Snajper Ruchu Chorzów przed meczem z Górnikiem: kibice dali odczuć, że derby blisko

Artur Pląskowski
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Artur Pląskowski

– Da się odczuć, że Wielkie Derby Śląska są już za chwilę. Zdarzały mi się już sytuacje, że ktoś zaczepił mnie na ulicy, dając do zrozumienia, że to spotkanie ważniejsze niż inne. Kibice życzyli mi zdobycia bramki i wygranej w derbach, więc to były przyjemne momenty – powiedział napastnik Ruchu Chorzów – Artur Pląskowski.

  • Artur Pląskowski tego lata zdecydował się na transfer z Chojniczanki Chojnice do Ruchu Chorzów
  • 28-letni napastnik w rozmowie z Goal.pl opowiedział o otoczce związanej z Wielkimi Derbami Śląska, a także o swojej roli na boisku
  • Pochodzący z Krzepic piłkarz podzielił się także opinią na temat pretendentów do awansu do PKO Ekstraklasy

Wielkie wydarzenie sportowe na Cichej

Wielkie Derby Śląska elektryzują, mimo że to tylko spotkanie w I rundzie Fortuna Pucharu Polski. Pan po raz pierwszy może zagrać przeciwko tej ekipie?

W seniorskiej piłce miałem okazję grać z rezerwami Górnika Zabrze, gdy broniłem barw Stali Bielsko-Biała. Ponadto w juniorach zdarzało się grać z tą ekipą, więc tego typu rywalizacje nie są mi obce. Chociaż z pierwszym zespołem nie miałem jeszcze okazji się zmierzyć.

Na własnej skórze odczuwał Pan ostatnio kibicowskie emocje związane z meczem z udziałem dwóch uznanych marek?

Da się odczuć, że Wielkie Derby Śląska są już za chwilę. Zdarzały mi się już sytuacje, że ktoś zaczepił mnie na ulicy, dając do zrozumienia, że to spotkanie ważniejsze niż inne. Kibice życzyli mi zdobycia bramki i wygranej w derbach, więc to były przyjemne momenty.

Spotkanie z Górnikiem to dla Pana największe wydarzenie w dotychczasowej przygodzie z piłką?

Parę ważnych meczów już w życiu rozegrałem. Aczkolwiek pod względem kibicowskim, czy rangi spotkania, mecz z Górnikiem będzie zdecydowaniem największym.

Dwa wielkie herby, znów wielkie derby

W przeszłości grał Pan też w derbach Rzeszowa. Czy tego typu starcia można porównywać z Wielkimi Derbami Śląska?

Grałem dwa razy w derbach Rzeszowa i raz strzeliłem gola. Jedna z rywalizacji była związana z walką o awans do 1 Ligi, więc otoczka wokół spotkania też była ciekawa. Stawka meczu była bardzo wysoka. Ogólnie starcia derbowe w Rzeszowie było emocjonujące. Całe miasto żyło takimi spotkaniami. W każdym razie nie można tego porównywać z tym, co ma miejsce w przypadku rywalizacji Ruchu z Górnikiem.

Zobacz także:

Tomasz Foszmańczyk w ostatnich kulisach po meczu z Bruk-Betem Termaliką w Ruch TV nie ukrywał, że w szatni był już poruszany temat WDŚ. Jaka jest Pana opinia na temat Górnika Zabrze?

Temat tego meczu pojawiał się już od momentu wylosowania tej ekipy. Oczywiście zawsze jest tak, że najważniejsze dla nas jest najbliższe spotkanie, ale trudno było nie myśleć gdzieś z tyłu głowy o tym, że wkrótce czeka nas mecz z Górnikiem. Miałem okazję obejrzeć kilka spotkań z udziałem tej drużyny i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że prezentuje piłkę ładną dla oka. Kadra wygląda też nieźle, chociaż zdajemy sobie sprawę, że w końcówce okna transferowego mogą w tym zespole nastąpić jeszcze zmiany kadrowe. Nie zmienia to jednak faktu, że znamy swoją wartość i będziemy optymalnie przygotowani do tego meczu.

W kadrze Ruchu jest aktualnie 15 zawodników z tożsamością śląską. Czy to może mieć wpływ na losy rywalizacji w takim prestiżowym spotkaniu jak Wielkie Derby Śląska?

Znaczenie może mieć, ale przede wszystkim najważniejsze będą umiejętności piłkarskie. Mamy w Ruchu fajną ekipę złożoną z zawodników z regionu. Cementuje to na pewno drużynę. Będzie to jeden z naszych atutów, ale nie można też tego przeceniać. Po prostu swoją siłę musimy potwierdzić na boisku.

