Mecz z Bayernem to pierwszy poważny sprawdzian Barcelony

FC Barcelona
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: FC Barcelona

FC Barcelona znajduje się obecnie w znakomitej formie, jednak wtorkowy pojedynek z Bayernem Monachium będzie ich pierwszym poważnym sprawdzianem w tym sezonie. Duma Katalonii, jak dotąd nie miała okazji rywalizować z tak wymagającym rywalem.

  • Bayern podejmie FC Barcelonę w meczu Ligi Mistrzów
  • Dla Dumy Katalonii będzie to pierwszy poważny sprawdzian w tym sezonie
  • Początek meczu o godzinie 21:00.

Xavi i spółka muszą pokazać, na co ich stać w tym sezonie

Barcelona świetnie sobie radzi na początku tej kampanii. Katalończycy, co prawda rozegrali przeciętny mecz przeciwko Rayo Vallecano w 1. kolejce La Liga tylko bezbramkowo go remisując, jednak od tego momentu mają na swoim koncie pięć zwycięstw z rzędu (4 w La Liga i 1 w Lidze Mistrzów), jeśli pominiemy towarzyski mecz z Manchesterem City zakończony rezultatem 3:3.

Xavi i Laporta tworzyli skład, dokonując licznych transferów, by stał się konkurencyjny właśnie na poziomie Ligi Mistrzów. W Katalonii po cichu liczą na triumf w tych rozgrywkach. Oczywiście, mistrzostwo Hiszpanii też jest ważne, ale wydaje się, że większe znaczenie miałby sukces w Champions League.

We wtorek Barcelonę czeka tak naprawdę pierwszy wielki sprawdzian w tym sezonie, który pokaże w którym miejscu blaugrana znajduje się obecnie. W La Liga podopieczni Xaviego strzelili już aż 20 bramek tracąc tylko dwie. Prawda jest jednak taka, że będący w przeciętnej dyspozycji Bayern, który wygrał tylko dwa z ostatnich pięciu spotkań, jest zdecydowanie lepszy od Sevilli czy Realu Sociedad.

W Barcelonie z pewnością jeszcze nie zapomnieli o druzgocącej porażce z Lizbony 2:8 z 2020 roku w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Wtorkowy mecz będzie zatem doskonałą okazją do rewanżu oraz do udowodnienia, że Duma Katalonii faktycznie jest w stanie powalczyć o sukces w tegorocznej edycji tego turnieju.

Zobacz również: Niewdzięczny najemnik czy bawarska legenda – jak kibice Bayernu przywitają Roberta Lewandowskiego?

Komentarze