Real Madryt może sprzedać bramkarza. Wysłucha nadesłanych ofert

Andrij Łunin może odejść z Realu Madryt w najbliższym letnim okienku transferowym. Ukraiński bramkarz chciałby częściej grać, a hiszpański klub jest gotowy wysłuchać nadesłanych ofert - informuje w mediach społecznościowych Fabrizio Romano.

Andrij Łunin i Thibaut Courtois
Obserwuj nas w
Sipa US / Alamy Na zdjęciu: Andrij Łunin i Thibaut Courtois

Niepewna przyszłość Andrija Łunina. Zmieni otoczenie?

Andrij Łunin odegrał bardzo ważną rolę w Realu Madryt podczas sezonu 2023/2024. Wówczas z poważną kontuzją mierzył się podstawowy bramkarz drużyny Królewskich – Thibaut Courtois – który został godnie zastąpiony przez 26-letniego golkipera. Słynny Belg jest już jednak w pełni sił i 15-krotny reprezentant Ukrainy wrócił na ławkę rezerwowych, z której rzadko się podnosi. Jak podaje w mediach społecznościowych Fabrizio Romano, Andrij Łunin może zmienić otoczenie w najbliższym letnim okienku transferowym.

Sam zawodnik rozważa odejście z Realu Madryt, ponieważ chciałby grać w wyjściowym składzie. Hiszpański klub także jest gotowy wysłuchać ofert za swojego piłkarza. Jeśli na stole pojawi się satysfakcjonująca propozycja, to ukraiński bramkarz najprawdopodobniej opuści zespół Los Blancos. 26-latek nie powinien narzekać na brak zainteresowania, gdyż w ostatnich miesiącach był łączony z takimi ekipami jak Chelsea, Manchester United, Manchester City, Aston Villa, Bayern Monachium, PSG oraz Galatasaray Stambuł.

Absurdalnie wysokie wyceny piłkarzy Realu Madryt [WIDEO]

Andrij Łunin przywdziewa bluzę bramkarską Realu Madryt od lipca 2018 roku, kiedy przeniósł się na Santiago Bernabeu za 8,5 miliona euro z Zorii Ługańsk. Mierzący 191 centymetrów golkiper w barwach drużyny Królewskich rozegrał łącznie 60 meczów, wpuścił 70 goli i zachował 20 czystych kont. Etatowemu reprezentantowi Ukrainy udało się wstawić do gabloty dwa puchary za wygranie Ligi Mistrzów oraz dwa trofea z triumf w La Lidze. Fachowy serwis „Transfermarkt” szacuje jego wartość rynkową na 20 milionów euro.

POLECAMY TAKŻE

Komentarze