Barcelona spóźniła się z transferem młodego defensora. Będzie odwołanie do FIFA

Julian Araujo
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Julian Araujo

Wygląda na to, że Julian Araujo ostatecznie nie przejdzie do Barcelony. Dokumentacja ws. tego transferu nie została przesłana na czas. “Duma Katalonii” spróbuje odwołać się do FIFA.

  • Julian Araujo najprawdopodobniej zostanie w LA Galaxy
  • Barcelona nie zdążyła na czas sfinalizować tego transferu
  • Włodarze “Blaugrany” spróbują jednak odwołać się do FIFA

Julian Araujo nie dla Barcelony?

Barcelona w ostatnim dniu okienka transferowego oddała Hectora Bellerina do Sportingu Lizbona. Z tego powodu “Duma Katalonii” chciała sprowadzić nowego prawego obrońcę, który zająłby miejsce doświadczonego Hiszpana. Wybór padł na Juliana Araujo z Los Angeles Galaxy, z którym osiągnięto pełne porozumienie.

Urodzony w Stanach Zjednoczonych reprezentant Meksyku miał podpisać kontrakt ważny do 30 czerwca 2026 roku, a “Barca” za jego pozyskanie miała zapłacić 4 miliony euro. Pojawił się jednak problem, bowiem dokumentacja w sprawie transferu bocznego defensora dotarła z mniej niż minutowym opóźnieniem.

  • Sprawdź również:
FC Barcelona pozbyła się niechcianego obrońcy
Hector Bellerin

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami ze strony mediów, Hector Bellerin przeniósł się do Sportingu. Klub poinformował o tym w oficjalnym komunikacie. Xavi skreślił już po kilku miesiącach Hectora Bellerina Hiszpanem zainteresował się Sporting, który sprzedał do Tottenhamu Pedro Porro Sporting oficjalnie potwierdził pozyskanie Hiszpana w deadline day Krótka przygoda Bellerina na Camp Nou Zaledwie pół sezonu

Czytaj dalej…

Teraz tą sprawą ma zająć się FIFA, ale ciężko powiedzieć, czy światowa federacja rozpatrzy ją na korzyść Barcelony. Wiele wskazuje na to, że Julian Araujo tej zimy nie przeprowadzi się na Camp Nou, a obie strony wrócą do rozmów dopiero latem.

21-letni prawy obrońca w 40 meczach poprzedniej kampanii zdobył 1 bramkę i zaliczył 5 asyst. Portal “Transfermarkt” wycenia go na 6 milionów euro.

Komentarze