Pan wraz z aktualnym wiceprezesem Ruchu Chorzów Marcinem Stokłosą byliście uczniami tego samego gimnazjum, do którego uczęszczał Michał Koj sympatyzujący za Górnikiem Zabrze. Czy jakieś wspomnienia z tamtych czasów związane z rywalizacją derbową ma Pan jeszcze w pamięci?

W tamtym okresie nie byłem personalnie związany z Ruchem, reprezentując swój lokalny klub. Pamiętam jednak, że różne prowokacje, czy utarczki słowne na tle derbowych meczów miały miejsce. Jesteśmy jednak teraz starsi, więc do takich meczów podchodzi się już inaczej. Po prostu jako profesjonalista chcę dać z siebie wszystko i wygrać to spotkanie.

Pana bilans to osiem meczów i dwie zdobyte bramki w lidze. Ocenia go Pan na plus, czy jednak wychodzi z założenia, że mógł wyglądać lepiej?

Wiadomo, że chciałbym mieć więcej tych goli. Z drugiej strony trzeba brać pod uwagę liczbę minut spędzonych na boisku w stosunku do zdobytych bramek. Im więcej się gra, tym większa jest szansa na strzelanie goli. Liczę na to, że im więcej minut na boisku będę dostawał, tym więcej bramek będzie się pojawiać.

Rola na boisku

Przed startem sezonu założył Pan sobie jakiś cel związany ze zdobytymi bramki?

Nie bawię się w takie rzeczy. Najważniejsze jest, aby drużyna grała i punktowała, a dzięki temu zawsze może być więcej możliwości i szans na to, aby pokazywać swoje umiejętności.

Ruch pod wodzą trenera Jarosława Skrobacza gra w ustawieniu 3-4-2-1, gdzie Pan zwykle jest ustawiany za plecami Daniela Szczepana. Czuje się Pan dobrze na tej pozycji?

Moją nominalną pozycją jest środek ataku. Jestem klasyczną dziewiątką. Faktem jest natomiast, że grając razem z Danielem Szczepanem, musiałem grać trochę niżej. Pewnie nie jest to optymalne rozwiązanie dla mnie. W każdym razie, jeśli trener uznał, że na tej pozycji jestem mu potrzebny, to staram się dawać z siebie wszystko i wywiązywać z powierzonych zadań. Jasne, że wolałbym grać na dziewiątce, ale będąc zawodnikiem cofniętym za napastnikiem, też chce jak najlepiej pomagać zespołowi. Będę grał tam, gdzie trener będzie mnie widział.

Zobacz także:

Ogólnie jest Pan typem napastnika czującym się lepiej, gdy ma obok siebie drugiego tego typu zawodnika, czy może woli Pan grać sam jak wysunięta dziewiątka?

Do tej pory najlepsze statystyki miałem, grając w drużynie stawiającej na ustawienie z dwoma napastnikami. W Ruchu gramy teoretycznie z jednym wysuniętym atakującym, więc trzeba się do tego dostosować. Nie mam w każdym razie problemu z tym, aby grać w trójce z przodu, czy dwójce. Najważniejsze, aby korzyści czerpała drużyna.

Na co stać Ruch?

Hipotetycznie trener stawia na ustawienie z Panem i Danielem Szczepanem jako dwoma napastnikami. Odpowiadałoby takie rozwiązanie Panu?

Nie miałbym z tym żadnego problemu. Zresztą w tym sezonie graliśmy już w ten sposób. Prawda jest taka, że nasza taktyka zmienia się w zależności od sytuacji boiskowej. Inaczej to wygląda w fazie obrony, a inaczej w ofensywie. W teorii ustawienie na papierze to 3-4-2-1, aczkolwiek możemy płynnie przechodzić do 3-4-1-2, gdzie z przodu gram ja i Daniel Szczepan.

Po meczu z Górnikiem na drodze Ruchu staną takie zespoły jak Podbeskidzie Bielsko-Biała, Zagłębie Sosnowiec i Wisła Kraków. Czy można mówić, że te spotkania będą wyznacznikiem potencjału Niebieskich i określą cel drużyny?

Będą to bez wątpienia wymagające mecze, a także emocjonujące dla kibiców. Czy zdecydują, o co będziemy walczyć w tym sezonie? Niekoniecznie. Fortuna 1 Liga wyróżnia się tym, że w jeden weekend można wygrać z drużyną z czołówki, a tydzień później opuszczać plac gry na tarczy po spotkaniu z ekipą z dolnej części tabeli. Musimy się po prostu skupić na tym, aby wygrywać kolejne mecze. Tymczasem losy awansu, baraży, czy nawet spadku będą prawdopodobnie rozstrzygać się do samego końca sezonu.

