- 30 czerwca poznamy nazwisko prezesa PZPN. Oficjalnie wciąż nie ma żadnego kandydata, jednak wiadomo, że wystartują Cezary Kulesza i Paweł Wojtala
- Zmiana sternika polskiej piłki jest możliwa pod warunkiem sporej konsolidacji środowiska klubowego oraz jak najmniejszej straty (z perspektywy Wojtali) w głosowaniu wojewódzkich związków
- Bardzo możliwe, że Kuleszy nie pomogły zmiany, do których doszło w dwóch związkach – Małpolskim i Lubelskim
Kto prezesem PZPN?
Odpowiedź na pytanie wyżej poznamy 30 czerwca, natomiast wydarzenia wpływające na wynik dzieją się cały czas. Najważniejszą ich częścią były wybory w wojewódzkich związkach, kompletem zakończone tuż przed majówką. Na ich podstawie można zacząć wyliczenia.
Żeby zdać sobie sprawę, jak rozkładają się nastroje – nazywane zwyczajowo szablami – trzeba wiedzieć, na czym dokładnie polegają wybory prezesa PZPN. Wystartować w nich mogą kandydaci, którzy zgromadzili przynajmniej 15 rekomendacji od klubów Ekstraklasy i 1. Ligi oraz związków wojewódzkich. Każdy na stole może położyć dwie, aczkolwiek regularnie stosowaną praktyką jest popieranie jednego kandydata przy jednoczesnym wrzuceniu do niszczarki drugiej rekomendacji (dotyczy to zwłaszcza poparcia dla urzędującego prezesa). Aktualnie jesteśmy dokładnie na tym etapie, aczkolwiek ze stuprocentową pewnością możemy założyć, że ani Kulesza, ani Wojtala, nie będą mieli problemu z uzbieraniem 15 poparć. Innych kandydatów nie będzie.
W samych wyborach prawo głosu ma 118 delegatów. 60 z nich to przedstawiciele wojewódzkich związków, 50 – klubów Ekstraklasy i 1. Ligi (32+18), a pozostałych osiem głosów rozkłada się na Stowarzyszenie Trenerów (3), przedstawicieli piłki nożnej kobiet (2), futsalu (2) oraz Stowarzyszenia Sędziów (1). Jak łatwo policzyć – aby zostać prezesem, trzeba przekonać 60 (lub więcej) delegatów.
Zobacz również: Ekstraklasa staje przed dużą szansą (WIDEO)
W powszechnej opinii krąży przekonanie, że wśród tzw. terenu Kulesza ma na tyle wysokie poparcie, że wystarczy niewiele uszczknąć ze środowiska klubowego, by świętować wywalczenie drugiej kadencji. Zagłębiając się w temat, sytuacja wydaje się być dużo bardziej „na styku”.
Jak zagłosuje „teren”?
Przystawiając ucho do związków, można założyć, że głos na Wojtalę oddadzą w Wielokopolsce (która zgodnie ze statutem ma 4 głosy), na Dolnym Śląsku (5), w Małopolsce (5) i w Świętokrzyskiem (3). Bardzo możliwe, że również w Lublinie (3), gdzie nowy prezes Krzysztof Gralewski mówił niedawno w rozmowie z Goal.pl: – Dla mnie ważny jest program. Blisko mi do podejścia prezesa Dolnośląskiego ZPN, czyli chciałbym najpierw tego programu wysłuchać. Później porozmawiam na ten temat ze swoimi ludźmi, bo u mnie jest zespół i nie chcę podejmować decyzji sam. Ale jedną rzecz muszę powiedzieć – jakąkolwiek decyzję podejmiemy, będzie nasza. Nie innych ludzi, nie innych delegatów z pozostałych związków. Nienawidzę polityki w piłce nożnej, więc sami też zachowamy się konkretnie – jeżeli na kogoś postawimy, będziemy lojalni i powiemy to wprost.
