Legendarny trener straci pracę? To byłby koniec pięknej ery

Oscar Tabarez
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Oscar Tabarez

Urugwaj przestał straszyć kogokolwiek, Urugwajczyków leją gdzie popadnie. Reprezentacja podczas ostatniej serii meczów eliminacji do mistrzostw świata w Katarze doznała tak dotkliwych porażek, że sztab został wezwany na dywanik do zarządu federacji.
Ważyły się losy najdłużej prowadzącego reprezentację trenera na świecie!

  • Posada Oscara Tabareza zawisła na włosku. Legendarny selekcjoner może wkrótce pożegnać się z pracą
  • Urugwaj w ostatniej serii meczów eliminacji do mistrzostw świata poniósł dwie dotkliwe porażki
  • Dwukrotnych mistrzów świata czeka zmiana pokoleniowa

Oscar Tabarez zbliża się do mety

Powiedzieć, że Oscar Washington Tabarez jest legendą urugwajskiego futbolu to nic nie powiedzieć. Liczący 3,4 miliona ludzi Urugwaj dzięki Tabarezowi i jego wybrańcom jest nieustannie obecny na sportowej mapie świata. Luis Suarez, Edinson Cavani, Dario Godin, nie wspomniawszy o wszystkich zawodnikach urodzonych już w latach dziewięćdziesiątych, nierozłącznie kojarzeni są z ekipami “Mestre” Tabareza.

Ilekroć wspominamy nestora urugwajskiej trenerki (74 lata) to przed oczyma staje mundial 2010 i Copa America 2011. Nawet mundial w Rosji, sprzed trzech lat, był całkiem udanym występnym. Nieudana Copa America 2019 zupełnie nie zaburzyła rytmu pracy trenera, nawet krytyka w mediach była bardzo dyskretna. A to dlatego, że selekcjoner po mundialu postanowił radykalnie odmłodzić drużynę, poszukać nowych zawodników, a wszystko z myślą o kolejnym mundialu. Przeszło zatem także niepowodzenie podczas tegorocznej Copa Ameriki w Brazylii. Gwiazdy Urugwaju za bardzo grać nie chciały, trener nie cisnął, no i brak zaangażowania oraz mentalna rozlazłość widoczne były gołym okiem. I tym razem uszło im to na sucho, bo reprezentacja Urugwaju już została odmłodzona, już widać było, że Tabarez testuje szeroko, bogato i na każdej pozycji. A skoro przed wcześniejszymi mundialami aż tak szeroko nie eksperymentował, preferując betonowanie zamiast kreowania, to kibice widząc Federica Valverde, Rodrigo Bentancura, Nicolasa De La Cruza czy Giorgiana De Arrascaetę i tak byli zadowoleni. Bo przecież do katarskiego mundialu musi się ta paczka dotrzeć, bo Real Madryt, bo Juventus, bo River Plate, bo Flamengo za plecami najlepszego ataku w historii – to musi się udać.

Przychodzi jednak październik 2021 roku, do mundialu w Katarze zostało 14 miesięcy, Urugwaj ma 15 punktów po dziewięciu meczach. Bombowo nie jest, ale na półmetku takie tempo zdobywania punktów daje gwarancję bezpośredniego awansu do mistrzostw. Zaczyna trzymeczowy maraton z najtrudniejszymi rywalami na kontynencie od remisu z Kolumbią. Niezły mecz, okazje były, ale gole nie padły. Bardzo dobre 45 minut w meczu z Argentyną i bardzo słabe następne, by skończyło się na 0:3 w Buenos Aires. Tabarez po meczu mówi, że nie było tak źle, pechowo, trzeba poprawić co się da, a przede wszystkim skuteczność. Ani słowa o tym, że zaryzykował zmianę ustawienia bazowego, z przejściem na trójkę obrońców, parę wahadłowych i dwóch ofensywnych pomocników za Luisem Suarezem, osamotnionym na szpicy.

Na Brazylię, w Manaus, już nie eksperymentował, wrócił do tradycyjnego 4-4-2, z Cavanim i Suarezem w ataku. Finał? 1:4! Jeszcze gorzej, ba, najgorzej, bo nawet 1:6 nie oddałoby przewagi Brazylijczyków w tym meczu. Celestes zostali po prostu rozbici w pył. 12 kolejek za nami, Urugwaj ma 16 punktów, spadł na piąte miejsce w tabeli (barażowe), bilans bramkowy fatalny: 14:17, ale goli mimo tak znakomitych nazwisk w kadrze strzelać nie ma z czego – 38 strzałów na bramkę to średnio trzy na mecz! Słowem, Urugwaj gra fatalnie i klapa podczas Copa America raczej była czytelnym sygnałem, że formuła się wyczerpuje, a niżeli efektem solidarności z bojkotującymi turniej ze względu na pandemię.

Reprezentacja Urugwaju z niepewną przyszłością

Pisząc wprost, począwszy od Copa America 2019, Urugwaj ciągle dostaje w trąbę chociaż ma zawodników młodych, perspektywicznych, ciągle się rozwijających, a idole tacy jak Suarez czy Cavani ciągle na transferowym rynku znaczą wiele, o czym zaświadczają transfery do Atletico Madryt i Manchesteru United.

Dlaczego więc jest tak źle skoro mogłoby albo powinno być lepiej? O jednoznacznej odpowiedzi zapomnijmy, ale pytanie o sens dalszej pracy Tabareza warto postawić. Urugwajczykom pewnie ona uciekła, bo “Mestre” zachował posadę, acz tym razem urugwajska ulica już względu na siwy włos i dawne sukcesy nie miała. Już domaga się nowego sztabu. Dawny napastnik, a dzisiaj trener brazylijskiego Internacionalu, Diego Aguirre, przewodzi na dziennikarskiej liście. Oczywiście, sam rozwiewa wątpliwości, deklarując, iż ma ważny kontrakt w Porto Alegre, a po wtóre do mundialu nie ma co zmieniać. Pewnie i ja podpisałbym się pod wypowiedzą Aguirre, gdyby nie fakt, że Katar będzie metą dla Cavaniego, Suareza, Godina, Caceresa, Muslery – ludzi, których jednoznacznie kojarzymy z wielką grą dla kadry, a kadra Urugwaju sypie nie na naszych oczach.

Otwartym pytaniem pozostaje czy Tabarez jest w stanie ten konglomerat gwiazd scalić? Czy zawodnicy jeszcze raz skoczą za nim w ogień? Czy trener ma do zaoferowania coś w zamian za skok w nieznane? Oscar Washington Tabarez jako jedyny spośród latynoskich trenerów nie gra bowiem tylko o awans na mundial, lecz o godne zejście ze sceny zawodników, którzy przedłużyli mit o urugwajskim futbolu, którego prawie nikt nie ogląda, lecz na podstawie gry tych kilku urugwajskich asów występujących w Europie, wierzy, że urugwajski futbol to futbol przez duże F. 

Bartłomiej Rabij

Komentarze