W sobotę informowaliśmy o buncie, jaki miał miejsce w szatni Schalke. Z kolei niedzielnym popołudniem w niemieckich mediach pojawiły się wieści o radykalnych krokach klubowych władz z Gelsenkirchen. Sport1 najwcześniej poinformował o zwolnieniu trenera, dyrektora sportowego oraz kierownika zespołu Niebiesko-białych.
Zdecydował bunt piłkarzy, czy wyniki?
Od początku sezonu Schalke uzbierało zaledwie dziewięć punktów. Żaden z fanów Niebiesko-białych nie wierzy w cud o utrzymaniu w Bundeslidze. Co ciekawe, Christian Gross był już piątym kołem ratunkowym dla zespołu z Gelsenkirchen. Trzeba przyznać, że 66-latek nie sprostał oczekiwaniom. Na złą pracę Szwajcara składa się wiele aspektów. Piłkarze zarzucali swojemu szefowi złe rozpoznanie taktyczne przeciwników, mylenie imion i nazwisk poszczególnych piłkarzy na treningach, a także przekazywanie błędnych wskazówek od jego współpracowników. Tymi, którzy najgłośniej sprzeciwiali się metodom Grossa byli: Klaas-Jan Huntelaar, Shkodran Mustafi oraz Sead Kolasinac. Doświadczeni zawodnicy mieli rozmawiać z prezesem klubu o podjęciu konkretnych działań jeszcze w poniedziałek. Po słabym występie ligowym ze Stuttgartem (1:5) miarka się przebrała. Od dziś w ośrodku treningowym zawodnicy nie zobaczą Christiana Grossa, dyrektora sportowego – Jochena Schneidera i kierownika zespołu – Saschy Riethera.
Czas ratować honor
Christian Gross, co prawda odniósł z Schalke jedyne zwycięstwo w tegorocznej odsłonie Bundesligi. Tymczasem wyniki na przestrzeni ostatnich tygodni nie były przekonujące. Przez 63 dni Biało-niebiescy uzbierali zaledwie pięć punktów, na 24 możliwych. Utytułowany klub pogrążył się w chaosie. Teraz można już tylko zawalczyć o honor. Kandydatem na nowego szkoleniowca wyrasta Mike Bueskens, który w zeszłym roku pracował jako asystent trenera. Na dodatek, podczas swojej kariery piłkarskiej spędził w Gelsenkirchen kilka owocnych lat.
Komentarze