Bernardo Silva rozwiał wątpliwości na temat swej przyszłości

Bernardo Silva
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Bernardo Silva

Bernardo Silva nie zmieni barw klubowych ostatniego dnia okna transferowego. Portugalczyk potwierdził, że zostanie w Manchesterze City. O pomocniku przez całe lato marzyła FC Barcelona.

  • Bernardo Silva nie zostanie wisienką na torcie letniego okna transferowego Barcelony
  • Reprezentant Portugalii wyznał, że pozostanie w Manchesterze City
  • Pomocnik podkreślił, że nie otrzymał żadnych oficjalnych ofert

“Podjąłem decyzję, jestem tu szczęśliwy”

Temat ewentualnych przenosin Bernardo Silvy obecny był niemal przez całe letnie okienko transferowe. W reprezentancie Portugalii zakochany jest Xavi Hernandez, który otwarcie mówił, że chciałby prowadzić go w Barcelonie. Sam 28-latek nie dementował tych doniesień, niejasne były też wypowiedzi Pepa Guardioli. Szkoleniowiec Manchesteru City podkreślał, że liczy na podopiecznego, ale nie chce stawać mu na drodze, jeśli jest w Anglii nieszczęśliwy. Mimo tego nie odsuwał Silvy od składu, a ten odpłacał mu się dobrą grą.

Gerard Romero jeszcze we wtorek donosił, że w przypadku odejścia Pierre’a-Emericka Aubameyanga, sprowadzenie Bernardo jest możliwe. Temat uciął jednak sam zainteresowany.

Zostaję w Manchesterze City. Nie otrzymałem żadnych ofert, więc moja przyszłość znajduje się tutaj. Jestem tu szczęśliwy i podjąłem już decyzję – wyznał 28-latek po spotkaniu Obywateli z Nottingham Forest (6:0).

Pomocnik miał wnieść więcej kreatywności do środka pola Dumy Katalonii. Początkowo brano ten transfer pod uwagę tylko w przypadku odejścia Frenkiego de Jonga. Choć Holender pozostał na Camp Nou, kolejne doniesienia dawały kibicom nadzieję na transfer reprezentanta Portugalii. Teraz wiemy już jednak, że co najmniej do stycznia pozostanie on na Etihad Stadium.

Bernardo Silva wystąpił już w tym sezonie w czterech spotkaniach Premier League. Zanotował w nich dwie bramki i asystę.

Czytaj więcej: Zaskakujący transfer Bednarka w deadline day? Może trafić do Londynu.

Komentarze