Obrońca Górnika Zabrze przed WDŚ: liczymy, że uciszymy Cichą

Piłkarze Górnika Zabrze
Obserwuj nas w
fot. PresssFocus Na zdjęciu: Piłkarze Górnika Zabrze

– Mam nadzieję, że uciszymy Cichą i będzie słychać tylko naszych kibiców. Spodziewam się na pewno gorącej atmosfery. Trzeba będzie przygotować chłopaków na to, że będzie głośno i żywo. Niektórzy nie mieli okazji grać w takim spotkaniu, a już w trakcie meczu z Jagiellonią Białystok otrzymaliśmy sygnał, że to nie jest zwykły mecz dla kibiców. Myślę, że każdy z zawodników zdaje sobie sprawę z tego, że to spotkanie inne niż wszystkie – powiedział obrońca Górnika Zabrze – Rafał Janicki.

  • Rafał Janicki już od ponad roku jest defensorem Górnika Zabrze
  • 30-latek mający na swoim koncie derbowe mecze jako zawodnik Lechii Gdańsk i Wisły Kraków doda do tego typu zbiorów także Wielkie Derby Śląska
  • W rozmowie z Goal.pl piłkarz opowiedział o doświadczeniach zebranych z gry u boku Jakuba Błaszczykowskiego, czy Lukasa Podolskiego
  • Urodzony w Szczecinie zawodnik uczulił też, że ewentualny brak szerokiej kadry w Górniku, może mieć wpływ na dalszy etap sezonu

Śląska przygoda w Ekstraklasie

Pan trafił do Górnika Zabrze ponad rok temu. Ja ocenia Pan ten czas?

Nie ja powinienem oceniać, a sam powinienem być oceniany [śmiech]. Ogólnie jestem natomiast zadowolony. Przede wszystkim zdrowie dopisuje i to jest najważniejsze. W klubie jest dużo pozytywnych postaci, a wokół klubu jest też fajna otoczka. Na pewno do plusów zaliczam ten transfer.

Trafiając do Górnika, w jednej z pierwszych rozmów przekonywał Pan, że celem jest wywalczenie miejsca w składzie. To udało się zrealizować. Jakie zatem kolejne plany?

Szybko wskoczyłem do składu, korzystając trochę z nieszczęścia Adriana Gryszkiewicza, który doznał kontuzji. Jeśli chodzi o to, o czym marzę, to chcę być po prostu zdrowy. Jeśli zdrowie będzie, to z resztą można sobie poradzić. W kontekście klubu chcemy natomiast wygrywać kolejne spotkania. Nie ma sensu wybiegać za bardzo w przyszłość, bo w tej lidze każdy może wygrać z każdym. Ekstraklasa nie raz już pokazała, że teoretycznie więksi bronią się przed spadkiem, a mniejsi walczą o coś więcej.

Już ponad 300 występów w Ekstraklasie na Pana koncie. Jak zatem zmieniała się według Pana liga w perspektywie ostatnich lat?

Faktycznie zmieniło się mnóstwo rzeczy i na ten temat można rozmawiać godzinami. Zmieniły się nie tylko kwestie techniczne jak podgrzewane murawy na każdym obiekcie, czy pojawienie się VAR-u, ale także cała obudowa wokół spotkań. Coraz więcej innowacyjnych rozwiązań się pojawia. Nie może być jednak inaczej. Skoro życie idzie do przodu, to ligowa otoczka nie może stać w miejscu i też musi się rozwijać.

Piłkarsko też się sporo zmieniło?

Pojawiają się w Ekstraklasie coraz lepsi zawodnicy, co ma wpływ na to, że poziom rozgrywek się wyrównał. Gdy ja zaczynałem grać w lidze, to Wisła Kraków była poza zasięgiem i nie było drużyny, która mogła się nią równać. Dzisiaj każdy może wygrać z każdym. Są trzy-cztery zespoły walczące o czołowe lokaty, ale są też mniejsi, umiejący spłatać figla większym.

Nieszczęsny mecz z Legią

Takiego figla mogliście spłatać ostatnio Legii Warszawa, ale daliście sobie wydrzeć zwycięstwo w końcówce. Czy jeszcze emocje po tym spotkaniu buzują?

Nie ma co wracać do tego meczu. W każdym razie decyzje sędziowskie nie były perfekcyjne w spotkaniu. Głupie faule i głupie kartki napędzały legionistów. Gdyby sędzia zachowywał się inaczej, Legia nie dostałaby tak wiatru w żagle. Podyktowany rzut karny zmienił boiskową sytuację. Mimo że w końcowym fragmencie gry Legia przejęła inicjatywę, to jestem pewny, że gdyby nie ta jedenastka, to nie stracilibyśmy dwóch punktów.

Zobacz także:

Chcąc nie chcąc od trzech meczów Górnik jest bez zwycięstwa. Aktualny dorobek punktowy odzwierciedla Wasz potencjał?

