GieKSa w trakcie odbudowy, ale wciąż w piłkarskim czyśćcu

GKS Katowice - Górnik Zabrze
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: GKS Katowice - Górnik Zabrze

GKS Katowice już 17 lat czeka na powrót do Ekstraklasy. Ekipa ze stolicy aglomeracji śląskiej przez ten czas odbudowywała się w niższych klasach rozgrywkowych dzięki zaangażowaniu kibiców, którzy nie dopuścili do upadku klubu. Wszyscy pamiętamy czasy Ireneusza Króla w klubie. Dzisiaj perspektywy przed GieKSą są bardzo ciekawe. Właśnie powstaje nowy stadion, miasto regularnie wspiera GKS finansowo. Duet Rafał Górak-Robert Góralczyk stworzył solidną drużynę jak na warunki 1 Ligi. W teorii wszystko układa się dobrze. Rzeczywistość jest jednak taka, że od początku tego sezonu w konflikcie z prezesem klubu Markiem Szczerbowskim są fani Trójkolorowych. Jednocześnie w najlepszym od lat sezonie na zapleczu PKO Ekstraklasy w trakcie meczów przy Bukowej popularny Blaszok świeci pustkami.

  • GKS Katowice w czwartek wieczorem mierzył się z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski
  • Goal.pl na żywo śledził poczynania obu śląskich ekip na stadionie przy Bukowej
  • Piłka nożna bez kibiców na trybunach zdecydowanie nie ma sensu

GKS w oczekiwaniu na spełnienie marzeń

GKS Katowice po rozegraniu czternastu spotkań w Fortuna 1 Lidze plasuje się na miejscu premiowanym grą w barażach o awans do elity. W klubie o promocji do PKO Ekstraklasy nikt głośno nie mówi. Celem na dzisiaj jest jak najszybsze zapewnienie sobie utrzymania. Aby to się urealniło, to Trójkolorowym potrzebnych jest jeszcze mniej więcej 13-16 punktów, biorąc pod uwagę to, jak wyglądała walka o ligowy byt w poprzednich latach. Z jednej strony ten cel jest bardzo blisko. Z drugiej nie można zapominać, że GieKSa zdążyła już przyzwyczaić, że jest Rycerzem Jesieni, a wiosną zwykle obniża loty.

Tymczasem w czwartek wieczorem podopieczni Rafała Góraka mogli brać udział w meczu, mającym być piłkarskim świętem. Śląski Klasyk z udziałem GieKSy i Górnika Zabrze w normalnych okolicznościach mógłby przyciągnąć 6700 widzów. Taka maksymalną frekwencję może mieć obiekt na Bukowej. Bojkot kibiców katowickiej ekipy sprawił jednak, że ostatecznie rywalizacja GKS-u z 14-krotnym mistrzem Polski odbywała się w sparingowej scenerii. Na trybunach pojawiło się nieco ponad tysiąc fanów. Tym samym było słychać odgłosy piłkarzy i trenerów. Dla telewizyjnego widza takie starcie mogło być trudne do oglądania. Bez wątpienia piłka nożna bez kibiców traci na wartości.

Bukowa ma swój klimat

Goal.pl pojawił się na trybunach czwartkowej batalii. Chcieliśmy z bliska zetknąć się z atmosferą meczu. Podążając drogą na stadion, obraliśmy szlak w okolicy pobliskiej Legendii Śląskiego Wesołego Miasteczka. W związku z tym, że spotkanie odbywało się wieczorem, mogliśmy doświadczyć jak wygląda Ogród Świateł. Trzeba przyznać, że robił wrażenie.

Legendia Śląskie Wesołe Miasteczko (fot. Łukasz Pawlik)
Ogórd Świateł (fot. Łukasz Pawlik)

Tradycyjnie w okolicy stadionu nie brakowało “ozdobień” na murach z herbem katowickiego klubu. Wchodziliśmy w końcu w okolice bastionu fanów katowiczan. Oprócz grup kibiców, które w okolicach godziny 19:20 powoli zbierały się pod płotem stadionu GieKSy, nie brakowało policyjnych samochodów. Mimo że miał odbyć się mecz przyjaźni, to obecna w okolicy ulicy Bukowej była także armatka wodna. Opancerzonych przedstawicieli organów ścigania również nie brakowało.