Oczywiście nie chcemy podejmować decyzji za sensacyjnego zwycięzcę wyborów w Lubelskim ZPN (od lat rządził tam Zbigniew Bartnik, bez wątpienia będący w obozie Kuleszy), natomiast w samej wypowiedzi jest kilka sygnałów, które niekoniecznie dla obecnego prezesa PZPN brzmią korzystnie: powołanie się na prezesa Dolnośląskiego ZPN, który w sposób zdeklarowany poprze Wojtalę, powołanie się na program wyborczy – gdy nie jest tajemnicą, że siła Kuleszy – mówiąc eufemistycznie – leży w innym miejscu, i wreszcie słowa o niechęci do polityki w piłce nożnej, gdy otoczenie Kuleszy uprawia ją regularnie.
Niekorzystna zmiana dla Kuleszy zaszła także w Małopolskim ZPN, gdzie Bartosz Ryt „ograł” Ryszarda Kołtuna. Ryt jest zwolennikiem zmiany, podczas gdy Kołtun, o ile cztery lata wcześniej popierał Marka Koźmińskiego, o tyle teraz prawdopodobnie zagłosowałby na Kuleszę.
Jeśli nie pomylimy się w obliczeniach, a wyglądają one bardzo prawdopodobnie, Wojtala będzie mógł liczyć na 20 głosów ze związków. Kilka innych się waha, więc prawdopodopodobnie ta liczba będzie większa, ale nawet jeśli nie, w najczarniejszym scenariuszu z perspektywy prezesa Wielkopolskiego ZPN oznaczałoby to zwycięstwo Kuleszy w „terenie” stosunkiem 40:20. W skrócie – aby doszło do zmiany prezesa, Wojtala musiałby odrobić straty w środowisku klubowym oraz wśród ośmiu „rozproszonych” delegatów.
Wynik 40:20 jest jednocześnie najlepszym możliwym scenariuszem dla Cezarego Kuleszy. I mimo wszystko mało prawdopodobnym. Paweł Wojtala nie kryje, że oprócz innych „swinging states”, podobno liczy szczególnie na dwa związki. W Pomorskim ZPN prezesem jest Radosław Michalski, kolega z boiska, z którym do dziś łączą go bardzo dobre relacje osobiste. Kujawsko-Pomorskim ZPN rządzi z kolei Eugeniusz Nowak. To bliski współpracownik Zbigniewa Bońka. Boniek przekonuje, że nie planuje się angażować w kampanię, ale nawet bez zaangażowania wszyscy wiedzą, że nieszczególnie blisko mu do prezesa Kuleszy (a już na pewno nie do ludzi z jego otoczenia). W przypadku tych dwóch związków mówimy aż o siedmiu głosach (4+3).
Co z głosowaniem klubów?
Nie da się ukryć, że w klubach w mijającej kadencji Kulesza bardzo dużo stracił. Chodzi oczywiście przede wszystkim o przepis o młodzieżowcu, który ostatecznie zostanie zlikwidowany, lecz wodzenie klubów za nos trwało na tyle długo, że wśród nich wytworzył się front antykuleszowy. Kluby mogły czuć się zdradzone – Kulesza to przecież ich człowiek w związku, Czarek, były prezes Jagiellonii.
Najlepszym dowodem na istnienie tego frontu była pamiętna sytuacja z połowy 2024 roku, gdy doszło do wyborów do Rady Nadzorczej Ekstraklasy. Kluczową postacią jest tu Wojciech Cygan. Po tym, jak wcześniej na zarządzie PZPN poniósł porażkę w kwestii usunięcia wspomnianego przepisu, istniało ryzyko jego marginalizowania. Pachniało wówczas usuwaniem się w cień, bo wspomniana przegrana (nawet klęska, biorąc pod uwagę, że „za” zagłosował tylko on sam i drugi z przedstawicieli klubów, Łukasz Jabłoński) pokazała, że nie ma on właściwie żadnego poparcia w zarządzie związku. I to nawet wśród działaczy, którzy raczej byli kojarzeni z dobrych kontaktów z nim samym.