Ogólnie myślę, że bilans punktowy na naszym koncie jest sprawiedliwy. Chociaż powinniśmy mieć dwa oczka więcej po spotkaniu z Legią, co dałoby 10 punktów. Niemniej na pewno zmiany kadrowe w zespole mają wpływ na to, jak punktujemy i potrzebny będzie czas, aby wszystko wyglądało tak, jak tego oczekujemy. Musimy poznać nowych zawodników. Na razie kołdra w naszej kadrze jest krótka. Wierzę, że dojdą do nas nowi piłkarze, bo w momencie, gdy pojawiają się braki kadrowe z powodu kontuzji, czy kartek, to może być ciężko.

Można zatem stwierdzić, że dwa różne oblicza Górnika w spotkaniach z Legią i Jagiellonią Białystok to efekt braków kadrowych w zespole?

Nie możemy tak tego tłumaczyć. Miałem po prostu na myśli, jak to może wyglądać w perspektywie całego sezonu. Jeśli dzisiaj kadra nie zostanie poszerzona, to może być tak, że kłopoty pojawią się w kolejnej fazie rozgrywek. W kontekście ostatnich meczów to mogę powiedzieć, że z Legią w pierwszej połowie powinniśmy prowadzić więcej niż 1:0. Wówczas przebieg spotkania byłby inny. Co do Jagiellonii, to nastawiła się na kontry i na nasze błędy. Już w trakcie pierwszych fragmentów rywalizacji czułem, że tak nasz rywal chce grać. Taki był jego plan na mecz. Jagiellonia tworzyła sytuacje, ale tylko dlatego, że oddawaliśmy przeciwnikowi piłkę. To zresztą potwierdziło się w analizie. Nie oceniałbym zatem tego spotkania tak, że brakło nam sił i dlatego straciliśmy punkty. Nasze błędy po prostu zdecydowały o tym, że zremisowaliśmy.

Erik Janża oddał jednak strzał stadiony świata. Z boiska byliście zaskoczeni taką decyzją zawodnika?

Każdy na jego miejscu zdecydowałby się na podobne rozwiązanie. To, że Erik ma świetną lewą nogę, to każdy wie. Zwykle w piłce jest tak, że jeśli ktoś ma lewą nogę ułożoną, to ona potrafi zrobić różnicę. Nie znam piłkarza lewonożnego, który byłby przeciętny. To samo tyczy się Janży, które wie, jak wykorzystać swój atut.

Jest taki slogan, że każdy zespół buduje się od defensywy. Tymczasem w Górniku ta defensywa została rozmontowana. Jakie zatem dostrzega Pan perspektywy przed zespołem na kolejne miesiące?

Potrzebny jest czas i praca. Myślę, że powoli ta linia obrony się krystalizuje. Wiadomo, że mogą być jeszcze pojedyncze zmiany. W każdym razie oprócz meczu z Cracovią, to mniej więcej gramy w tym samym zestawieniu w defensywie. Tylko dzięki zgraniu mogą pojawić się automatyzmy, więc jestem zdania, że z każdym spotkaniem nasza gra w obronie powinna wyglądać lepiej. Czy ktoś dołączy jeszcze do defensywy? Nie wiem. Musimy sobie natomiast radzić z tą sytuacją.

Każda pozycja wyżej niż ósma będzie na plus

W trakcie konferencji prasowej informującej o przedłużeniu umowy z Lukasem Podolskim przekonywano, że Górnik w sezonie 2022/2023 może rywalizować o pozycję wyższą niż na koniec poprzedniej kampanii. To według Pana możliwe, mając na uwadze kolejki ligowe, które za Wami?

Jasne, że tak. W tabeli jest taki ścisk, że do dzisiejszego miejsca nie należy się przywiązywać. Ważne jest oczywiście, aby złapać serię. Po wygraniu dwóch z rzędu spotkań można wskoczyć na czwarte miejsce, a po dwóch kolejnych porażkach wylądować na 14. pozycji. Skoro zajęliśmy ósme miejsce w poprzednim sezonie, to zdecydowanie trzeba patrzeć w górę. Każda wyższa pozycja w tabeli, niż ta, którą mieliśmy w poprzedniej kampanii, będzie przez nas odbierana jako plus.

Ostatnie zawirowania związane ze stanowiskiem prezesa klubu mają wpływ na atmosferę w szatni?

Mogę mówić tylko za siebie i na mnie takie roszady nie mają wpływu. Trochę przeżyłem w piłce nożnej i takie problemy nie są tylko w Górniku Zabrze, więc przypuszczam, że zawodnicy nie przywiązują do tego uwagi. Pozostaje czekać na decyzję, kto zostanie prezesem klubu i tyle.

Zobacz także:

Doświadczenie ma Pan bogate, grając u boku między innymi Jakuba Błaszczykowskiego, czy Lukasa Podolskiego. Co daje możliwość współpracy z tego typu zawodnikami?

Każdy z nich był wielkim piłkarzem. Lukas Podolski to wiadomo mistrz świata, a Jakub Błaszczykowski też może pochwalić się porządną karierą. Byli na największym topie, więc na zawodnikach, którzy nie wyjechali za granicę, robi to wrażenie. Ich jakość i charyzma poza boiskiem to coś, z czego młodzi zawodnicy na pewno muszą czerpać garściami.

