Filip Starzyński: tamte słowa trenera Stokowca przelały czarę goryczy

Filip Starzyński
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Filip Starzyński

– To było bardzo niepotrzebne. Ja wiem, o co chodziło trenerowi, ale te słowa wypowiedziane w emocjach zabrzmiały bardzo źle. Już wtedy poczułem, że przelało to czarę goryczy i sytuacja może być nie do odratowania. Wydaje mi się, że zwolnienie trenera Stokowca było w pewnej mierze następstwem tamtej rozmowy z kibicami – mówi w rozmowie z Goal.pl Filip Starzyński, odnosząc się do słów Piotra Stokowca.

  • Z piłkarzem Zagłębia Lubin porozmawialiśmy o jego charakterze oraz o wydarzeniach z jesieni
  • – Ale na pewno jest tak, że jako młodszy zawodnik miałem problem z wydostaniem się z mojej strefy komfortu. Trochę mnie to hamowało. Nigdy nie czułem się przesadnie pewny siebie – mówi
  • Nowy kontrakt? Nie było żadnych rozmów – zdradza
Studio Belek

Paraliżowało coś innego niż mecze

Jesteś introwertykiem?

W jakimś stopniu pewnie tak, ale to zmieniało się na przestrzeni ostatnich lat. W wieku 15, 18 czy 20 lat byłem dużo bardziej zamknięty. Z czasem otwierałem się na ludzi. Dziś nie powiedziałbym, że jestem jakąś mega zamkniętą osobą, chociaż faktycznie najlepiej się czuję w gronie osób, które znam. Wchodząc do nieznanej mi grupy na pewno nie staję się wodzirejem. I dobrze mi z tym.

Introwertycy z natury mają niższą pewność siebie. Nie paraliżowało cię w tym kontekście to, że odkąd kojarzę cię z Ekstraklasy, nazywali cię “polskim Figo”?

Nie, bo to ksywka, która była ze mną od zawsze. Tak nazywali mnie kumple z mojej miejscowości, a później ciągnęła się za mną przez kolejne lata. Jej genezą nie jest zatem styl gry porównywalny z wiadomym piłkarzem, tylko dzieciństwo. Dlatego nigdy nie czułem się tym Figo paraliżowany.

Spodziewam się, że cecha charakteru, o której mówisz, sprawiła, że znacznie mocniej ceniłeś swoją strefę komfortu. Nie masz poczucia, że przez to zrobienie większej kariery było utrudnione?

Nie umiem jednoznacznie powiedzieć. Ale na pewno jest tak, że jako młodszy zawodnik miałem problem z wydostaniem się z mojej strefy komfortu. Trochę mnie to hamowało. Nigdy nie czułem się przesadnie pewny siebie. Wiesz co mnie stresowało najmocniej w karierze? Wcale nie wychodzenie na boisko na dużym stadionie czy czekanie na mecz. A wywiady wideo. Nie lubiłem ich na maxa. Paraliżowały mnie. Od dziecka nie lubiłem wystąpień publicznych. W szkole unikałem jak ognia, tak więc jest to sprawa głęboko we mnie zakorzeniona.

Dlaczego sparingi sędziują amatorzy? To wybór samych klubów
Studio Belek

To jest stały obrazek podczas tureckiego zgrupowania klubów Ekstraklasy. Dwie teoretycznie poważne drużyny – bo najczęściej z najwyższej ligi w swoim kraju – chcą sprawdzić swoją formę, ale o tym, czy był faul lub spalony decyduje ktoś, kto nie nadąża za akcjami i notorycznie się myli. Irytacja piłkarzy kończy się czasami wykluczeniami, ale to kluby

Czytaj dalej…

“Biję się w pierś”

Stresu pewnie nie było, gdy usłyszałeś, że to trener Fornalik przejmie Zagłębie. Kiedy pierwszy raz wszedł do szatni, przywitał cię słowami: witaj, synu?

Aż tak to nie, ale faktycznie przywitaliśmy się dość miło. Znamy się bardzo dobrze z boiska i wiem, że trener Fornalik to osoba, z którą powinniśmy pójść do przodu. Podoba mi się podejście trenera na zasadzie: liczy się, jak ktoś gra i jak wygląda na boisku. Ja na przykład nigdy nie byłem typem szybkościowca, a mimo to trener kiedyś pozwolił mi uwierzyć, że nie jest to kluczowa sprawa. Że mogę grać dobrze bez tej umiejętności. Oczywiście nie jest tak, że sprawy poprawiania tego elementu zostały zaniedbane, bo jednocześnie pracowałem nad tym.

