Serie A. Dla kogo mistrzostwo, Liga Mistrzów i spadek?

Inter Mediolan
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Inter Mediolan

Serwis SerieA.pl w swoim cyklu SerieALL podsumował pierwszą część sezonu ligi włoskiej oraz przewiduje, co się wydarzy po wznowieniu rozgrywek.

  • W cyklu SerieALL podsumowujemy, co wydarzyło się w pierwszej połowie sezonu
  • Typujemy także najważniejsze rozstrzygnięcia
  • Zapraszamy na nasz cykl w Goal.pl i na SerieA.pl. Po każdej kolejce włoskiej ligi podsumujemy dla Was wszystkie najważniejsze wydarzenia z minionego weekendu. Żadnych opisów meczów, bo one już były. Luźne uwagi i pomeczowe boki

Dla kogo Scudetto?

Inter Mediolan. Każde inne rozstrzygnięcie będzie olbrzymią sensacją. Przed sezonem wydawało się, że straty kadrowe mistrzów Włoch będą zbyt wielkie, by mogli oni skutecznie walczyć o kolejny tytuł, tymczasem Simone Inzaghi okazał się całkiem skutecznym dentystą i wprawił nowe zęby trzonowe w miejsce starych. Drużyna pozbawiona Romelu Lukaku, Achrafa Hakimiego i Christiana Eriksena jest jeszcze silniejsza niż z tymi zawodnikami. Tak przynajmniej świadczą wyniki, bo Inter Inzaghiego notuje lepsze niż w analogicznym czasie sezonu miał rok temu Antonio Conte. W pierwszej części sezonu Inter przegrał jedno spotkanie, a w pozostałych czterech, w których tracił punkty, wizualnie był od rywali lepszy. Ale nie tylko wyniki Nerazzurich przemawiają za nimi. Interu zwyczajnie nie goni konkurencja. Gdyby stworzyć tabelę formy w ostatnich pięciu meczach, za plecami mistrzów Włoch znalazłby się Juventus (bilans 4-1-0 w tym okresie), który wciąż ciągnie za sobą wagon pełen mankamentów.

Dla kogo Liga Mistrzów?

Juventus, Atalanta, Milan. W takiej kolejności typujemy miejsca 2-4. To oczywiście ryzykowny typ, bo zakłada, że z czwórki wypadnie Napoli, czyli zespół zaliczający start z dziesięcioma zwycięstwami w jedenastu meczach. Ale ostatnimi czasy Azzuri dołują mocniej od innych (nawet jeśli w bezpośrednim meczu pokonali Milan). Napoli zaczęło regularnie tracić punkty od momentu, w którym straciło Victora Osimhena. Z Nigeryjczykiem ekipa z Kampanii zanotowała bilans 9-1-0, bez niego 3-2-5. Wypadł także Kalidou Koulibaly. W styczniu zabraknie jeszcze Andre Zambo Anguissy, który wyjedzie na Puchar Narodów Afryki. Gdyby nie te wszystkie osłabienia, w Napoli widzielibyśmy głównego kandydata do walki z Interem o tytuł. Ale nie można udawać, że Luciano Spalletti nie będzie miał problemów z brakiem gwiazdy w każdej formacji i że będzie to trwało chwilkę.

Gdybyśmy mieli typować, z kim Napoli stoczy walkę o czwórkę, wskazalibyśmy na Milan. Niedawno legendarny Arrigo Sacchi określił Rossonerich jako zespół, który nie gra w piłkę, a się męczy. O ile Inter remisował spotkania, w których był lepszy, o tyle Milanowi coraz częściej zdarzało się punktować, gdy był od rywala słabszy. Taka tendencja musiała przełożyć się na wyniki, ale z drugiej strony gdyby przyrównać sezon do sezonu, w poprzednim na półmetku Milan miał tylko jeden punkt więcej (a ostatecznie zdobył wicemistrzostwo).

Juventus wygląda wciąż słabo, jednak trend należy widzieć szeroko. Aktualnie miejsce poza czwórką zawdzięcza fatalnemu startowi (0-2-2), przez który trudno definiować jego obecną siłę. Poza tym to wciąż zespół z rezerwami. Jeśli mielibyśmy wskazać, kto nie zawiódł w pierwszej rundzie, pewnie powiedzielibyśmy o Paulo Dybali i Federico Chiesie, czyli piłkarzy, których ze względu na urazy dość często nie oglądaliśmy. Jeśli w decydującej fazie sezonu będą do dyspozycji Massimiliano Allegrego, Juventus na pewno nie będzie słabszy. Patrząc na innych wydaje się, że mają większe problemy.

Atalanta miała fatalny grudzień, ale to też standard u Gasperiniego – gorsza pierwsza część sezonu i eksplozja formy w kolejnej. Dlatego spodziewamy się, że skończy sezon na podium.

Kto spadnie?

Venezia, Cagliari i Salernitana. Co do tej ostatniej nikt chyba nie ma wątpliwości. No chyba, że takie, czy w ogóle wystartuje w styczniu, bo – przypomnijmy – ostatniego grudnia upływa termin, w którym klub musi zostać odkupiony przez nowego właściciela. Cagliari w poprzednim sezonie długo wydawało się drużyną do spadku, ale ostatecznie niesamowity zryw w rundzie rewanżowej wyprowadził ten zespół na prostą. Teraz jednak Sardyńczycy wyglądają dużo gorzej niż nawet w czarnych fragmentach przed kilkunastoma miesiącami, co nie wróży dobrze, bo o ile cuda się zdarzają, o tyle rzadko powtarzają. Venezia natomiast jest zespołem punktującym w pierwszej rundzie ponad stan. Jednocześnie to „ponad stan” wcale nie dało wielkiej przewagi nad strefą spadkową. Wydaje się, że ostatnie tygodnie dość poprawnie definiują ten zespół.

Do końca o utrzymanie walczyć powinny też Genoa i Spezia. Pierwsza z tych ekip niewiele zyskała po zatrudnienia Andrija Szewczenki – jest tak samo nędzna, jak przed nim. Jednak ma Mattię Destro w formie, a przy walce o utrzymanie to spory kapitał. Spezia wydaje się natomiast drużyną nadzwyczaj mądrą jak na te rejony tabeli. Nie ma czegoś takiego, jak łatwe zwycięstwa nad nią, a też w większej liczbie meczów od swoich bezpośrednich rywali udowadniała, że może punktować z lepszymi od siebie. Nasz mały polski plusik – coraz lepiej w jej barwach prezentuje się Arkadiusz Reca i spodziewamy się, że po spadkach ze SPAL i Crotone, nie skompletuje mało chlubnego hat tricka.

Cały tekst na SerieA.pl

Komentarze