Araujo czeka na swoją szansę w Barcelonie
Ronald Araujo po raz ostatni wyszedł w podstawowym składzie Barcelony w przegranym meczu z Sevillą przed październikową przerwą reprezentacyjną. Po pierwszej połowie Hansi Flick zdecydował się na zmianę i wprowadził Erica Garcię, szukając lepszej kontroli w rozegraniu piłki. Od tamtej pory Araujo zaczynał trzy kolejne spotkania z Gironą, Olympiakosem i Realem Madryt na ławce rezerwowych.
Zamiast narzekać, postanowił działać. W meczu z Gironą, na prośbę trenera, przeszedł na pozycję napastnika w końcówce spotkania i zapewnił Barcelonie zwycięstwo efektownym golem głową w doliczonym czasie. – Powiedział trenerowi, że zagra tam, gdzie będzie potrzebny – zdradza jego otoczenie. – W obronie, w ataku, a nawet w bramce, jeśli zajdzie taka potrzeba.
W kolejnych meczach, z Olympiakosem i Realem, również wchodził z ławki, za każdym razem pokazując determinację i zaangażowanie. W El Clasico niemal doprowadził do wyrównania, gdy w doliczonym czasie gry był bliski wywalczenia rzutu karnego.
Araujo przyjął swoją obecną rolę z pokorą, ale nie zamierza się z nią godzić na dłuższą metę. – Czuje się silny i gotowy na więcej minut. Z szacunkiem do decyzji trenera, wie, że może dać zespołowi znacznie więcej – podkreślają osoby z jego otoczenia.
Na boisku i poza nim zachowuje się jak prawdziwy kapitan. To on jako pierwszy ruszył w obronie Lamine’a Yamala po końcowym gwizdku El Clasico, gdy kilku zawodników Realu Madryt próbowało sprowokować młodego skrzydłowego. Pomaga młodszym kolegom, wspiera kontuzjowanego Gaviego i staje się jednym z liderów szatni.
Z kontraktem ważnym do 2031 roku i pełnym zaangażowaniem w projekt Flicka, Araujo nie zamierza odchodzić. Latem odrzucił wszystkie oferty z zagranicy, chcąc kontynuować swoją karierę w Barcelonie. Dziś czeka na moment, by znów stać się filarem defensywy i udowodnić, że jego miejsce jest w podstawowej jedenastce.
Zobacz również: FC Barcelona szuka przyczyn problemów gwiazdora









