożnych dla Jagielloni na początku drugiej połowy padła pierwsza bramka w meczu. Za pierwszym razem zagrożenie zażegnali defensorzy, przy drugim kornerze świetną interwencją popisał się Miszta, który obronił groźny strzał głową. Do trzech razy sztuka. Kolejny rzut rożny zakończył się już bramką, którą strzelił Israel Puerto. Dośrodkowanie przedłużył głową Michał Pazdan, a niepilnowany Hiszpan umieścił piłkę w siatce.
Po trafieniu piłkarze gospodarzy ruszyli mocno do przodu chcąc od razu zapewnić sobie kolejne trafienia, ale ich ataki były skutecznie odpierane. Legionistom udało się wyrównać w 70 minucie. Piłkę w pole karne dość płasko wrzucił Ślisz, a świetnym, ekwilibrystycznym uderzeniem popisał się Tomas Pekhart. Czech długimi momentami tego spotkania był niewidoczny, ale w kluczowej akcji odnalazł się bardzo dobrze i strzelił bardzo ważną bramkę. Kilka minut później w polu karnym faulował Josue, a Szymon Marciniak zdecydował się na odgwizdanie jedenastki. Tę pewnie wykorzystał Imaz, notując drugie już tego wieczora trafienie.
Na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Legia Warszawa wyrównała stan rywalizacji. Piłkę w pole karne Jagi dośrodkował Lindsey Rose, a do futbolówki rzucili się jednocześnie Pazdan, Pekhart i Verbic. Wydawało się, że piłkę do siatki skierował ostatni z nich, ale po powtórkach wideo okazało się, że trafienie samobójcze zanotował defensor Jagielloni. Remis zdecydowanie mógł satysfakcjonować oba zespoły, które zapewniły kibicom świetne widowisko po przerwie.
Komentarze