Były trener Arreiola: „W akademii Sportingu nazywaliśmy go KDB” [NASZ WYWIAD]

Legia ogłosiła w piątek pozyskanie utalentowanego portugalskiego pomocnika, Henrique Arreiola. Były już gracz Sportingu podpisał czteroletnią umowę, a goal.pl porozmawiał z jego byłym trenerem, Fabio Roque, który opowiedział nam co to za piłkarz.

Obserwuj nas w
Henrique Arreiol Na zdjęciu:

Specjalność? Na przykład rzuty wolne

Choć Legia Warszawa poległa w rywalizacji z AEK Larnaką, to wciąż ma szansę na grę w fazie grupowej europejskich pucharów. Już za tydzień pierwszy mecz ze szkockim Hibernianem o Ligę Konferencji UEFA i to właśnie Szkotów trzeba wyeliminować, aby myśleć o powtórzeniu udanej przygody z przed roku.

Dzień po porażce warszawski klub ogłosił pozyskanie Henrique Arreiola, 20-letniego gracza Sportingu B. Jaki to piłkarz?

– Jest to kreatywny zawodnik, który gra na pozycji defensywnego pomocnika, natomiast może też grać jako kreatywna ósemka. Tym transferem chcieliśmy pomyśleć trochę o przyszłości i pozyskać piłkarza, który może wejść do pierwszej drużyny, rozwijać się w niej i przynieść korzyści zarówno dla drużyny, jak i dla klubu – powiedział oficjalnej stronie Legii Michał Żewłakow, dyrektor klubu.

Goal.pl poprosił też o opinię Fabio Roque, który był trenerem Arreiola w drużynie Sportingu U15, a następnie z bliska obserwował dalszy rozwój tego piłkarza w klubie.

Piotr Koźmiński, goal.pl: Jakim piłkarzem jest Henrique Arreiol? To bardziej „6” czy „8”?

Fabio Roque:

Arreiol przyszedł do nas z Madery, z klubu Maritimo. Gdy zaczynałem z nim pracę, w drużynie U15, to był jego drugi sezon w akademii Sportingu. Na początku przejawiał wszelkie cechy numeru „6”, ale z czasem stał się bardziej taką „8”. To piłkarz, który ma naprawdę dużo zalet. Piłka absolutnie mu nie przeszkadza. Jego „pierwszy dotyk” jest super. Może nie jest demonem szybkości, ale potrafi świetnie kontrolować piłkę, dobrym podaniem stworzyć szansę bramkową, a czasem i samemu ją wykończyć. No i rzuty wolne.

W sensie?

To zawsze była jego specjalizacja. W akademii Sportingu, gdy tylko był na boisku, to każdy rzut wolny był jego. Wykonywał wszystkie. To jedna z jego specjalizacji.

Uderzenie techniczne czy raczej mocne?

W zależności od sytuacji i potrzeby. Potrafi strzelić i tak, i tak. Generalnie w akademii Sportingu nazywaliśmy go „KDB”. Oczywiście, od Kevina de Bruyne. Bo, zachowując wszystkie proporcje, Henrique stylem gry przypomina właśnie Belga.

Technika?

Na bardzo dobrym poziomie.

Musi mieć jednak jakieś wady, bo umówmy się: 20-letni Portugalczyk ze Sportingu nie marzy o tym, aby w pierwszej kolejności podpisać kontrakt z Legią.

To prawda. A dlaczego nie przebił się w Sportingu? Odpowiedź jest dość prosta: wielka konkurencja. W pierwszym zespole na jego pozycji gra na przykład Morten Hjulmand, czołowy gracz, reprezentant Danii i kapitan Sportingu. Ale Henrique był jednym z najlepszych pomocników w ostatnim sezonie w Sportingu B, pomagając awansować drużynie z trzeciej ligi do drugiej.

Oczywiście, ma swoje ograniczenia, musi nabrać i „fizyczności” i doświadczenia, i kilku innych boiskowych cech, ale jeśli Legia myśli o nim długofalowo, to może dobrze na tym wyjść.

Jak z Zakopanego do Warszawy

Myślę, że tak, że to pomysł długofalowy, bo kontrakt ma obowiązywać cztery lata.

To dobrze. Bo Henrique na pewno będzie potrzebował trochę czasu. Polska to dla niego zupełnie nowy kraj. Pamiętam jego przenosiny z Madery do Lizbony. To dwa różne światy. To jakbyś się przeprowadził z Zakopanego do Warszawy.

Ciekawe porównanie w ustach Portugalczyka. Ale widzę i słyszę, że trochę mówi pan po polsku. Skąd to się wzięło?

W Polsce bywałem wiele razy, uwielbiam ten kraj, jestem pod wrażeniem. Dwa miesiące spędziłem właśnie w Zakopanem, sporo czasu w Ustroniu. Znam Białystok, Kraków, Poznań i tak dalej… Moje przyjazdy były związane ze współpracą z polskim projektem piłkarskim.

Rozumiem. A wracając do Henrique. Jaki ma charakter? Łobuz, spokojny chłopak?

Trochę introwertyczny. Pamiętam, że powroty z domu, z Madery, na przykład po świętach Bożego Narodzenia, były dla niego bardzo trudne. Trochę tak samo jak z Cristiano Ronaldo. Tęsknota za rodziną, samotny pobyt w dużym mieście. Oczywiście, on cały czas rósł, również mentalnie. Bo przecież, gdy go prowadziłem, to był jeszcze dzieciakiem. Nigdy jednak nie mieliśmy na niego żadnych skarg. Ani ze szkoły, ani wewnątrz akademii. Nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych.

„Ekstraklasa jest coraz lepsza”

Wciąż zastanawiam się jednak nad tym przeskokiem Sporting – Legia…

W akademii Sportingu zwracaliśmy też dużą uwagę młodym piłkarzom na takie kwestie jak ta, że nie każdy przebije się do pierwszej drużyny. Ale staraliśmy się wszczepić im mentalność, żeby potrafili się zaadaptować również w innych warunkach. Zgadzam się, że Polska nie jest najczęściej pierwszym wyborem dla młodego portugalskiego piłkarza, ale też nie przesadzajmy.

Ekstraklasa jest coraz lepsza, a Legia ma ambicje sięgające Ligi Mistrzów. Ok, wiem, że ostatnio to jej się nie udaje, ale regularnie gra w pucharach, walczy o mistrzostwo. Henrique będzie miał tu co robić. Jestem przekonany, że obie strony na tej współpracy mogą dużo zyskać.