Zagłębie najwięcej w lidze gra młodzieżą, ale uwagi kibiców są skierowane przede wszystkim do tych doświadczonych. Zgadzasz się z nimi?

Niestety trochę trzeba się z tym zgodzić, choć nie chciałbym wchodzić w polemikę na zasadzie młodzi-starzy. Bo przecież my nie tworzymy wewnątrz drużyny takiego podziału. Natomiast czy to moja forma, czy niektórych starszych zawodników, nie była jesienią dobra. Biję się w pierś, forma powinna być wyższa, punktów powinno być więcej. Ale mecz wygrywają wszyscy i przegrywają wszyscy.

Skąd wasza zapaść od połowy października? Nie wierzę, że jako doświadczony piłkarz nie masz choćby zalążka diagnozy w tym temacie.

Zrzucę tu trochę winy na splot niefortunnych zdarzeń. Strzeliliśmy tylko 13 bramek, to bardzo słaby wynik, ale nie powiedziałbym, że stworzyliśmy sobie tyle sytuacji, ile wykorzystaliśmy. Okazje były, a nie potrafiliśmy ich wykończyć. To była największa bolączka. Przydarzały się błędy w defensywie prowadzące do straty gola, ale one się każdemu przydarzają. Naszym problemem było to, że mimo sytuacji, nie umieliśmy odpowiedzieć bramką.

Nie miałeś nigdy uczucia, że zasiedziałeś się w Zagłębiu?

Prawdopodobnie tak. Można było wykorzystać jakieś okazje, by wyjechać, ale czy żałuję? Nie. Gra w Zagłębiu przez tyle lat nie jest dla mnie problemem. Różnie kariera się toczy, moja poszła w tę stronę. Nie miałem żadnych super ofert i zostałem. Trzy lata temu miałem opcję odejścia do Lechii Gdańsk, toczyły się rozmowy, ale nie wyszło. W sumie nawet nie rozmyślałem, dlaczego. A Zagłębie przedstawiło mi swoją propozycję i skorzystałem.

O zapierdzielaniu do Niepołomic

Czujesz, że z sezonu na sezon presja ze strony kibiców Zagłębia narasta? Że są coraz bardziej zniecierpliwieni?

Moim zdaniem presja jest identyczna. Po prostu kibice zawsze oczekują tego samego – kręcenia się w okolicy europejskich pucharów. Już wiemy, że w tym sezonie będzie o to ciężko. Zagłębie to super klub, który zasługuje na zbudowanie drużyny walczącej o wyższe cele. Mam nadzieję, że uda się to zrobić w przyszłym roku.

A jak radzisz sobie z presją?

Po prostu jej nie odczuwam. Bez względu na to, co dzieje się wokół, podchodzę do każdego meczu tak samo.

Jeśli chodzi o kibiców… Miałeś wrażenie, że po słowach Piotra Stokowca o zapierdzielaniu do Niepołomic, klub doszedł do ściany i musi dojść do zmiany trenera? Że to już jest koniec tego etapu.

Tak. To było bardzo niepotrzebne. Ja wiem, o co chodziło trenerowi, ale te słowa wypowiedziane w emocjach zabrzmiały bardzo źle. Już wtedy poczułem, że przelało to czarę goryczy i sytuacja może być nie do odratowania. Wydaje mi się, że zwolnienie trenera Stokowca było w pewnej mierze następstwem tamtej rozmowy z kibicami.

Sam trener Stokowiec wiele razy był przez swoich byłych piłkarzy przedstawiany w negatywnym świetle. Jakbyś ocenił waszą współpracę?

Miałem z nim zawsze relacje w porządku, współpracowało nam się w miarę nieźle. Natomiast za innych nie chcę się wypowiadać. Każdy mógł mieć inną historię z trenerem.

W miarę?

Nieee. Po prostu nieźle. Nie łap mnie za słówka (śmiech).

Na koniec waszej współpracy, Stokowiec posadził cię na ławce. Podobnie jak kilku innych zawodników z podstawowego składu. To było w Mielcu, przegraliście 0:3, a sam skład wyglądał jak sabotaż. A jak ty to odebrałeś?

Chciałem grać, ale co ci mogę powiedzieć? Taka była decyzja trenera. Może wystawiać kogo chce. Rozgrzewałem się, byłem gotowy do wejścia. I na tym poprzestanę.

