Leicester City pewnie pokonał Legię Warszawa na swoim boisku (3:1). Różnica klas widoczna była zwłaszcza w pierwszej połowie, w której Lisy strzeliły wszystkie trzy gole.
- Leicester City pewnie pokonało u siebie Legię Warszawa (3:1)
- Anglicy byli lepsi, zwłaszcza w pierwszej połowie
- Mistrzowie Polski wciąż mają jednak szanse na awans do fazy pucharowej
Leicester nie dało szans Legii, piorunująca pierwsza połowa
Pierwsza połowa w Leicester nie przypominała tego, co widzieliśmy w pierwszym pojedynku obu ekip w Warszawie. Podopieczni Brendana Rodgersa wyszli na boisko zmotywowani i skupieni na celu. Już w jedenastej minucie Lisy wyszły na prowadzenie. Harvey Barnes ruszył w rajd, który niefortunnie dla Legii skończył się odbiciem piłki w kierunku Patsona Daki. Zambijczyk bez problemu ją przejął i otworzył wynik meczu. Wojskowi niemalże nie istnieli w tym fragmencie meczu, a Leicester z łatwością rozgrywało piłkę na ich połowie. Znalazło to odzwierciedlenie w wyniku. W 21. minucie Ademola Lookman dostrzegł fatalne ustawienie defensorów gości w polu karnym i podał do niekrytego Jamesa Maddisona. Ten spokojnie przełożył sobie jeszcze piłkę i strzelił nie do obrony dla Cezarego Miszty. Kilka chwil później szczęście uśmiechnęło się do podopiecznych trenera Gołębiewskiego. Po dośrodkowaniu z lewej strony futbolówkę ręką zagrał Wilfred Ndidi, za co arbiter podyktował rzut karny. Kasper Schmeichel poradził sobie jeszcze ze strzałem Mahira Emreliego, ale przy dobitce Filipa Mladenovicia był bezradny.
Ten promyk nadziei nie ostał się jednak na długo. Po kilku minutach Ndidi odpłacił za swój błąd. Wyskoczył najwyżej przy rzucie rożnym i przywrócił dwubramkowe prowadzenie Lisów.
Po zmianie stron gospodarze zdecydowanie zdjęli nogę z gazu. Mieli jedną dogodną okazję po kombinacji Barnesa z Daką, ale z uderzeniem Anglika poradził sobie Miszta.
Legia tym razem nie zagrała powyżej oczekiwań i zasłużenie przegrała. Mimo tego wciąż ma szanse na awans, musi jednak w ostatniej kolejce pokonać Spartak Moskwa.
Komentarze