Zbigniew Boniek: w reprezentacji był marazm, chciałem, by wróciła radość

Zbigniew Boniek
Obserwuj nas w
fot. Grzegorz Wajda Na zdjęciu: Zbigniew Boniek

– Paulo Sousa ma w kontrakcie dwa cele: awans z grupy na Euro i awans co najmniej do baraży w eliminacjach MŚ 2022. Kontrakt jest tak skonstruowany, że jeśli tego nie wykona, w listopadzie nowy prezes będzie mógł przedstawić swoją wizję sztabu kadry – powiedział na specjalnej konferencji prasowej Zbigniew Boniek.

  • Zbigniew Boniek zdradził powody zwolnenia Jerzego Brzęczka oraz wyjaśnił, dlaczego jego zdaniem Portugalczyk jest dobrym wyborem
  • Sousa o tym, że obejmie reprezentację Polski dowiedział się “około dwa tygodnie temu”

Dlaczego Paulo Sousa?

– Nie miałem wątpliwości podpisując kontrakt z tym trenerem, nie bałem się też braku jego doświadczenia w prowadzeniu reprezentacji. Przez pewien czas był asystentem w reprezentacji narodowej Portugalii. Zebrał doświadczenie, tak samo jak robili to kiedyś Waldemar Fornalik i Adam Nawałka na naszej ziemi. Wiem, że Sousa ma też wielką motywację. Dla niego to wyrzutnia do dalszej kariery, bo jest trenerem młodym, ma dopiero 50 lat. Może dzięki dobremu wynikowi z Polską wrócić do wielkiej piłki. Czy byłem pewny, że to będzie najlepszy wybór? Tylko ludzie głupi są pewni siebie, mądry zawsze ma wątpliwości, ale mam nadzieję, że nikt nie będzie żałował – tłumaczył na konferencji Zbigniew Boniek.

Narzekanie na Jerzego Brzęczka było przede wszystkim związane z marnym stylem kadry. Według Bońka, reprezentacja Polski będzie teraz grać ofensywnie.

– Bardzo długo rozmawialiśmy z trenerem Sousą. To Portugalczyk, czyli wie, jak grać ofensywnie, iść do przodu. W trenerze uderzyła mnie swoboda przechodzenia z jednego stylu gry do drugiego. Trener też doskonale zdaje sobie sprawę, jaki jest potencjał ofensywny polskiej reprezentacji – mówił.

Boniek nie krył, że oprócz wyników sportowych, liczy, iż Sousa zbuduje dobre relacje z kadrowiczami, bo ostatnio tego brakowało (TUTAJ tekst, dlaczego Brzęczkowi nie udało się zbudować relacji z Lewandowskim). – Chciałbym, by znów wróciła radość, bym znów zobaczył po golu taką reakcję, jak wtedy, gdy Milik trafiał z Niemcami.

Prezes PZPN o tym, czy rozważał polskie kandydatury oraz trenerów z naprawdę dużymi nazwiskami: – Z Polski na krótki okres jedyną opcją był trener Nawałka, ale odgrzewanie nie jest dobrym rozwiązaniem. Ktokolwiek inny wygenerowałby go hejt. Trenerów z topu światowego praca z reprezentacją natomiast nie interesuje. Analizowałem bardzo wielu trenerów, jak powinien wyglądać kontrakt, jego cele. Od poniedziałku miałem wiele ofert, ruszyła armia pośredników, którzy do mnie dzwonili, ale robili jeden podstawowy błąd – ja miałem czas na wybór i rozmowy. Już dawno byłem po spotkaniu z Sousą. To był wielki piłkarz. Nie znałem go wcześniej indywidualnie, ale zawsze podobały mi się jego stosunki z zawodnikami, charakter, twardość. Popytałem znajomych o niego i usłyszałem, że dziś to wielka wiedza i dyscyplina. Uważam, że ten trener może reprezentacji pomóc i wyciągnąć z niej więcej. Uważam, że to mądra decyzja, życie pokaże. Jestem pewien, że zawodnicy będą mieli z pracy z nim wiele korzyści.

Dlaczego został zwolniony Jerzy Brzęczek?

– Kiedy zatrudniałem Brzęczka, nie była to randka w ciemno. Jego chęć, ambicja, doświadczenie trenerskie spowodowały, że zaufałem trenerowi – zaczął dyskusję na temat byłego już selekcjonera. – Ten okres pracy trenera Brzęczka wyglądał różnie, natomiast społeczne narzenia były wielkie. Nie martwiło mnie to, ale oczekiwałem, że reprezentacja będzie lepiej grać. Po ostatnim meczu dostałem pytanie bodajże z “Przeglądu Sportowego”, czy zwolnię trenera Brzęczka. Odpowiedziałem, że są dwie opcje – brzytwa, albo analiza. I że trener Brzęczek zostaje. To był koniec listopada, okres szczególny, ja też musiałem poddać się operacji oka. Później był okres świąteczny, to nie czas na zwalnianie ludzi. Ale jestem przekonany, że w tej konfiguracji kadra nie mogła iść do przodu. Z całym szacunkiem dla Jerzego Brzęczka. Motywy były sportowe, dotyczyły też zarządzania grupą. W międzyczasie zastanawiałem się, jaką nową linię obrać. Nigdy zatrudniając trenera nie wie się, że będzie to wybór słuszny, ma się nadzieje.

Boniek dalej: – Nie podobało mi się, jak się rozkładała presja. Doszło do czegoś takiego że ona była tylko po stronie trenera. Nie rozkładała się na trenera i zawodników. Nawet jak piłkarz X źle podał do piłkarza Y, winiło się trenera, bo w klubie ten piłkarz podałby inaczej. Gdy trener Brzęczek został selekcjonerem, niektórzy szukali go na wikipedii, dziś wychodzi z PZPN z dużym doświadczeniem, nie z przetrąconymi kośćmi. Może czuć rozgoryczenie, że nie dałem mu tego dokończyć, ale na pewno na pracy z kadrą zyskał. Skoro został zwolniony, jest to też zasługa piłkarzy. Nie wiem, czy stracił szatnię. Jeżeli piłkarze wypełniają taktykę, są efekty. Jeśli nie, to mamy problem. Czy komunikacyjny, czy nadzoru, czy dotarcia do piłkarzy.

– Czy jeśli nowy trener nie będzie osiągać sukcesów, będę czuł chandrę? Nie, byłem przekonany, że tamten sztab nie mógł zrobić więcej. Może popełniłem jakiś błąd, ale z pracy selekcjonera jestem zadowolony. Ale nie mógł zrobić więcej. Widziałem marazm po meczach i musiałem podjąć taką decyzję. Czytałem, że to bardzo ryzykowny ruch i ludzie nie wiedzą, o czym mówią. Za wyniki odpowiadają selekcjoner i piłkarze, a prezes jest od nadzorowania. Jak sytuacja wygląda źle, trzeba reagować – dodał.

Komentarze