Flick i Deco stawiają na Joana Garcię
Hansi Flick nie zaskoczył swoją decyzją i zgodnie z przewidywaniami postawił na Joana Garcię w bramce FC Barcelony na pierwszy mecz nowego sezonu. Starcie z Vissel Kobe przyniosło również symboliczny gest. Młody bramkarz z Katalonii wybiegł na boisko z numerem 1, dotychczas kojarzonym wyłącznie z Markiem-Andre Ter Stegenem.
W kontekście trwającej zmiany w hierarchii w bramce numer na plecach zyskuje dodatkowe znaczenie. Joan Garcia był jedynym z dostępnych bramkarzy, który nie miał przypisanego numeru z poprzedniego sezonu. Wojciech Szczęsny i Inaki Pena zachowali swoje, a Ter Stegen – choć formalnie nadal w kadrze – jest obecnie kontuzjowany i nie figuruje w planach Flicka.
Według doniesień medialnych, niemiecki golkiper przejdzie operację kręgosłupa w nadchodzącym tygodniu, a jego powrót na boisko może być znacznie opóźniony. Tymczasem Barcelona nie zamierzała trzymać numeru 1 dla zawodnika, który nie chce odejść, ani nie wpisuje się już w nowy projekt sportowy.
Joan Garcia najwyraźniej czuł, że to właśnie on będzie pierwszym wyborem. Już podczas sobotniego treningu nosił rękawice z wyszytą jedynką. Wszystko wskazuje na to, że Flick, Deco i zarząd chcą od pierwszego dnia budować jego pozycję jako nowego lidera między słupkami.
Sytuacja pozostałych bramkarzy również się klaruje. Szczęsny przedłużył kontrakt i ma być numerem dwa, choć formalnie czeka jeszcze na rejestrację, a Inaki Pena ma opuścić klub jeszcze w tym oknie transferowym.
Zobacz również: Real wystawił defensora na sprzedaż. Nikt nie chce go kupić