Żart Michniewicza, Szkoci domagają się Lewego. Jaki skład? Raport z Glasgow

Trening Polaków w Glasgow
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Trening Polaków w Glasgow

Szkoci nie zawracają sobie głowy meczem z Polską. Pojedyncze wzmianki w gazetach, właściwie żadnych w telewizjach. Gdyby nie stadion Hampden Park odziany w banery związane z czwartkowym spotkaniem, trudno byłoby się zorientować, że coś się ma wydarzyć w Glasgow. Ale Czesław Michniewicz przekonuje, że bez względu, co się dzieje wokół, i co się nie dzieje, na boisku dziać się będą rzeczy ważne.

  • Można odnieść wrażenie, że dla Szkotów istotniejsze od meczu samego w sobie jest to, czy zagra w nim Robert Lewandowski
  • Polski piłkarz jest tu traktowany jak gwiazda popkultury, którą ludzie chcą oglądać
  • W samym Glasgow trudno doszukać się atmosfery meczu. Przed hotelem Polaków przywitała tylko garstka kibiców – w komplecie szkockich
  • Środowy trening pozwolił natomiast w miarę precyzyjnie określić, jak będzie wyglądać skład Biało-czerwonych na mecz ze Szkocją

Korespondencja z Glasgow

Nie ma klimatu meczu

Są miejsca na świecie, jak Brazylia, w których piłka jest religią, ale to na Wyspach futbol stanowi element kultury. Właściwie każdy szanujący się pub posiada tapetę wyłożoną ekranami telewizorów tylko po to, by w dowolnym momencie odpalić mecz. W środę wieczorem wchodząc do jednego z lokali w Glasgow mogliśmy uraczyć się retransmisją spotkania Liverpoolu z Interem Mediolan, bo – wiadomo – w przerwie reprezentacyjnej wybór piłki na żywo nie jest zbyt wielki, żeby nie napisać, że żaden. Tym większe było zdziwienie, gdy na lotnisku podczas odprawy paszportowej około 50-letni celnik nie miał pojęcia, że w jego mieście odbędzie się jakiś mecz.

Oczywiście wyciąganie wniosków z niewiedzy dosłownie jednej osoby byłoby absurdem, więc tu stanowi jedynie symbolikę. Pod hotel Polaków – położony niedaleko od centrum Crowne Plaza, przybyło jedynie jakichś pięciu kibiców, których autografem nagrodzili m.in. Krzysztof Piątek, Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny. Żadnego szaleństwa, żadnej temperatury meczu. Ale nie można się dziwić. Szkoci mieli w marcu grać baraże o mundial, ale pewien zbrodniarz wojenny z Rosji sprawił, że ich rywal ma znacznie ważniejsze sprawy na głowie od piłki. Trudno się dziwić – wszyscy byli tu nastawieni na mecze mogące dać pierwszy w tym wieku awans na mundial, a dostają marną nagrodę pocieszenia w postaci towarzyskiej gry z europejskim średniakiem. Bilety nie rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Hampden Park może pomieścić ponad 50 tys. widzów, a na dobę przed spotkaniem w kasach wciąż było 15 tys. wejściówek. 10 proc. z każdej z nich zostanie przeznaczone na UNICEF i przekazane na pomoc Ukrainie.

Wojciech Szczęsny rozdaje autografy
Hampden Park
Trybuny Hampden Park

Potwór Robert Lewandowski

Właściwie jedyną osobą, o której pisze tutejsza prasa, jest Robert Lewandowski przedstawiany jako światowa gwiazda, niemal element popkultury. “The Times” rozłożył go na czynniki pierwsze, analizując poszczególne partie jego ciała. Wyszła z tego laurka i portret piłkarskiego potwora. – On potrafi zrobić wszystko. Strzela gole każdego rodzaju – głową, z dystansu, ma instynkt, by być we właściwym miejscu we właściwym czasie. Nie ma żadnych słabości, ale powinniśmy grę przeciwko niemu potraktować jak wyzwanie, a nie coś, czego możemy się bać – mówi Craig Gordon, bramkarz reprezentacji, który meczem z Polską wejdzie do dziesiątki zawodników z największą liczbą występów w historii szkockiej kadry.

