Michniewicz: potrzebowaliśmy pokazać, że dalej potrafimy grać

Czesław Michniewicz
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

Po spotkaniu reprezentacji Holandii z Polakami głosu udzielił Czesław Michniewicz. W rozmowie z Mateuszem Borkiem i Jakubem Wawrzyniakiem selekcjoner krótko opisał zremisowany przez Biało-czerwonych mecz.

  • Reprezentacja Polski zremisowała na wyjeździe z Holandią 2:2
  • Po meczu Czesław Michniewicz wypowiedział się na łamach stacji TVP Sport
  • Selekcjoner wyznał, że jego kadra potrzebowała dobrego wyniku po wysokiej porażce z Belgami

“Ciężko pracowaliśmy na ten remis”

Czesław Michniewicz po meczu reprezentacji Polski w Holandii (2:2) udzielił wypowiedzi stacji TVP Sport.

Jak selekcjoner ocenia spotkanie?

– Tak, zanim doszło do 2:0, to włożyliśmy mnóstwo sił w ten mecz. Dużo też mądrości. Wydaje mi się, że zawodnicy rozegrali dobre spotkanie. Nie nacieszyliśmy się zbytnio z prowadzenia, bo szybko straciliśmy na 2:1. Potem padł kolejny gol. Niestety, arbiter uznał tę bramkę, a na koniec jeszcze był rzut karny. Pracowaliśmy ciężko na ten remis. Mogliśmy wygrać tu i bylibyśmy bardzo szczęśliwi, a jesteśmy bardzo zadowoleni.

Czy reprezentacji pomogło szczęście?

– Na szczęście trzeba ciężko pracować. To nie tak, że można na nim bazować. Dobrze się stało, że wtedy bramka nie padła, bo ona podcięłaby nam skrzydła. Przegraliśmy wysoko trzy dni temu. Potrzebowaliśmy tlenu, potrzebowaliśmy pewności siebie, pokazać, że dalej potrafimy grać. Powiedziałem na odprawie, by nie zwątpić w swoje umiejętności po jednym meczu. Tak, jak nie byliśmy mistrzami świata po Szwecji, tak nie byliśmy największymi nieudacznikami po meczu z Belgią. Staramy się wytłumaczyć im, że potrafią grać w piłkę, żeby pokazali wszystko. Tak też było, każdy zagrał na miarę swoich możliwości i z tego się cieszymy.

Czy Kiwior “uniósł” debiut?

– Tak, szukamy cały czas. Kuba Wawrzyniak zakończył karierę, więc szukamy kogoś z lewą nogą dla reprezentacji. Znam tego chłopaka, pracowałem z nim i cieszę się bardzo, że gra w Serie A. No nie na typowej pozycji, myślę, że przyjdzie taki moment, że zacznie grać w linii obrony, ale Kuba umie gra w piłkę. Ja się nie bałem o jego umiejętności. Jedyne, co mówiłem, to żeby nie chciał pokazywać wszystkiego dziś. Bo on bardzo dobrze wprowadza piłkę, często robi to w boczne sektory boiska. Mówiłem, żeby unikał niecelnych podań. Raz dziś się zapędził, ale bez konsekwencji.

Jak ocenia występ Zalewskiego?

– On ma dobre wybory. Pamiętam, jak przyjechał, to był trochę wycofany. Taki niepewny, bo to było jego pierwsze zgrupowanie. Kiedyś San Marino, dawno, dawno temu. Z każdym kolejnym treningiem pokazywał swoją jakość. Zawodnicy zaczęli zwracać na niego uwagę. Dużo słów otuchy dla niego. On wchodzi w drybling, fantastyczne wybory. Dziś ten przerzut do Casha w odpowiednim tempie, z odpowiednią siłą. Rośnie nam fajny skrzydłowy, może też grać jako wahadłowy. Z takim potencjałem, z taką wydolnością… Śledzę jego poczynania w Romie, on nigdy nie dogrywa spotkań. Pytam go co chwilę: Nicola, jak jest? On, że da radę. Ale cały czas dla pewności go pytałem, czy jest okej!

Bereszyński wystąpił z urazem.

– Tak, po rozgrzewce Bartek zgłosił uraz, który już wcześniej mu przeszkadzał. Nie ma tam niczego groźnego, jest tylko zbite podbicie stopy. Dostał zastrzyk znieczulający od naszego doktora i zagrał przeciwko skrzydłowym, którzy ciągle szukali gry jeden na jeden.

Czy Polacy wypełnili założenia przedmeczowe?

– Przed meczem mówiłem o podaniach przez środek. Widzieliście, jak często szukają tych podań najlepsze zespoły na świecie, czy Belgowie, czy Holendrzy. Oni potrafią zagrać piłkę w mysią dziurę. Robi to de Bruyne, robią to Holendrzy. Na pewno, jeśli będziemy grali na dwójkę defensywnych pomocników, jak dzisiaj, to będzie nam troszeczkę łatwiej. Jeżeli będziemy grali na jednego pomocnika, to on nie jest w stanie tej przestrzeni zabezpieczyć. Dużo problemów mieliśmy z Belgami. To ustawienie było podyktowane tym, że z Belgią za dużo piłek przechodziło. Myślę, że grając przeciwko takim zespołom, to jest jakaś alternatywa.

Czy to był występ bliski ideału?

– Mówiłem, że musimy ten atak pozycyjny też wprowadzić, ale on będzie w mniejszości. Mamy świadomość skali problemu, który przed nami był. I też tego, że zespoły atakują dużą ilością zawodników. Ważne, żeby po przechwycie wyjść większą ilością zawodników.  Żeby ci obrońcy, którzy zostają do asekuracji, oni sami nie są w stanie wszystkich pokryć. Czy blisko ideału? Nie, do tego trochę brakuje. Jakbyśmy wygrali, moglibyśmy powiedzieć, że coś było idealnie. Było kilka takich pomysłów w naszym wykonaniu, które chcieliśmy tak grać. Mi się serce radowało, jak budowaliśmy akcje, czy to prawą, czy lewą stroną. Nie chcieliśmy grać środkiem przy ataku pozycyjnym, bo mówiliśmy, że traciliśmy bramki z Belgią właśnie w ten sposób. W dużej mierze nam się to udawało.

Glik wszedł na boisko z konieczności.

– Dlatego tak długo zmian nie robiliśmy. Na ławce mieliśmy wysokich zawodników. U nich wchodził wysoki napastnik, my mieliśmy na ławce Kamila Glika. Mówię: Kamil, wchodzisz. Zobaczyliśmy na ławce tego dwumetrowca, a my mieliśmy na ławce samych niewysokich zawodników i ciężko byłoby kogoś zmienić.

Zobacz więcej: Zalewski: akcję bramkową dedykuję ojcu i rodzinie.

Komentarze