Pióra umoczone w smole. Tottenham płynie w nieznanym kierunku

Ben Davies, Tottenham Hotspur
Obserwuj nas w
POLAND ONLY!! Na zdjęciu: Ben Davies, Tottenham Hotspur

Oczywiście jestem bardzo rozczarowany wynikiem, ale nie mogę nic zarzucić moim piłkarzom za wysiłek włożony w to spotkanie. Myślę, że City wyprzedza nas prawdopodobnie o cztery lub pięć lat. Mają menedżera przez tak długi czas i pracowali w określony sposób przez ten okres. W ten sposób Ryan Mason komentował porażkę Spurs w niedzielnym finale EFL Cup, jednocześnie w dosyć krytyczny sposób oceniając aktualny poziom prac w północnej części Londynu. Poprzedni trener, Jose Mourinho, miał być gwarantem sukcesów. Tymczasem Portugalczyk zostawił po sobie wątpliwej jakości dziedzictwo i mnóstwo pytań na temat przyszłości dwukrotnych mistrzów Anglii.

Tottenham podróżuje bez sternika

Daniel Levy bez wątpienia nie zatrudnił Mourinho z myślą o długofalowym projekcie. Miało być tu i teraz. Nowy stadion, nowy szkoleniowiec, interesujące nazwiska i wielkie ambicje. Po kilkunastu miesiącach z The Special One u steru okręt musi zawinąć do macierzystego portu. W podróż trzeba wyruszyć jeszcze raz. Z nowym kapitanem, a niewykluczonego, że także nowym statkiem. Kibice domagają się również nowego armatora, jednak to raczej tylko błagalne prośby. Dumny ptak, który po odejściu Pochettino na nowo miał rozwinąć skrzydła, umoczył pióra w portugalskiej smole.

Do końca obecnych rozgrywek Tottenham poprowadzi jego oddany syn, Ryan Mason. Jednak nie należy się spodziewać, że młody szkoleniowiec zostanie rzucony na głęboką wodę i to pod jego wodzą Spurs rozpoczną nowy projekt. Moglibyśmy stać się świadkami powtórki kazusu Franka Lamparda, a tego, miejmy nadzieję, przy High Road nie chcą. Mason bez wątpienia może być wartościowym wzmocnieniem sztabu szkoleniowego, ale na dłuższą metę po prostu utonie w odmętach sezonu. Każde niepowodzenie wychowanka londyńczyków na tak wczesnym etapie jego trenerskiej kariery bez wątpienia nie przyczyni się do jej rozwoju, a wręcz może ją zastopować. Stołeczna ekipa potrzebuje kogoś zdecydowanie bardziej doświadczonego, przy kim Mason mógłby nabierać niezbędnych umiejętności. Nie czas na eksperymenty znane ze Stamford Bridge. Nie czas także na rozmowy z menedżerami o wątpliwej zdolności do działania długofalowego, a także postaciami, które najlepiej czują się w rodzimym środowisku. Jamie Redknapp (Sky Sports) tak wypowiedział się na temat problemów Tottenhamu:

Moment zwolnienia Mourinho był niesamowity, ale nie dziwi mnie to w przypadku tego klubu, zdarzyło się to już wcześniej. Zatrudniają i zwalniają bardzo szybko. Muszą być pewni następnego trenera. Na radzie ciąży ogromna presja, by kolejny wybór był tym właściwym. Nie wyszło z Jose Mourinho, więc jego sukcesor musi spełnić oczekiwania, inaczej presja naprawdę wzrośnie. Maurizio Sarri ani trochę nie emocjonuje fanów Spurs. Można sobie wyobrazić, że Julian Nagelsmann podejmie pracę w Bayernie Monachium. Nuno Espirito Santo – czy ta kandydatura mnie zachwyca? Nie jestem pewien. Scott Parker może pożegnać się z Premier League wraz z Fulham, ale coś go łączy z Tottenhamem. Rafa Benitez? Nie. Brendan Rodgers – czy opuściłby teraz Leicester, w którym już coś zbudował?

