Real Madryt może być spokojny, bo inne kluby też tak robią
Franco Mastantuono został zgłoszony przez Real Madryt jako piłkarz Castilli, mimo że kosztował ponad 60 milionów euro i mógł spokojnie zająć wolne miejsce w kadrze pierwszego zespołu. Klub zdecydował się jednak zarejestrować go z licencją rezerw, co wywołało falę dyskusji w Hiszpanii.
Problem wynika z przepisów La Liga, według których drużyny mają do dyspozycji maksymalnie 25 profesjonalnych kontraktów, przypisanych do numerów 1–25. Tymczasem Mastantuono otrzymał koszulkę z numerem 30.
Ekspert COPE Isaac Fouto wyjaśnił, że teoretycznie takie działanie można uznać za obejście regulaminu. Zapis o „nadużyciu zależności” między pierwszym zespołem a rezerwami wskazuje, że podobne praktyki mogą być traktowane jako obejście prawa. Jednocześnie podkreślił, że w praktyce niemal każdy klub stosuje takie rozwiązanie, choć zwykle nie wzbudza to takiej uwagi, jak w przypadku Realu Madryt i piłkarza sprowadzonego za ogromną kwotę.
Fouto przypomniał, że podobnie wyglądała sytuacja Viniciusa, który po transferze z Brazylii też przez pewien czas formalnie należał do Castilli. – To robią wszyscy: czy Osasuna, czy Levante. Różnica jest taka, że nie kosztowało to dziesiątek milionów – dodał. Zaznaczył również, że nawet gdyby inny klub postanowił złożyć skargę, nie miałoby to sensu, ponieważ Real zawsze może wystawić Mastantuono w rezerwach i będzie to zgodne z przepisami. Dlatego żaden z rywali nie odważy się podjąć kroków prawnych.