Przełamanie Torino! Pozycja Di Francesco na włosku?

Bremer
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Bremer

W starciu dwóch drużyn strefy spadkowej Serie A górą okazało się Torino, które pokonało Cagliari po golu Bremera z drugiej połowy.

Przez długi czas poziom spotkania odpowiadał lokatom obu zespołów w ligowej tabeli. Żadna z drużyn nie zdołała zdominować swojego rywala i wykreować dogodnych okazji podbramkowych. Lekki plus należy jednak postawić przy Cagliari, które częściej przebywało pod polem karnym Salvatore Sirigu.

Dopiero po przerwie pojawiły się prawdziwie groźne sytuacje. W 54. minucie szybką kontrę gospodarzy koncertowo zmarnował Giovanni Simeone. Następnie dośrodkowanie Ravana Marina mógł wykorzystać Joao Pedro, ale po raz kolejny refleksem popisał się Sirigu. Kilka chwil później Torino po raz kolejny miało szczęście. Niechlujnie wycofywał piłkę Cristian Ansaldi, ale na jego szczęście piłka nie zmierzała w światło bramki, bo gdyby tak było, golkiper Granaty nie miałby szans na interwencję. Im bliżej ostatniego gwizdka, tym mniej energii mieli jednak gospodarze.

W 69. minucie Sasa Lukić dobrze dograł do Simone Zazy, a jego uderzenie z ostrego kąta wybronił Alessio Cragno. Wreszcie, na kwadrans przed końcem, obejrzeliśmy trafienie. Rolando Mandragora dośrodkowywał z rzutu rożnego, a Bremer wygrał pojedynek powietrzny z Diego Godinem i wyprowadził gości na prowadzenie.

Cagliari niemal nie brało udziału w ostatnich dwudziestu minutach spotkania. Gospodarzom zabrakło paliwa, a Torino zmarnowało jeszcze jedną dogodną okazję do zdobycia gola, ale ostatecznie Andrea Belotti nie zdołał pokonać Cragno.

Granata czekała na ligowe zwycięstwo od siedmiu meczów i wreszcie, po starciu z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, udało się jej przełamać fatalną serię. Dzięki temu zwycięstwu Torino oddaliło się od strefy spadkowej na pięć punktów, ale pamiętajmy, że Parma i Crotone dopiero w kolejnych dniach rozegrają swoje spotkania. Cagliari jest tym samym coraz dalej od utrzymania i niektóre media sugerują, że Eusebio Di Francesco może w najbliższych dniach stracić pracę.

Komentarze