Rzeczniczka Motoru zdradza kulisy awantury: Doszłam do granicy. Ta agresja nie była uzasadniona

- Korzystając z okazji, sprostuję jedną rzecz - to nie był cios tacą, a plastikową kuwetą na dokumenty. Trener rzucił tą kuwetą, a jej kant uderzył w twarz prezesa. Dosłownie kilka centymetrów od oka. Czoło się rozcięło, pojawiła się krew, a prezes pojechał do szpitala. Cała sytuacja była związana z wcześniejszą konferencją - powiedziała w rozmowie z Goal.pl Paulina Maciążek, rzecznika Motoru Lublin.

Transparent podczas meczu Motor - Raków
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Transparent podczas meczu Motor - Raków
  • Od niedzieli nie ma klubu, o którym byłoby w Polsce głośniej, niż o Motorze Lublin
  • To efekt awantury, do jakiej doszło w Lublinie po meczu z GKS Jastrzębie (2:1). Najpierw rzeczniczka odmówiła udziału w konferencji, później w tej sprawie doszło do kłótni między prezesem Pawłem Tomczykiem, a trenerem Goncalo Feio
  • Przedstawiamy naszą rozmowę z Pauliną Maciążek, która przekonuje, że od dawna była przez Feio atakowana. Chcieliśmy podejść do tematu kompleksowo i dać się wypowiedzieć każdej z trzech stron konfliktu. Mimo prób, do chwili publikacji rozmowy z rzeczniczką, nie udało nam się skontaktować ani z Tomczykiem, ani z Feio. Jeśli to się zmieni, opublikujemy ich stanowisko

Co się stało w Motorze Lublin?

Spytam u źródła: czemu nie było cię na niedzielnej konferencji prasowej po meczu?

Trener już w przeszłości wiele razy mnie obrażał, używał niecenzuralnych słów. Powiedzmy, że wczoraj doszłam do jakiejś granicy wytrzymałości i uznałam, że nie jestem w stanie dłużej robić dobrej miny do złej gry. Zakładać maski, uśmiechać się do trenera, jak gdyby nigdy nic. Nie chciałabym wdawać się w szczegóły, co od niego usłyszałam.

Jaki jest w ogóle powód niechęci trenera do ciebie?

Moim zdaniem jego agresja w stosunku do mnie była niczym nie uzasadniona. Nie zrobiłam niczego złego, nic na przekór trenerowi. Oczywiście miałam swoje zdanie, że nie jest do końca w porządku publiczne wyjawianie opinii na temat prezesa na konferencjach prasowych, bo jednak powinni to załatwić ze sobą w cztery oczy. Nie angażując pośredników. Natomiast nie czuję, bym w jakikolwiek sposób dała trenerowi odczuć, że jestem jego wrogiem. Najwidoczniej on miał jakieś niesmaki do mnie i skończyło się, jak się skończyło. A prezes wylądował w szpitalu.

Co się właściwie wydarzyło, że doszło do uderzenia prezesa? Pokłócili się, czy tak po prostu Feio wyprowadził cios?

Korzystając z okazji, sprostuję jedną rzecz – to nie był cios tacą, a plastikową kuwetą na dokumenty. Trener rzucił tą kuwetą, a jej kant uderzył w twarz prezesa. Dosłownie kilka centymetrów od oka. Czoło się rozcięło, pojawiła się krew, a prezes pojechał do szpitala. Cała sytuacja była związana z konferencją. To po niej trener spotkał się z prezesem, a ten stanął w mojej obronie. Powiedział wprost, że nie będzie akceptował, że kolejny raz jestem obrażana. To nawet nie chodzi o to, że jestem pracownikiem Motoru, ale drugim człowiekiem. Niektóre zdania nigdy nie powinny paść. Trener na reakcję prezesa się zdenerwował, a resztę zdarzenia opisałam wcześniej.

Wygrana Motoru w cieniu skandalu. Trener wdał się w bójkę z prezesem
Goncalo Feio

Skandaliczne zachowanie trenera Motoru Lublin Goncalo Feio od kilku tygodni nie miał najlepszego pijaru w Lublinie. Nastroje wokół zespołu pogorszyły się po wyraźnej porażce w pucharze Polski z Rakowem Częstochowa. Trener II-go ligowego Motoru wdał się w konflikt z kierownictwem klubu, które krytykował nawet podczas konferencji prasowych. Eskalował on jednak po niedzielnym zwycięstwie nad GKS-em

Czytaj dalej…

Kibice stoją jednak murem za Goncalo Feio. Skala wsparcia dla niego jest ogromna.

Z jednej strony to zrozumiałe, bo kibice widzą przede wszystkim sferę sportową i interesują ich wyniki. Tutaj trener robi wielką robotę i nikt nie zamierza mu tego odbierać ani mu umniejszać. Z drugiej mieliśmy do czynienia z atakiem na drugą osobę. Gdyby oceniać jego postawę jako człowieka, to zachował się tak, jak człowiek nigdy nie powinien się zachować.

Fani snują wizję, że jest jakaś grupa osób, która pod Feio kopie dołki. Jedną z tych osób masz być ty.

Kibice mnie wciągają, ponieważ sprzeciwiłam się trenerowi. A przecież nawet nie chodziło o to, że powiedziałam mu coś złego, a jedynie to, że nie przystąpię do konferencji, bo nie jestem w stanie. Goncalo Feio ma wielkie poparcie u fanów, więc ktokolwiek zrobi coś negatywnego w jego kierunku, jest już zaklasyfikowany jako ten, który kopie pod nim dołki. To jest jednak przykre, bo pracuję w Motorze sześć lat i nigdy nie miałam wcześniej takich sytuacji.

Kiedy zaczął się twój spór z trenerem?

Wszystko zaczęło się, kiedy nie udało się rozegrać sparingu na głównej płycie. To ta sytuacja, po której trener wydawał swoje oświadczenia.

Co ci wtedy powiedział?

Nie chcę cytować. To nie było nic miłego. Przekleństwa w moją stronę, obraźliwe słowa. Wszystko w krzyku, połączone z wymachiwaniem rękami. Powiedziałam prezesowi, że ja się takich wybuchów i zachowania trenera zwyczajnie boję.

Jaka będzie teraz reakcja klubu?

W tej sprawie nie chcę się wypowiadać. Właściciel Motoru szykuje oświadczenie, w którym wszystko opisze. Wszystkie decyzje są w jego rękach.

Zastanawiasz się nad swoją przyszłością w Motorze?

(dłuższa cisza) Mam nadzieję, że ta sytuacja zostanie jakoś rozwiązana, bo nie chciałabym przez coś takiego odchodzić z klubu. Ale nie wyobrażam sobie, by takie sytuacje miały się powtarzać, bo jak już mówiłam – na końcu każdy jest człowiekiem.

A co się aktualnie dzieje z prezesem?

Jeszcze rano był na badaniach. Zdrowotnie wszystko wygląda w porządku. Nie ma żadnych wewnętrznych obrażeń, rana jest zaszyta. Prezes czeka na kilka wyników badań, ale wstępnie tomografia wykazała, że wszystko jest w porządku.

Komentarze