- Raków Częstochowa wywalczył w czwartkowy wieczór pierwsze punkty w fazie grupowej Ligi Eutropy w tej kampanii
- Mistrzowie Polski w ostatnim kwadransie rywalizacji zmusili Sporting do głębokiej defensywy
- Portugalska ekipa od ósmej minuty grałą w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Viktora Gyokersa
Raków – Sporting: mistrz Polski w końcu z golem w Sosnowcu
Raków Częstochowa marzył, aby sprawić niespodziankę w czwartkowy wieczór, dzięki czemu mógłby przedłużyć swoje szanse na wiosenne granie na europejskiej scenie. Poprzeczka przed ekipą z Limanowskiego była jednak zawieszona wysoko, bo na jej drodze stanął Sporting CP. Wartość drużyny z Portugalii była wielokrotnie większa od mistrza Polski.
Już w ósmej minucie miała miejsca sytuacja, która skomplikowała plany trenerowi Rakowa. Po perfidnym faulu Viktora Gyokersa na Zoranie Arseniciu defensor ekipy z Częstochowy doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Dziwnie wyglądał proces związany ze zmianą Chorwata, bo Jean Carlos wszedł w jego miejsce dopiero po pięciu minutach. Lekkim pocieszeniem dla Rakowa mogło być natomiast to, że szwedzki zawodnik rywali został ukarany czerwoną kartką.
Tymczasem w 14. minucie otwarty został wynik rywalizacji toczonej na ArcelorMittal Park w Sosnowcu. W roli głównej wystąpił Sebastian Coates, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego egzekwowanego przez Pote. Tym samym goście jeszcze w pierwszym kwadransie rywalizacji objęli prowadzenie. Tak naprawdę było to pierwsze poważniejsze zagrożenie ze strony ekipy z Lizbony w czwartkowy wieczór.
Gospodarze blisko zdobycia bramki byli z kolei w 34. minucie. W roli głównej wystąpił Milan Rundić. Słoweniec otrzymał podanie z boku boiska i oddał uderzenie z powietrza. Próba była jednak niecelna. Finalnie do końca pierwszej połowy wynik już się nie zmienił, z czego bardziej zadowoleni mogli być goście.
Po zmianie stron Czerwono-niebiescy mieli wydawało się wyborną okazję do tego, aby doprowadzić do wyrównania. Jean Carlos miał tylko wepchnąć piłkę do siatki. Brazylijczyk nie wywiązał się jednak z zadania jak należy i trybuny stadionu obiegł tylko głośny pomruk rozczarowania. Wciąż to lider ligi portugalskiej mógł cieszyć się z korzystniejszego wyniku.
W ostatnim kwadransie rywalizacji mistrz Polski, wyczuwając, że rywale są zmęczeni, rzucili się im do gardła. Efekt przyszedł w 79. minucie, gdy w roli jokera sprawdził się Fabian Piasecki. Napastnik Rakowa wykorzystał podanie od Władysława Koczergina i mieliśmy wynik 1:1. Chwilę później częstochowianie dołożyli jeszcze jedno trafienie, ale padło z pozycji spalonej. Ostatecznie do końca meczu rezultat nie uległ już zmianie i obie ekipy podzieliły się punktami.
Raków Częstochowa – Sporting CP 1:1 (0:1)
0:1 Coates
1:1 Piasecki 79′
Komentarze