Leicester oczekuje fortuny za pomocnika, co na to Newcastle?

James Maddison
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: James Maddison

Newcastle United marzy o sprowadzeniu Jamesa Maddisona. Leicester City oczekuje jednak za swojego pomocnika ponad 70 milionów euro. Sroki zastanawiają się, czy warto spełnić ten wymóg, czy może zwrócić się gdzie indziej.

  • Newcastle United złożyło za Maddisona ofertę w wysokości ponad 50 milionów euro
  • Leicester City oczekuje jednak za pomocnika o 20 milionów więcej
  • Srokom zależy na Angliku, ale nie wiedzą, czy jest wart aż takiej fortuny

Newcastle ma problem z Maddisonem

Newcastle United nadal nie wie, co uczynić w kwestii Jamesa Maddisona. Sroki kilka tygodni temu złożyły pierwszą propozycję za 25-letniego środkowego pomocnika. Opiewała ona na około 50 milionów euro. Leicester City, nie po raz pierwszy tego lata, okazało się jednak twardym negocjatorem. Lisy mogą pozwolić odejść swojej gwieździe tylko, gdy nabywający klub zapłaci ponad 70 milionów euro. Włodarze klubu z King Power Stadium są równie hardzi w rozmowach z Chelsea. Jeżeli The Blues zamierzają sprowadzić Wesleya Fofanę, muszą pobić rekord transferowy w kategorii kupna środkowych obrońców. Co ciekawe, obecny rekord należy do Manchesteru United, który nabył Harry’ego Maguire’a z… Leicester!

Newcastle United ma zatem dylemat. Eddie Howe jest wielkim fanem talentu jednokrotnego reprezentanta Anglii i chciałby wokół niego budować drużynę. Istnieją jednak wątpliwości, czy warto dla niego przebijać własny rekord transferowy o 30 milionów euro. Jak dotąd Sroki zapłaciły najwięcej za Joelintona w 2019 roku. Kosztował on 44 miliony.

Na St. James’ Park coraz częściej można usłyszeć, że warto skupić się na innych, dostępnych na rynku, opcjach.

Maddison w minionym sezonie rozegrał aż 53 spotkania we wszystkich rozgrywkach. Zanotował w nich 18 bramek i 12 asyst. Obecną kampanię również rozpoczął, zaliczając ostatnie podanie przy trafieniu Timothy’ego Castagne’a.

Zobacz również: Niepewna data powrotu Thiago. Klopp trzyma kciuki za postępy Hiszpana w rehabilitacji.

Komentarze