Taka opinia zarysowała się po ośmiu kolejkach ligowych na zapleczu PKO Ekstraklasy, że zespołami najmocniejszymi piłkarsko są ŁKS i Bruk-Bet Termalica. Tak się składa, że Ruch ma już spotkania z tymi drużynami za sobą. Zgodzi się Pan z takimi głosami?

Nie zagraliśmy jeszcze z wszystkimi zespołami, ale na pewno wymienione drużyny prezentowały jak dotychczas najwięcej jakości na boisku.

Pana zdaniem kto na dzisiaj jest głównym pretendentem do awansu do elity z Fortuna 1 Ligi?

Wisła Kraków, ŁKS i Bruk-Bet Termalica to na pewno zespoły, które będą liczyć się w walce o grę w Ekstraklasie. My natomiast będziemy chcieli zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby utrzymywać kontakt z czołówką i sprawić niespodziankę.

Zobacz także:

Oferta z Ruchu Chorzów była jedyną, którą Pan otrzymał po udanym sezonie w Chojniczance Chojnice, czy pojawiły się jeszcze jakieś propozycje?

Wszystko szybko poukładało się w kontekście mojego transferu do Ruchu Chorzów. Przystałem na warunki klubu, byłem zdecydowany na występy w Ruchu i nie rozważałem innych opcji. Temat błyskawicznie został zamknięty, więc nawet nie było czasu zastanawiać się nad innymi zapytaniami.

Mając 28 lat, pojawiają się myśli, że najwyższa pora sprawdzić się w Ekstraklasie?

To moje marzenie, aby zagrać w Ekstraklasie. Zagrałem praktycznie na każdym poziomie rozgrywkowym w Polsce, tylko nie w elicie. Wierzę, że uda mi się wywalczyć awans z Ruchem i wówczas będą mógł dopisać kolejną ligę w swoim piłkarskim CV.

Ruch czarnym koniem rozgrywek

Tego lata duże zmiany kadrowe miały miejsce w Ruchu. Jak ocenia Pan potencjał kadrowy drużyny. Was już dzisiaj stać na to, aby wywalczyć w czerwcu przyszłego roku awans do Ekstraklasy?

Mamy mocną i wyrównaną kadrę. Nie jesteśmy jednak na pewno postrzegani jako faworyt do wygrania 1 Ligi. Życie pokazało w każdym razie, że nie takie niespodzianki już miały miejsce. Jeżeli będziemy w każdym spotkaniu punktować, to jest szansa już w tym sezonie włączyć się do czołówki.

Ruch może być zatem drugą Miedzią Legnica z poprzedniego sezonu, która w cuglach awansowała do elity, czy Koroną Kielce, mającą za sobą wygrane starcia barażowe?

Jasne, że chcielibyśmy być drugą Miedzią Legnica [śmiech]. Stąpamy jednak twardo po ziemi. Bez wątpienia stać nas na to, aby być w górnej połówce tabeli na koniec rozgrywek. A co z tego wyjdzie na koniec sezonu, czas zweryfikuje.

Lekki niedosyt w Chorzowie

15 punktów po ośmiu kolejkach ligowych to dorobek punktowy, który przed startem sezonu bralibyście w ciemno, czy liczyliście na więcej?

Być może przed startem sezonu bralibyśmy to w ciemno. W każdym razie po ostatnich spotkaniach jednak jest lekki niedosyt, bo na przykład w meczu z Chojniczanką mogliśmy zainkasować pełną pulę. Straciliśmy bramkę w doliczonym czasie gry, więc wszystkim było szkoda, że te punkty nam uciekły. Tym bardziej, że kolejkę wcześniej z Górnikiem Łęczna też straciliśmy gola na 1:1 w końcówce.

Zobacz także:

Zaczęliśmy od Pucharu Polski, więc tym tematem skończmy. Ruch ostatni Puchar Polski wygrał w sezonie 1995/1996 jako drużyna z drugiego szczebla rozgrywkowego, więc podobieństwa narzucają się same. Pan co o tym sądzi?

Nie miałbym nic przeciwko aby to się powtórzyło. Szansa na wygranie Pucharu Polski jest zawsze. Na pewno trzeba w to wierzyć i marzyć o tym. Chcemy zajść jak najdalej. Zależy nam, aby dać jak najwiecej radości naszym kibicom.

Czytaj więcej: Szymon Włodarczyk: zdarza się dostać opiernicz od Podolskiego

Komentarze