Armatka wodna w gotowości (fot. Łukasz Pawlik)

My na stadionie GKS-u pojawiliśmy się mniej więcej o godzinie 19:35. Wchodząc na trybunę główną nie da się nie zauważyć, że obiekt w Katowicach ma najlepsze lata zdecydowanie za sobą. Naszym zdaniem pasowałby do jednej ze scen w filmie pt. “Zupa nic”, który opowiadał o czasach PRL-u w Polsce. Warto zaznaczyć, że stadion powstał w 1955 roku. Z kolei w latach 1959-1960 przeszedł pierwszą renowację. Kolejne miały miejsce w latach 1986-1987 i w 2012 roku. Powoli jednak kończy się przygoda GieKSy na Bukowej. Jeśli nie będzie żadnych przeszkód, to już w 2024 roku katowiczanie będą rozgrywać swoje mecze na pięknej arenie, która będzie mogła pomieścić blisko 15 tysięcy widzów. Oby tylko nie wiązało się to z tym, że stadion będzie śliczny, a pustki będą podobne jak na jednym z najpiękniejszych obiektów w Polsce, który znajduje się w pobliskich Tychach. To jednak temat na inny materiał.

Stadion GKS- Katowice (fot. Łukasz Pawlik)

Udając się na mecz GieKSy z Górnikiem pod względem sportowym, nie spodziewaliśmy się fajerwerków. Mimo że katowiczanie podchodzili do spotkania, mogąc pochwalić się passą siedmiu meczów bez porażki. W zgoła odmiennych nastrojach byli 14-krotni mistrzowie Polski, którzy chcieli za wszelką cenę przerwać serię trzech z rzędu porażek. W tym celu trener Bartosch Gaul wystawił najmocniejszy na dzisiaj skład z Lukasem Podolskim na czele. Ciekawostką jest fakt, że były reprezentant Niemiec mógł na mecz z GieKSą wyjść w klapkach z domu podobnie jak Paweł Olkowski, bo droga na stadion z ich miejsca zamieszkania liczy jakieś 700 metrów.

Kibice pod stadionem

W momencie, gdy zaczął się mecz, nie brakowało okrzyków z okolicy bramy głównej, gdzie zebrała się grupa tysiąca osób, która wspierała dopingiem piłkarzy GKS-u i Górnika. Były petardy, był dym przechodzący przez stadion. Na szczęście nie było żadnych incydentów, po których musiałaby interweniować policja. Typowy doping stadionowy, w którego trakcie pozdrowieni zostali także przedstawiciele Ruchu Chorzów, co odnosiło się pewnie do meczu, który już w sobotę 29 października odbędzie się na stadionie przy Cichej. Niebiescy zmierzą się z GieKSą, a na trybunach ma pojawić się mniej więcej 460 fanów katowickiej ekipy. Warto zaznaczyć, że będzie to pierwsze spotkanie z udziałem fanów obu ekip na obiekcie w Chorzowie od 2002 roku.

Sympatyzujący ze sobą fani GKS-u i Górnika podkreślali na każdym roku przyjaźń kibicowską konkretnymi przyśpiewkami. Swoje pięć minut przed meczem miała także orkiestra górnicza, która podkreślała śląski charakter rywalizacji. Pierwsi powody do zadowolenia mogli mieć fani gospodarzy, gdy pod koniec pierwszej połowy rzut karny wykorzystał Arkadiusz Jędrych. Kapitan katowiczan nie dał żadnych szans golkiperowi rywali, co skutkowało tym, że GieKSa na przerwę udała się z jednobramkową zaliczką, która była zasłużona. Ekipa Rafała Góraka zaprezentowała się solidnie, prowadząc grę przez większa część pierwszej połowy.

