W pierwszym pojedynku niedzielnych zmagań 29. kolejki Bundesligi, Borussia Dortmund rywalizowała z Werder Bremą. Początkowo spotkanie nie ułożyło się po myśli gospodarzy, ale jeszcze przed przerwą podopieczni Terzica odrobili straty z nawiązką, aby finalnie zakończyć mecz pewnym zwycięstwem 4:1 (3:1).
Wielkie emocje w pierwszej odsłonie
Początek starcia był niezwykle intensywny. Z jednego pola karnego zaraz przenosiliśmy się pod drugie. Po upływie kwadransa worek z bramkami rozwiązał się na dobre. W pewnym momencie Werder wyprowadził zabójczą kontrę. Futbolówkę przejął Milot Rashica, który od razu pomknął z nią do przodu. Stoperzy BVB popełnili prosty błąd, przez co reprezentant Kosowa zyskał trochę wolnego miejsca i z ostrego kąta pokonał Hitza.
Szybko stracony gol podziałał motywująco na Borussię. Gospodarze bez kompleksów ruszyli odrabiać straty. W 29. minucie do remisu doprowadził Giovanni Reyna, który huknął nie do obrony pod samą poprzeczkę zza szesnastki. Od tego momentu szeregi Biało-zielonych zaczęły się sypać. W konsekwencji do akcji wkroczył Erling Haaland. Norweg jeszcze przed przerwą ustrzelił dublet. Najpierw wyprowadził BVB na prowadzenie po pewnie wykonanym rzucie karnym, z kolei później był w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, żeby skierować futbolówkę do pustej bramki z kilku metrów.
Piszczek wszedł po przerwie
Zaraz po przerwie na murawie pojawił się Łukasz Piszczek. Były reprezentant Polski nie dostaje w tym sezonie wielu minut, jednak w drugiej połowie pokazał się z dobrej strony oraz udowodnił, że pomimo swojego wieku trener nadal może na niego liczyć.
Przez większość drugiej połowy gra toczyła się pod dyktando BVB. Pomimo ogromnej przewagi drużyny z Dortmundu, wynik długo nie ulegał zmianie. Haaland polował na hat-tricka, ale czwartą bramkę dla gospodarzy zdobył Mats Hummels. Niemiecki defensor odkupił winy po błędzie z początku starcia i uderzeniem głową podczas rzutu rożnego ustalił ostateczny rezultat spotkania.
Komentarze