Wisła Kraków? Pomidor

Nieprzypadkowo przywołałem akurat te dwie postacie, bo to zawodnicy instytucje. Jakub Błaszczykowski to jeden ze współwłaścicieli Wisły Kraków. Tymczasem Lukas Podolski mocno angażuje się w pomoc klubowi, wyszukując na przykład sponsorów. Takie zaangażowania cementują szatnie, czy wręcz przeciwnie?

Trudno powiedzieć. Z tego, co wiem, to Lukas Podolski nie ma żadnej innej funkcji w klubie poza tym, że jest piłkarzem. Tak jest fajnie i tak jest najlepiej. Jeśli chodzi o to, co było w Wiśle Kraków, to nie mogę się wypowiadać, bo obowiązuje mnie zakaz komentarzy w tej sprawie.

Jesteśmy przed Wielkimi Derbami Śląska. Pan ma już na swoim koncie kilka derbowych spotkań. Czy jakieś utkwiło Panu bardziej w pamięci?

Teoretycznie każde derbowe spotkanie jest podobne, ale jednak odczuwa się je inaczej. Z tego typu meczów najbardziej pamiętam pierwsze derby Trójmiasta. Chociaż spędziłem je na ławce rezerwowych, to jednak poziom emocji był niezwykły. Ta otoczka sprawiała, że byłem tym spotkaniem bardzo podekscytowany. Wpływ na to miały reakcje kibiców, doping, atmosfera wokół meczu. Bardzo przyjemnie wspominam ten mecz. Będąc później na boisku w derbach Trójmiasta, czy Krakowa wiem, że te emocje nie mogą dominować. Trzeba skoncentrować się na grze w piłkę.

Pod względem ciężaru gatunkowego, który derby umieściłby Pan wyżej w swoim prywatnym rankingu?

Nie można tego w ten sposób oceniać. W przypadku każdego tego typu meczu atmosferę związaną z derbami wyczuwało się już kilka tygodni przed spotkaniem. Kibice zaczepiali na ulicy, przekonując, że nie ma ważniejszego meczu w rundzie, niż derby. Zarówno w Krakowie, jak i w Gdańsku było to odczuwalne. Będąc zawodnikiem Górnika, też już przeżyłem to na swojej skórze w kontekście zbliżającego się starcia z Ruchem Chorzów. Piłkarz musi się jednak odciąć od takich emocji. Musimy pokazać, że jest różnica między Ekstraklasą a 1 Ligą.

Pan w przeszłości miał epizod związany z Ruchem Chorzów. Proszę o tym opowiedzieć.

Byłem jako nastolatek w Ruchu, gdy w tym klubie był trener Bogusław Pietrzak. Zostałem sprowadzony na testy na dwa tygodnie. Wówczas obowiązywały takie przepisy, że piłkarze testowani mogli grać w spotkaniach Młodej Ekstraklasy, więc wziąłem udział w dwóch takich meczach. Była propozycja, abym został w klubie. Nie była jednak atrakcyjna pod względem finansowym. Nie rozpaczałem jednak z tego powodu. Nawet pozytywnie to oceniam, bo miałem okazję poznać jako młody chłopak, jak wygląda poszukiwanie nowych piłkarzy do klubu z Ekstraklasy. Później pojawiły się oferty z Arki Gdynia i Lechii Gdańsk. Zdecydowałem się na tę drugą i nie żałuję. Tak miało być.

Zobacz także:

Przeciwko Niebieskim rozegrał Pan jak dotąd 10 spotkań. Niektóre były bardzo bogate w gole…

Grając w Chorzowie, zawsze trudno było osiągnąć tam korzystny wynik. Najbardziej utkwiło mi natomiast spotkanie z 2013 roku w Gdańsku, gdy zremisowaliśmy 4:4. Przegrywaliśmy od 78 minuty 2:4, ale dzięki bramkom zdobytym w końcówce przez Grzegorza Rasiaka i Adama Rasiaka ostatecznie wywalczyliśmy punkt.

Czwartkowy mecz odbędzie się z obecnością kibiców gości na trybunach. Pewna nowość, jeśli chodzi o spotkania Ruchu z Górnikiem na obiekcie w Chorzowie.

Mam nadzieję, że uciszymy Cichą i będzie słychać tylko naszych kibiców. Spodziewam się na pewno gorącej atmosfery. Trzeba będzie przygotować chłopaków na to, że będzie głośno i żywo. Niektórzy nie mieli okazji grać w takim spotkaniu, a już w trakcie meczu z Jagiellonią Białystok otrzymaliśmy sygnał, że to nie jest zwykły mecz dla kibiców. Myślę, że każdy z zawodników zdaje sobie sprawę z tego, że to spotkanie inne niż wszystkie

Czytaj więcej: Szymon Włodarczyk: zdarza się dostać opiernicz od Podolskiego

Komentarze