A co z twoją przyszłością? Co z kontraktem, który wygasa ci z końcem sezonu?

Nie prowadzę rozmów ani z Zagłębiem, ani z innymi klubami, więc nie wiem. Od początku stycznia mogę też podpisać kontrakt na przyszły sezon z dowolnym klubem, ale ofert na tę chwilę nie mam. Z Zagłębia było jakieś wstępne zapytanie, ale nie doszło do konkretów. Ale nie jest to dla mnie jakaś paląca kwestia. Naprawdę skupiam się na tym, by dojść do formy i utrzymać się w lidze. Brak kontraktu na następny sezon kompletnie nie wpływa na moją determinację.

“Nie mam kontaktu z nikim z kadry na Euro”

Do Zagłębia trafiłeś z Lokeren po nieudanej przygodzie za granicą. Wiedziałeś już wtedy, że jesteś jednak stworzony do Ekstraklasy, czy cały czas wtedy jeszcze świtała nadzieja, że ruszysz poza kraj jeszcze raz?

Do Zagłębia przychodziłem na chwilę. Chciałem się odbudować, ale plan zakładał odejście po jakimś czasie. Wyhamowała mnie kontuzja, później zabieg i ułożyło się to inaczej. W Belgii samo wejście miałem niezłe, a później nie grałem najlepiej. Natomiast cały czas od trenera, który mnie ściągał, słyszałem, żebym trenował spokojnie i dostanę szansę. Doszło jednak do zmiany trenera, a jego następca powiedział mi wprost, że nie widzi mnie na żadnej pozycji w klubie. Że szuka dziesiątki o innej charakterystyce i powinienem odejść na wypożyczenie. Zaznaczył, że nie ma zastrzeżeń co do jakości i zaangażowania, tylko nie jestem typem piłkarza, którego potrzebuje.

Euro 2016 nie stało się impulsem, że można znów szybko wyjechać? Tuż przed turniejem strzeliłeś nawet bramkę dla kadry, pojechałeś do Francji.

Chodziło mi to po głowie, ale chciałem trochę jeszcze pograć w Zagłębiu.

Po Euro już nie zagrałeś w reprezentacji. Czułeś wtedy podczas tych kilku miesięcy, że to nie jest twój poziom, czy wręcz przeciwnie i decyzja sztabu cię rozczarowała?

Ja jestem naprawdę świadomy tego, co się dzieje i zdawałem sobie sprawę, że po turnieju nie prezentowałem się na tyle dobrze, by grać w kadrze. Zresztą widzimy, że sam fakt gry w Ekstraklasie nieco utrudnia dostawanie powołań – wystarczy spojrzeć, że przed paroma tygodniami na mundial pojechało bodajże trzech piłkarzy z Ekstraklasy. Tamta drużyna była złożona z piłkarzy grających w bardzo mocnych zagranicznych klubach. Będąc w kadrze na Euro 2016 i grając kilka meczów przed turniejem, traktowałem to jak fajną przygodę. Cieszyłem się każdą chwilą, to było bardzo duże przeżycie.

Jak się czułeś w tamtej grupie?

W samej grupie w porządku, natomiast z nikim nie nawiązałem jakiejś bliższej znajomości. Dziś nie mam kontaktu z żadnym z tamtych piłkarzy.

Szkoda Baszki

Dzisiejszy świat to też wojna Rosji z Ukrainą. Chciałem cię zapytać o Jewgienija Baszkirowa. Jak po wybuchu wojny on to odczuwał?

Baszka jest przede wszystkim bardzo fajnym człowiekiem. Mi jest go mega szkoda. Niewiele mógł zrobić, klub po prostu podjął taką decyzję. On nigdy nie krył, że jest przeciwko wojnie. Wyjechał z Rosji, nie mieszka tam, w ogóle nie chce mieć nic wspólnego z tym krajem. To zawsze był fajny gość, a przez tą sytuację do dziś ma problem ze znalezieniem klubu. Przez narodowość, nie umiejętności.

Baszkirow czuł się skrzywdzony rozwiązaniem kontraktu?

Tego nie wiem. Na pewno było mu z tym źle. Spodziewam się, że – ze względu na bardzo dużą inteligencję – on sobie w głowie to jakoś poukładał. Że to rozumie. Z drugiej strony nie zdziwiłbym się, gdyby uważał, że jest to nie fair w stosunku do niego. Baszka odciął się od Rosji i tej wojny, a zapłacił za to, gdzie się urodził.

Komentarze