Lechia ma twarz Johna Carvera i jest to uśmiechnięta twarz
Nie da się ukryć, że projekt Lechii Gdańsk nie ma zbyt wielu fanów w Polsce. Trudno bowiem sympatyzować z klubem, który właściwie permanentnie ma problemy finansowe, zalega z wypłatami i organizacyjnie jest daleko poza innymi zespołami w PKO Ekstraklasie. W tej beczce dziegciu jest jednak także łyżka miodu. Lechia poza twarzą Paolo Urfera ma także twarz Johna Carvera. I gdy to ją się widzi jako pierwszą, to przysłania ona wszystkie niedociągnięcia spowodowane przez tę pierwszą.
Mało kto chyba spodziewał się, że przygoda Anglika z PKO Ekstraklasą potrwa tyle czasu i będzie tak udana. Warto przecież przypomnieć, że do pogrążonej w kryzysie Lechii przychodził szerzej nieznany szkoleniowiec, którego dotychczasowe CV, choć spore i barwne od dużych marek, to nie było usłane pasmem sukcesów. Niemniej, jak dość szybko się okazało, Carver zdołał się idealnie wpasować w realia zarówno samego klubu, jak i całej ligi. A to w przypadku zagranicznych szkoleniowców do tej pory nie było regułą – pamiętamy przecież m.in. Davida Badię. Pomimo wielu trudności, problemów organizacyjnych zespołu oraz dość przeciętnej kadry, udało się utrzymać w elicie, co w pewnym momencie kampanii wydawało się misją z gatunku mission impossible.
Najważniejsze jest jednak to, co w tym sezonie. Na klub nałożone zostały bowiem ujemne punkty – w liczbie aż minus pięciu – oraz zakaz transferowy, który zdjęty został w samej końcówce okienka. Pomimo tego, gdańszczanie dziś mają już więcej punktów, niż Piast Gliwice, a gdyby dodać odjęte pięć oczek, to znajdowaliby się w środku tabeli. Dokładnie mówiąc na 9. lokacie. Lechia bowiem de facto zdobyła już 11 punktów, co jest wynikiem lepszym od Widzewa Łódź, Motoru Lublin czy Pogoni Szczecin, a więc wszystkich klubów, które miały zdecydowanie bardziej komfortowe warunki do przygotowań oraz budowy zespołu.
Trzeba bowiem pamiętać, że przez kilka pierwszych kolejek w zespole z Gdańska brakowało chociażby klasowego środkowego obrońcy, a ławka rezerwowych nie była nawet wypełniona do ostatniego miejsca. Problemy kadrowe to spore utrudnienie, choć jak widać, można sobie z nimi poradzić. Oczywiście, na koniec sezonu nie jest to żadna gwarancja finalnego sukcesu, a więc utrzymania, w tej kwestii wiele może się jeszcze zmienić, ale całokształt pokazuje jednak, że praca trenera Carvera oraz sztabu szkoleniowego przynosi bardzo dobre wyniki.
Podobać w przypadku Lechii może się nie tylko to, jak sobie ona radzi w trudnych warunkach, ale i to, jak gra. W meczach zespołu z Trójmiasta pada bowiem najwięcej goli w lidze i właściwie każde starcie jest gwarantem wielu emocji oraz podbramkowych akcji. Wystarczy przecież powiedzieć, że gdańszczanie mają najwięcej bramek strzelonych oraz najwięcej straconych. Jedno najpewniej wynika z drugiego, co ma swoje plusy, ale ma i minusy. Niemniej dla neutralnego widza te mecze po prostu dobrze się ogląda i choć pewnie kibice z Gdańska i sam sztab woleliby mniej tracić, to dla wielu innych jest to po prostu przyjemne 90 minut dobrego meczu.
Bezpośrednio przed meczem z Pogonią trener Lechii Gdańsk powiedział jednak także coś, co jako człowieka zdecydowanie bardziej przybliża go do zaufania i takiego zwykłego, ludzkiego odruchu pt. „da się go lubić”. Carver bowiem w pewien sposób wstawił się za zwolnionym z Pogoni Szczecin Robertem Kolendowiczem. Zazwyczaj w takich sytuacjach trenerzy milczą lub ucinają krótko temat. Tym razem można jednak odnieść wrażenie, że Anglik jest inaczej nastawiony do takich spraw i przemawia przez niego pewien „solidaryzm zawodowy”. To cecha szczególnie szlachetna i mówiąca wiele o szkoleniowcu, ale już stricte jako człowieku.
– Może nie powinienem komentować tego, co się dzieje w innych klubach, ale jest mi przykro, że Robert, który jest młodym i bardzo dobrze taktycznie myślącym trenerem, został zwolniony. On jest ofiarą swojego sukcesu z poprzedniego sezonu, kiedy jedno zwycięstwo dzieliło Pogoń od podium. Obecnie ta ekipa ma tylko cztery punkty straty do czołowej trojki – powiedział szkoleniowiec na konferencji prasowej przed meczem z Pogonią Szczecin cytowany przez „sport.tvp.pl”.
Zobacz także: Pogoń Szczecin znalazła nowego trenera? To główny kandydat