Teoria o usuwaniu w cień dość szybko i niespodziewanie dla Kuleszy nie znalazła potwierdzenia w rzeczywistości. Gdy zbliżały się wybory do Rady Nadzorczej Ekstraklasy, czyli ostatniego podmiotu, w którym Cygan ewentualnie mógłby się zaczepić, by wciąż być w PZPN-ie słyszalnym, ten do ostatniej chwili nie podjął decyzji o starcie. W dniu walnego zgromadzenia Cygan nagle poinformował, że startuje w wyborach, a Kulesza się wściekł. Na zasadzie: jak to ktoś podejmuje tak ważne decyzje wywracając wszystko do góry nogami, bez poinformowania prezesa. Był zły do tego stopnia, że będąc w Niemczech w czasie Euro 2024, bo wtedy się to wszystko odbywało, próbował telefonicznie lobbować w klubach Ekstraklasy, by nie wybierać Cygana. Niektórzy przedstawiciele klubów opowiadali później anegdotę, że tuż przed głosowaniem jeden po drugim odbierali telefony i wychodzili z sali, by porozmawiać z prezesem. Być może Kulesza oczekiwał, że jego wiceprezes uzgodni z nim start do Rady Nadzorczej Ekstraklasy, a Cygan z jego perspektywy zrobił to z zaskoczenia. To jednak detale. Przedstawiciel Rakowa Częstochowa, w przeciwieństwie do poprzedniego głosowania w zarządzie, tu zdecydowanie wygrał – aż 11 z 14 klubów wyraziło poparcie.
Jest to o tyle istotne, że pokazuje, jak dużym zaufaniem w środowisku klubowym cieszy się Wojciech Cygan. Istotniejsze tym bardziej, że Cygan obecnie gra w drużynie z Wojtalą – jeździ po Polsce i przekonuje do głosowania na tego kandydata.
- Czytaj także: „Nowy Kallman” w Ekstraklasie już latem?! Polskie kluby obserwują ciekawego napastnika [NASZ NEWS]
Z klubów do wzięcia jest 50 głosów, ale kilka z nich mimo wszystko jest zarezerwowanych dla Kuleszy. Na obecnego prezesa na pewno (lub z dużym prawdopodobieństwem) zagłosuje Jagiellonia (2 głosy), Puszcza Niepołomice (2), Znicz Pruszków (1), czy Bruk-Bet Termalica (1). Słyszymy też o kilku innych klubach skłaniających się ku temu rozwiązaniu – ale to wciąż zdecydowana mniejszość. Kluczem do odpowiedzi na pytanie, czy Wojtala i Cygan przekonają resztę, jest sposób, w jaki zagospodarują tę szansę. Nic tu nie jest za darmo, ale to środowisko wygląda na bardziej przystępne, niż zdeklarowane w swoim głosie związki piłkarskie.
Wojtala zadowoli się tu 35 głosami – tyle prawdopodobnie dałoby mu zwycięstwo. Trzeba bowiem pamiętać o tym, że wśród związków któryś z wahających się (a takie też są) może go poprzeć oraz można zakładać, że Kulesza nie zgarnie kompletu z ośmiu głosów spoza „terenu” i klubów. Słyszymy, że co najmniej dwa głosy spośród nich będą oddane na oponenta aktualnego prezesa.
Oczywiście na razie to tylko zabawa i matematyka, natomiast jasno pokazująca jedno – dla Cezarego Kuleszy obecne wybory nie powinny być takim spacerkiem, jak te sprzed czterech lat. Wówczas rozbił Marka Koźmińskiego, ale te sytuacje trudno zestawiać. Wówczas Koźmiński był tak pewien wygranej, że zignorował okres kampanii. Po klubach zaczął jeździć w momencie, gdy te były już dawno objechane przez Kuleszę i zdeklarowane co do oddania głosu na niego. Wojtala tego błędu nie popełnia.
Komentarze