Wygląda na to, że Cezary Kulesza „zakochał się” w Andriju Szewczence, a przynajmniej w myśli, że Ukrainiec miałby zostać nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Oferuje mu wielkie pieniądze i jest gotowy podpisać kontrakt, jednak zapominając, że mowa o trenerze wciąż niezweryfikowanym. Nawet jeśli przez pięć lat prowadził reprezentację Ukrainy.
- Andrij Szewczenko jest planem A Cezarego Kuleszy
- Gdyby jednak zanalizować pracę legendy ukraińskiej piłki, piętrzą się wątpliwości, czy to właściwy człowiek we właściwym momencie
- Zapraszamy na najnowszy odcinek programu „Futbolog”
Andrij Szewczenko przejmie reprezentację Polski?
Z transferami do klubów jest tak, że sens ich przeprowadzania powinien być oceniany w odniesieniu do momentu, w którym jest podpisywany kontrakt. Jeśli przykładowo Legia – choć może to nie jest dobry przykład patrząc na jej ruchy z poprzedniego okienka, ale to tylko na potrzeby tego filmu – wzięłaby do siebie najlepszego piłkarza ligi szwedzkiej. Albo rumuńskiej. W każdym razie namówiłaby takiego totalnego kozaka, który nie wiedzieć czemu uznałby, że chce się rozwijać akurat w Polsce, sprawdziła go pod kątem mentalnym i tu też wszystko byłoby w porządku, ale później ten kozak złapałby kontuzję, pauzował kilka miesięcy, a później już nie wrócił do formy, nie można byłoby Legii za ten transfer winić. Ot pech. I trochę tak jest teraz z poszukiwaniem selekcjonera. Ja nie wiem, czy Andrij Szewczenko awansuje na mundial – oby tak i oby doszedł tam na przykład do najlepszej ósemki – ale na dziś nie umiem znaleźć sensu zatrudniania właśnie jego i za tak ogromne pieniądze.
Żeby było jasne, o czym mówię. Nie twierdzę, że Szewczence się nie uda. Być może okaże się – choć nie ma ku temu żadnych przesłanek – że będzie najlepszym selekcjonerem w historii polskiej piłki, ale jeśli jego ewentualne zatrudnienie oceniamy przez pryzmat momentu podpisywania kontraktu, czyli zgodnie z prawidłami tej zasady, o której wspomniałem kilka zdań wcześniej, nie mogę tego oceniać dobrze.
Komentarze