Marzenia o trofeum w Katowicach trzeba odłożyć zatem w czasie. W każdym razie dzisiaj w klubie z Bukowej najważniejsze paradoksalnie nie są kwestie sportowe, a uporządkowanie relacji między fanami a władzami GieKSy. Powszechnie wiadomo, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. Przykro patrzeć, że katowiczanie z ciekawymi perspektywami, muszą rozgrywać swoje mecze bez udziału kibiców. Przykład pobliskiego Ruchu pokazuje, że czasem tego typu działania ze strony sympatyków mogą dać pozytywny skutek. Z drugiej jednak strony klub z Chorzowa był na piłkarskim dnie i kibice de facto zostali zmuszeni do reakcji. Sytuacja jest zatem nieporównywalna. W przypadku GieKSy mowa o ekipie, która 2021 roku wróciła na zaplecze Ekstraklasy, a w poprzedniej kampanii zajęła miejsce tuż za strefą barażową. Plan przedstawicieli GieKsy jest jasny, aby konsekwentnie się rozwijać, co zresztą przekazał w rozmowie z Goal.pl dyrektor sportowy klubu.

Zdecydował kunszt Poldiego

Druga odsłona rywalizacji to był jednak popis Lukasa Podolskiego. 37-latek wykorzystał do bólu fakt, że na boisku zrobiło się więcej miejsca po czerwonej kartce dla Patryka Szwedzika. Niemiec oddał dwa przepiękne strzały z lewej nogi, stając się bohaterem drużyny. Dzięki dubletowi Poldiego zabrzanie w ciszy, bo przy pustych trybunach, wywalczyli awans do 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski, gdzie zmierzą się z KKS-em Kalisz.

Na razie wolę definiować cele jako chęć czynienia kolejnych kroków do przodu, bo one są ciągle realne, choć przy okazji dla otoczenia niepopularne. Dzisiaj rozbieżności budżetowe między 1. Ligą, a Ekstraklasą – poza wyjątkami – są bardzo duże. Jeśli już w ogóle zacząć myśleć o Ekstraklasie w Katowicach to można by sobie życzyć, aby temu myśleniu towarzyszyła chęć wejścia do niej jako klub do tego solidnie przygotowany, będący w stanie się tam na stałe zadomowić. Oczywiście można podać przykłady klubów, które w ostatnich latach nie miały wysokich budżetów, a potrafiły się utrzymać w elicie, jednak na dłuższą metę to się raczej rzadko udaje – mówił Robert Góralczyk, który dyrektorem sportowym w katowickiej ekipie jest od lipca 2019 roku.

Zobacz także:

Dyrektor sportowy GKS-u Katowice: po to się gra, aby rywalizować z najlepszymi
Dyrektor sportowy GKS-u Katowice – Robert Góralczyk

– Na razie wolę definiować cele jako chęć czynienia kolejnych kroków do przodu, bo one są ciągle realne, choć przy okazji dla otoczenia niepopularne. Dzisiaj rozbieżności budżetowe między 1. Ligą, a Ekstraklasą – poza wyjątkami – są bardzo duże. Jeśli już w ogóle zacząć myśleć o Ekstraklasie w Katowicach to można by sobie życzyć, aby

Czytaj dalej…

Nadejdzie wiosna i lepsze czasy…

GieKSa ma przed sobą ciekawe czasy, które czy ktoś tego chce, czy nie, muszą iść w parze z kibicami. Nawet jeśli doping jest czasem wspierany pirotechniką, czy innymi świecidełkami, to nie można się na to obrażać. Wbrew pozorom każdy się tym ekscytuje. Jedni bardziej, inni mniej, ale jednak. Niedopuszczalne są natomiast akty agresji na trybunach. Szczególnie że ostatnio da się zauważyć, że coraz więcej dzieciaków pojawia się na stadionach z rodzicami. Nie można tego zmarnować. Wierzymy, że zarówno władzom GieKSy, jak i przedstawicielom grup kibicowskich tego klubu zależy ogólnie na tym samym i wkrótce porozumienie zostanie osiągnięte. Czekamy na pozytywne wieści w tej sprawie.

Czytaj więcej: Śląski Klasyk w sparingowej scenerii, zdecydował kunszt Podolskiego

Komentarze