LM: Mistrzowska forma Realu. Lekcja futbolu dla Liverpoolu

Piłkarze Realu Madryt
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Piłkarze Realu Madryt

Real Madryt zagrał świetne spotkanie w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów z Liverpoolem. Mistrzowie Anglii mieli nieliczne momenty lepszej gry, które wystarczyły tylko na jednego gola. Finalnie zespół ze stolicy Hiszpanii wygrał u siebie 3:1 i zrobił pierwszy krok w stronę półfinału.

Na wtorkowy wieczór zaplanowane były dwa mecze ćwierćfinałowe Ligi Mistrzów. Najciekawiej zapowiadała się konfrontacja między dwoma gigantami europejskiego futbolu – Realem Madryt i Liverpoolem. Eksperci byli podzieleni, który zespół jest faworytem. Obie drużyny przystąpiły do tej potyczki bez kluczowych zawodników w defensywie, więc teoretycznie szanse na bramkostrzelne widowisko rosły.

Profesor Kroos

W pierwszych kilkunastu minutach piłkarze Realu i Liverpoolu wymiennie przejmowali inicjatywę i starali się stworzyć zagrożenie w szesnastce rywala. Bardziej konkretni w tym elemencie byli jednak Królewscy, co potwierdzają strzały Karima Benzemy oraz Viniciusa Juniora. Uderzenie Francuza obronił Alisson. Z kolei Brazylijczyk przymierzył obok słupka.

Częściej przy piłce w tej potyczce oglądaliśmy Liverpool. Real też miał jednak momenty gdy stosował atak pozycyjny, co dało świetny efekt. W 27. minucie Toni Kroos wykorzystał fakt, że miał dużo miejsca wokół siebie i z własnej połowy wykonał doskonałe długie podanie między defensorów w punkt do Viniciusa. 20-latek opanował futbolówkę i przymierzył precyzyjnie prawą nogą w lewy dolny róg bramki.

Teoretycznie The Reds po stracie gola powinni zagrać odważniej i zaangażować większą liczbę zawodników w akcje ofensywne. Tak się jednak nie stało, ponieważ kluczowi zawodnicy gości byli kompletnie niewidoczni. Natomiast Real punktował błędy oponenta. W 36. minucie Kroos kolejny raz w tym meczu zagrał perfekcyjnie wymierzone podanie, które próbował zatrzymać Trent Alexander-Arnold. Anglik nie zrobił tego dobrze, gdyż odegrał głową wprost do Marco Asensio. 25-latek przerzucił futbolówkę nad Alissonem i z łatwością trafił do siatki.

Sytuacja bramkowa na 2:0 to idealnie podsumowanie dzisiejszej gry zespołu Juergena Kloppa. Jego podopieczni nie mieli pomysłu na przejście przez defensywę dobrze zorganizowanego Realu. Byli zbyt bierni w ataku oraz popełnili błędy w obronie. Niemiecki szkoleniowiec w 42. minucie ściągnął z boiska Naby’ego Keitę, a wprowadził Thiago. Do przerwy wynik nie zmienił się, chociaż sędzia Felix Brych nie popisał się kilkukrotnie i obie drużyny mogły mieć rzut karny.

Momenty to za mało

The Reds na drugą połowę wyszli pozytywnie nastawienie. Byli bardziej mobilni o zaangażowani. Postawa ta w 51. minucie zaowocowała golem kontaktowym Diogo Jota oddał strzał, który został zablokowany przez jednego z zawodników Realu. Piłka trafiła do Mohameda Salaha, a ten przymierzył lepiej i pokonał bramkarza.

Królewscy otrząsnęli się po chwili i 65. minucie na tablicy wskazującej wynik widniał rezultat 3:1. Lucas Vazquez wrzucił piłkę z autu do Benzemy, a ten odegrał do Luki Modricia. Chorwat zagrał futbolówkę Vinicusowi, który nie zastanawiał się i momentalnie uderzył kapitalnie w prawy dolny róg bramki. Trafienie dla gospodarzy dobiło Liverpool, który do końca spotkania nie stworzył wybitnej okazji strzeleckiej i ostatecznie przegrał 1:3.

Komentarze

Comments 11 comments

Generalnie ten mecz wku… przez cały czas z kilku powodów: błędy indywidualne w obronie; Keita, który właśnie postawił (mam nadzieję) ostatni już krzyżyk na swojej karierze w Liverpoolu; komentarz na Polsacie i te nieustające rozpływanie się nad Realem jakby było 7-0; gwiazdorski sędzia, który podejmował decyzje od czapy (w obie strony, żeby nie było); standardowe, cwaniackie zagrywki hiszpańskich drużyn
.
Cóż, podobnie było z Barceloną. Teraz będzie trudniej przez brak kibiców, kontuzje itd ;P ale wtedy też miało być dopełnienie formalności – jest lepszy wynik niż wtedy mimo padaki, więc pozostaje wierzyć i czekać na rewanż

Przed meczem kursy podobne na obie drużyny, ale po 20 min. bukmacher zmienil kurs diametralnie, widocznie uznali ze Liverpool nie zdążył wyjąć gówna z gaci. Wiadomo ze na dzień dzisiejszy Real jest drużyną lepszą, ale Liverpool osrał się chyba już przed meczem. Szkoda bo liczyłem na dobre zawody. Należy podkreślić ze to najniższy wymiar kary. Wygląda mi to na jakiś kompleks względem Realu

Po raz kolejny live nie pokazało niczego. Real pokazał że w tym momencie są drużyna 2 klasy lepsza. Keita nie wiem co on robi w live, TAA ma dobrze ułożona stopę, dobry strzał, ale obrońca jest mega słabym. W reprezentacji to na pewno dlugo nie pogra, do Jamesa i awb nie ma startu… ogólnie live musi sie skuoic na top 4 bo raczej realu nie przejdą a bez lm nie będzie solidnych wzmocnienien. Mogą być wtedy ochotnicy do opuszczenia anfield.