LE: Zacięta walka w Moskwie. Kolejny słaby mecz Feyenoordu

Liga Europejska
Obserwuj nas w
Liga Europejska Na zdjęciu: Liga Europejska

W 2. kolejce Ligi Europy zobaczyliśmy niesamowitą walkę do ostatnich minut. Niestety w rywalizacji CSKA Moskwy z Dinamo Zagrzeb nie padły bramki, a obie ekipy zaprezentowały statyczny futbol. Zdecydowanie więcej działo się w Rotterdamie, gdzie Feyenoord wysoko uległ austriackiemu Wolfsberger 1:4 (0:2).

Czytaj dalej…

CSKA Moskwa – Dinamo Zagrzeb

W Rosji zobaczyliśmy różnicę klas. Deklasacja była widoczna gołym okiem. Żołnierze armii wręcz bombardowali bramkę strzeżoną przez Livakovica. Jednak golkiper z Zagrzebia nie miał zbyt wiele pracy. Większość strzałów nie dochodziła w światło bramki, a rozregulowane celowniki piłkarzy CSKA uniemożliwiały zmianę rezultatu. Niebiescy byli mniej aktywni pod polem karnym przeciwnika. Natomiast dobra współpraca drugiej linii z defensywą skutecznie udaremniała niebezpieczne sytuacje ekipy z Moskwy. Jedną z lepszych okazji do zdobycia premierowego trafiania mieli gospodarze w 29. minucie. Do rzutu wolnego podszedł Nikola Vlasic. Niestety jego uderzenie kapitalnie obronił Livakovic, który sparował futbolówkę na rzut rożny.

Po przerwie tempo meczu zwolniło. Na Arenie CSKA zobaczyliśmy sporo walki w środku pola, lecz bez niezbędnej złośliwości. Z kolei sędzia tylko dwukrotnie wyciągnął żółty kartonik. Tymczasem podobnie jak w pierwszej połowie to team z Moskwy stwarzał sobie więcej sytuacji do strzelenia gola, ale nadal miał spore problemy z celnością, przez co obie ekipy podzieliły się punkami.

Feyenoord – Wolfsberger AC

O wiele ciekawiej było w Rotterdamie. Falstart zaliczyli podopieczni Dicka Advocaata. Feyenoord stracił bramkę jeszcze przed upływem 5. minut. Zaskakujące prowadzenie Wilkom dał Michael Liendl. Doświadczony pomocnik skutecznie wykorzystał jedenastkę, po tym jak Botteghin (Feyenoord) dopuścił się faulu we własnym polu karnym. Pech gospdoarzy trwał nadal. Mimo wyższej jakości piłkarskiej futbolówka nie mogła znaleźć drogi do bramki. Jak na złość arbiter podyktował kolejny rzut karny dla ekipy z Austrii. Tym razem Michael Liendl postawił na siłę i uderzył prawy dolny róg, nie dając większych szans bramkarzowi.

Po przerwie wydawało się, że Feyenoord powróci na właściwe tory. Gol kontaktowy w 54. minucie obudził nadzieje w szeregach Klubu nad Mozą. Na listę strzelców wpisał się Steven Berghuis, dzięki niezawodnej technice. Holender z bliskiej odległości wolejem wpakował futbolówkę do siatki.

Na nieszczęście gospodarzy bramkę na 3:1 strzelił, jakże bramkostrzelny w tym spotkaniu Michael Liendl. 35 – latek nie pozostawił złudzeń, że wiek ma jakiekolwiek znaczenie. Holender po godzinie gry skorzystał na kardynalnym błędzie defensywy gospodarzy, dopadł piłkę w polu karnym Feyenoordu, a po chwili uderzył w kierunku prawego słupka. Gracze z Karyntii poczuli wiatr w żaglach. Jeszcze nie dawno cieszyli się z trafienia swojego kapitana, a w 67. minucie wynik spotkania ustalił Joveljic, po tym jak Justin Bijlow (Feyenoord) nie utrzymał nerwów na wodzy i wykonał ostry atak pod własną bramką. Arbiter ponownie wskazał na 11. metr od bramki. Tym razem do jedenastki podeszła dziewiątka gości, która skierowała futbolówkę w lewy dolny róg.

Wolfsberger, dzięki wygranej w Rotterdamie wskakuje na fotel lidera grupy K. Z kolei Feyenoord ma powody do obaw. Gospodarze na swoim koncie mają tylko punkt, a grunt pod nogami Advocaata powoli zaczyna się walić.

Komentarze