Dawid Szwarga: Nikt w klubie nie zmusi mnie, bym pracował inaczej w poszczególnych meczach

- Przed startem fazy grupowej, w naszej kadrze mieliśmy tylko czterech piłkarzy, którzy w swojej karierze w niej grali. Jestem pewien, że gdyby zachować ich obecne doświadczenie, ale pozwolić rozegrać jeszcze raz wcześniejsze mecze, mieliby zupełnie inną pewność siebie, podejmowaliby inne decyzje - mówi na dzień przed meczem ze Sturmem Graz Dawid Szwarga.

Dawid Szwarga
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Dawid Szwarga
  • Dla Rakowa Częstochowa spotkanie ze Sturmem Graz jest meczem ostatniej szansy, by wiosną wciąż występować w europejskich pucharach
  • Trener mistrzów Polski mówił o tym, ile znaczy dotychczasowe doświadczenie, czego władze klubu nie będą w stanie mu narzudzić oraz jak oceniać Sonnego Kittela
  • Początek spotkania w czwartek o godz. 18:45

Sturm Graz – Raków Częstochowa. Mecz o życie

Aby Raków Częstochowa realnie mógł myśleć o grze na wiosnę w Lidze Konferencji, musi wygrać ze Sturmem różnicą dwóch bramek. To jednak nie oznacza, że mistrzowie Polski rzucą się na przeciwnika.

– Plan zakłada strzelenie bramki i reakcję po niej. Jeśli trzeba będzie reagować, coś zmieniać, by strzelić drugą, będziemy to robić. Ale na starcie meczu nie myślimy o konieczności wygranej 2:0 – mówi Dawid Szwarga, po czym daje wykład o znaczeniu doświadczenia.

To dla nas trzynaste spotkanie w tej rundzie w Europie. Jestem przekonany, że to doświadczenie zaprocentuje w przyszłości. Jest ogromne. Widać to na przykładzie Sturmu, który dwa lata zbierał doświadczenie i widać, że potrafi być skuteczny. Finalnie o wyniku – zwłaszcza w Europie – decydują detale. Małe rzeczy. Ja już nie mówię tylko i wyłącznie o meczu i decyzjach w jego trakcie, ale o przygotowaniu się do meczu, o logistyce, organizacji, wyjeździe, o powrocie, o posiłkach. O wszystkim, co jest istotne, a co na przykład skraca czas podróży, skraca czas regeneracji. Mówiąc o nabywaniu doświadczenia, nie mam na myśli tylko siebie, ale cały klub. Poza tym doświadczenie zdobywają doświadczenie. Przed startem fazy grupowej, w naszej kadrze mieliśmy tylko czterech piłkarzy, którzy w swojej karierze w niej grali. Jestem pewien, że gdyby zachować ich obecne doświadczenie, ale pozwolić rozegrać jeszcze raz wcześniejsze mecze, mieliby zupełnie inną pewność siebie, podejmowaliby inne decyzje.

Do Grazu przylecieli z drużyną rekonwalescenci John Yeboah i Łukasz Zwoliński, a zabrakło Zorana Arsenicia. – Wszyscy zawodnicy, którzy przylecieli są gotowi do gry. Nawet bez jednostki treningowej są w stanie nam pomóc, choćby w mniejszym wymiarze czasowym. Testując zdrowie Zorana w Częstochowie uznaliśmy, że lepiej będzie, jeśli zostanie i dopiero po powrocie w piątek zobaczymy, jaka jest jego dyspozycja.

Szwarga mówił też o Sonnym Kittelu i jego rzekomo apatycznych zachowaniach na boisku.

– Są różne typy osobowości. Są zawodnicy, którzy tryskają energią w każdym momencie na boisku i minutę po przegranym meczu mają już dobry humor. Nie możemy mieć do nich o to pretensji, bo taki mają typ osobowościowy. Ale są też piłkarze zamknięci w sobie, którzy trzymają pewne sprawy wewnątrz. I w tym nie ma nic złego. W moim odczuciu to, co obserwuję u Sonnego Kittela jest czymś zupełnie normalnym. Dziś się mówi o jego grze z Cracovią, a zupełnie inaczej byłby oceniony, gdyby raz przyłożył inaczej stopę i strzelił gola w jednej z dwóch sytuacji, które stworzył mu zespół, albo gdyby bramkarz Cracovii nie wybił piłki z linii po strzale Bogdana Racovitana, gdy to Sonny zaliczyłby asystę. Wpadłaby liczba i odbiór jego występu byłby inny. Ja sobie zdaję sprawę, jak istotne jest pół roku na aklimatyzację każdego zawodnika. Nie tylko jako piłkarzowi, ale też człowiekowi. Dla niektórych nie jest łatwe znaleźć się w nowym kraju, w nowym mieście, o czym świadczy cała masa przykładów z przeszłości.

Raków w tym tygodniu ma dwa bardzo ważne mecze – ze Sturmem i Śląskiem Wrocław w Ekstraklasie. Oba mogą decydować o przyszłości w jednych lub drugich rozgrywkach. Dawid Szwarga pytany o to, czy da się wyczuć, że w klubie przestawiana jest wajcha z presją mocniej w którymś z tych przypadków, odpowiada, że nawet jeśli, to dla niego nie ma to znaczenia.

– Nikt w klubie nie musi przestawić żadnej wajchy z presją. Nikt w klubie nie zmusi mnie do tego, bym pracował inaczej w zależności od konkretnego spotkania, bo mam swoje standardy pracy i one są zawsze takie same. To nie jest tak, że gramy w niedzielę ze Śląskiem Wrocław, więc stawiam tu jakiś priorytet, bo dla mnie wszystkie sześć meczów do końca rundy ma taką samą wagę, już nie mówiąc o pucharowym starciu z Cracovią, gdzie jeden mecz zdecyduje o naszym być albo nie być. Presja dla mnie jest identyczna i przede wszystkim sam ją na siebie narzucam. To ja chcę się zawsze najlepiej przygotować, zrobić wszystko, by później móc powiedzieć, że dobrze zarządziłem grą, że zrobiłem dobre zmiany. Zawsze wysłucham władz klubu, ale finalnie nie będzie mieć to wpływu, jak będę pracował.

Komentarze