Telegram z Wysp: Corona i Fergie time

Marcus Rashford i Ole Gunnar Solskjaer
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Marcus Rashford i Ole Gunnar Solskjaer

Już jest źle, chociaż o najgorszym rozwiązaniu na razie próbuje się nawet nie myśleć. Niestety, dwa spotkania w jednej kolejce zostały odwołane, co raczej nie zwiastuje nic dobrego. Żyjemy w naprawdę dziwnych i trudnych czasach.

Być może wszyscy zachowywaliby się nieco bardziej spokojnie, gdyby nie Euro 2020/21. Mistrzostwa Starego Kontynentu rozpoczną się 11 czerwca, co wymusza na klubowych rozgrywkach rozegranie wszystkich spotkań do 23 maja. Kalendarz jest niesamowicie napięty, a możliwości ewentualnych zmian są ograniczone. Piłkarze wybiegają na boisko co trzy dni, czasami nawet co dwa dni. Ich organizmy wystawiono na próbę, której niestety nie przetrwają wszyscy. W pewnym momencie nastąpi krańcowe zmęczenie materiału, które może złamać wiele karier. Przed meczem z Lazio Emre Can, pomocnik Borussii Dortmund, przyznał, że „na treningach niektórzy nie mają siły biegać”. Niemiec miał okazję występować na boiskach Premier League, więc wie, jak intensywna jest tu rywalizacja. Co powiedziałby teraz? Czy słowo „niektórzy” przeistoczyłoby się we „wszyscy”?

Z chaosu narodzi się porządek?

W Anglii zapanował totalny chaos. Tak naprawdę nikt nie wie, czy bez większych przeszkód uda się dokończyć sezon. Niektóre drużyny po 16. kolejkach mają w swoim dorobku tylko 14 meczów. Chociaż wydaje się, że to tylko dwa pojedynki, trudno wyobrazić sobie, by Manchester City, który występuje dosłownie na każdym możliwym froncie, nadrobił zaległości bez konieczności skomplikowanych manewrów na wzburzonym morzu, jakim w tym sezonie stał się terminarz. Liga, puchary krajowe i międzynarodowe, reprezentacja – współczujemy nie tylko piłkarzom, ale także tym, którzy będą musieli ułożyć to w odpowiednim i koniecznym porządku.

Nerwowe oczekiwanie. Niepewność. Wątpliwości. Strach. Cztery godziny przez pierwszym gwizdkiem nikt nie wie, czy zawodnicy wybiegną na murawę. Nietrudno wyobrazić sobie, jak destrukcyjnie wpływa to na kondycję psychiczną sportowców. Cierpi również dyspozycja fizyczna, stres potrafi pozbawić ogromnych pokładów energii. Koncentracja zostaje osłabiona, więc o błędy jest zdecydowanie łatwiej. Wiru powoduje zamknięcie ośrodków treningowych, co uniemożliwia wspólne zajęcia i zmusza do samodzielnego przygotowania. W piątek, dzień przed następną serią gier, nie mamy żadnych informacji na temat czy faktycznie dojdzie ona do skutku. Spotkania Manchesteru City i Fulham, a więc drużyn, w których odnotowano przypadki zakażenia, zaplanowano na niedzielę. Czy do tej pory uda się opanować „wewnętrzną” epidemię? Czy w ogóle istnieje jakakolwiek możliwość rozegrania potyczek z udziałem tych ekip?

Niewykluczone, że ci, których dotknęła zwiększona liczba pozytywnych wyników na obecność wirusa, będą musieli wystawić do gry nieopierzoną młodzież. Coś więcej o takim rozwiązaniu może powiedzieć Jurgen Klopp. Nieco ponad rok temu Liverpool musiał… się rozdwoić. W przeddzień spotkania w ramach Klubowych Mistrzostw Świata The Reds czekał ćwierćfinałowy pojedynek Pucharu Ligi Angielskiej z Aston Villą. W kraju zostali młodzi i niedoświadczeni, a do Kataru poleciał pierwszy garnitur. Rezerwy oczywiście nie sprostały rywalom. Czy 12 miesięcy po tym wydarzeniu będziemy świadkami powtórki takiego spektaklu, tylko z udziałem innych aktorów?

Rozczarowanie kolejki: Kelechi Iheanacho

Leicester przyjeżdża na Selhurst Park,  gdzie Liverpool potrafił strzelić aż siedem goli. Łatwe zwycięstwo Lisów? Nic z tych rzeczy. W 19. minucie Kelechi Iheanacho, zastępujący Jamiego Vardy’ego, marnuje rzut karny. Nigeryjczyk notuje niesamowicie przeciętne spotkanie i swoją grą udowodnił, że jeżeli Brendan Rodgers chce myśleć o obecności w ligowej czołówce, w styczniu musi przekonać zarząd do poważnych wydatków. Bez napastnika z krwi i kości ani rusz.  

Wydarzenie kolejki: Fergie time!

Kto żądał głowy Solskjaera? Który kibic Manchesteru United liczył na porażkę swojego zespołu i miał nadzieję na rozstanie z sympatycznym Norwegiem? Oczywiście wielu pamięta Ole bolesne rozstanie z Ligą Mistrzów, co jest absolutnie usprawiedliwione. Jednak nie sposób nie zauważyć, że Czerwone Diabły, przynajmniej na krajowych boiskach, wyglądają coraz lepiej. Jeżeli z pamięci wyrzucimy starcia z Lipskiem, PSG i Basaksehirem, bez wahania możemy powiedzieć, że United znowu są piękni. A gol z 93. minuty budzi oczywiste skojarzenie z erą Alexa Fergusona. Sir Alexie, żyj nam wiecznie!

Bohater nieoczywisty: Karl Darlow

Człowiek, który zatrzymał wielki Liverpool. Mam nadzieję, że gdy golkiper Newcastle wrócił do domu po meczu z The Reds, na wycieraczce czekał na niego wielki kosz słodyczy, ufundowany przez kibiców i działaczy Manchesteru United. Dzięki wspaniałym interwencjom 30-letniego Anglika, który w fenomenalny sposób zatrzymał Salaha i Firmino, ekipa Jurgena Kloppa nie „odjechała” ekipie z Old Trafford. Fani Srok również powinni być wdzięczni swojemu bramkarzowi – punkt w starciu z Liverpoolem smakuje zdecydowanie inaczej niż ten, zdobyty w potyczce z West Bromwich Albion, jednak waży dokładnie tyle samo.

Komentarze