Kapitan Kane schodzi z pokładu

Już wiemy, że Nagelsmann nie trafi do Anglii, a Rodgers zostanie w Leicester. Jednak zanim zaczniemy na poważnie zastanawiać się, kto zamelduje się w północnym Londynie, lepiej sprawdźmy, co ów jegomość tam zastanie. Niewykluczone, że nowy szkoleniowiec będzie musiał radzić sobie bez najważniejszej postaci Spus, czyli Harre’go Kane’a. Wiele wskazuje na to, że najlepszy snajper Tottenhamu pożegna się ze stolicą niedługo po zakończeniu sezonu. Bez wątpienia największy wpływ na jego decyzję będzie miała obecność Lilywhites w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Jeżeli Champions League nie zawita na Tottenham Hotspur Stadium, Kane z pewnością poprosi o umożliwienie mu transferu do drużyny gwarantującej grę w elicie. Kto jak to, ale on bez wątpienia zasłużył na to, by regularnie występować wśród najlepszych. Ostateczną próbą przekonania dwukrotnego króla strzelców PL do podjęcia rozmów na temat kontynuacji współpracy może być obietnica zatrudnienia trenera z najwyższej półki. Jednak czy wszyscy dokładnie tak samo rozumieją wspomniane pojęcie?

Mimo aktualnych niepowodzeń nie należy zapominać o tym, co Levy uczynił dla Spurs w ciągu dwóch dekada panowania. Tottenham dysponuje wspaniałym kompleksem treningowym i pięknym stadionem. W północnej części stolicy powstała globalna marka, którą na salony, między gigantów pokroju Realu, Barcelony czy Manchesteru City miał wprowadzić ten, który doskonale wie, jak godnie prezentować się w międzynarodowym towarzystwie. Projekt Mourinho był nastawiony na natychmiastowy efekt, tymczasem właściwie jedynym pozytywnym osiągnięciem Portugalczyka pozostał awans do finału Pucharu Ligi Angielskiej. Levy zdawał sobie sprawę, że tylko natychmiastowa reakcja może uratować sezon, dlatego zaledwie sześć dni przed rozstrzygającym meczem zakończył kolejną londyńską przygodę Mou. Również udział w rozgrywkach Superligi miał być remedium na niezadowalające wyniki, zwłaszcza finansowe. Tymczasem fani jeszcze bardziej znienawidzili właścicieli i prezesa Spurs. Levy zażądał głowy Mourinho, a kibice zażądali głowy Levy’ego.

Kto rozdaje karty w Londynie?

Wspominając o nowoczesnym obiekcie, nie sposób zapomnieć o środkach, jakie pochłonęła jego budowa. To, co miało umożliwić rywalizację Spurs z najlepszymi, w znaczący sposób osłabiło ich zdolności finansowe. Nie dziwi więc fakt zagwarantowania chęci powołania do życia nowego turnieju, który miał pozwolić dwukrotnym mistrzom Anglii na poprawienie kondycji budżetu. Tottenham musi spłacić 175 milionów funtów pożyczki, którą zaciągnął w Bank of England. Dodajmy do tego panującą epidemię, która uniemożliwia zasilanie klubowej klasy wpływami z biletów, odszkodowanie dla zwolnionego Mourinho i i chęć wzmocnienia kadry. Krzywa rozwoju, która miała wystrzelić w górę po rozstaniu z Pochettino, niebezpiecznie pikuje w dół. Stadion, tak niezbędny, by wykonać kolejny krok naprzód, stał się przekleństwem. Najlepszy piłkarz został zakładnikiem ryzykownej polityki zarządu. W tej chwili nie do końca wiadomo, kto rozdaje karty przy High Road. Kane czy Levy? A może kibice?

Tak naprawdę każdy kolejny tekst na temat Spurs to wróżenie z fusów. Jeżeli Tottenham nie awansuje do Ligi Mistrzów, zmiany, jakie zobaczymy w północnej części Londynu, mogą mieć gwałtowny przebieg. Paradoksalnie może to właśnie pewien rodzaj radykalizmu uzdrowi stołeczną ekipę. Sprzedaż Harrego Kane’a z pewnością podreperuje klubowy budżet, który bez wątpienia ucierpi w przypadku absencji na międzynarodowej arenie. Może życie bez największej gwiazdy nie będzie tak wystawne i efektowne, jednak może okazać się zbawienne. Czas skończyć z opieraniem filozofii drużyny na barkach jednego zawodnika. Czas oczyścić skrzydła ze smoły i rozpocząć nowy etap podróży.

Komentarze