A Steven Naismith, kiedyś piłkarz drużyny narodowej, dziś członek sztabu szkoleniowego, dodaje: – Piłkarska inteligencja stanowi dużą część jego umiejętności. Oglądałem go w wielu meczach. On jest niezaangażowany w grę łącznie przez jakieś 60 minut. Nie jest tak, że każda akcja przechodzi przez niego. On raczej krąży po boisku i wypatruje ofiary. Wystarczy, że któryś obrońca na sekundę się wyłączy, a on to dostrzeże i wykorzysta. Zawsze wybiera właściwe miejsce, w którym powinien się znaleźć, a jego jakość w tercji przeciwnika jest zabójcza. To sprawia, że jest najlepszym zawodnikiem na świecie od kilku lat.

Ciekawostką jest to, że na konferencji prasowej Czesław Michniewicz otrzymywał pytania o Lewandowskiego nie od polskich, a od szkockich dziennikarzy. Jeden z nich wręcz zaapelował, by kapitan Polaków zagrał, bo wielu kibiców specjalnie dla niego wykupiło bilety. Michniewicz ze spokojem odpowiedział, że bierze pod uwagę, by fani zobaczyli Lewandowskiego – wtedy szkoccy dziennikarze na moment nakarmili się nadzieją – ale gdy dodał, że jeszcze nie wie, czy na boisku, czy w dresie na ławce, wszystko skwitowane zostało salwą śmiechu.

Konkrety Michniewicza

Paulo Sousa przyzwyczaił, że konferencje mogą składać się wyłącznie z bajerowania, powtarzania utartych sloganów (nawet Chuck Norris nie byłby w stanie policzyć, ile razy usłyszeliśmy słowa “proces” lub “mentalność”) oraz budowania przekonania, że jesteśmy na jedynej właściwej drodze. Czesław Michniewicz poszedł w konkrety. Nie chciał zdradzić żadnych nazwisk pewniaków do gry ze Szkocją, ale wątpliwości co do obsadzenia konkretnych pozycji nie krył wcale. Lewe wahadło, lewy stoper i “szóstka” w środku pola – to miejsca na boisku, na których wciąż toczy się rywalizacja o grę przeciwko Szwecji lub Czechom. I tak naprawdę to te niewiadome zdeterminowały potrzebę rozegrania meczu w Glasgow kosztem spokojnych treningów.

Najciekawiej wygląda sytuacja Grzegorza Krychowiaka, który wydawał się być pewniakiem do gry, ale po napaści Rosji na Ukrainę stracił rytm meczowy i jego forma jest wielką niewiadomą. Ze słów Michniewicza jasno wynika, że właśnie w Szkocji zdecyduje się jego rola w finale barażów. Można zatem spodziewać się, że Krychowiak wyjdzie w podstawowym składzie, by selekcjoner uzyskał odpowiedź na pytanie, które go trapi.

Co do pozostałych pozycji, faworytami wydają się być Arkadiusz Reca i Bartosz Salamon. Pierwszy choćby z racji ogrania na pozycji wahadłowego w klubie – cały poprzedni sezon w Crotone występował w tej roli – drugi, bo tak można wnioskować z obserwacji na treningu. To obrońca Lecha Poznań występował w jednej drużynie z Kamilem Glikiem i Janem Bednarkiem podczas wewnętrznej gierki na środowym treningu.

Wydaje się, że ze Szkocją nie zagra Robert Lewandowski, bo ryzyko jego gry znacznie przewyższa zyski. Tym bardziej, że środowy trening opuszczał z wyraźnym grymasem bólu na twarzy po tym, jak nieszczęśliwie wylądował po dosłownie ostatnim strzale głową na treningu strzeleckim. Sztab kadry uspokaja, że “nic poważnego się nie stało”, ale jednak nie brzmi to jak “nic się nie stało”. W takiej sytuacji najbardziej możliwą opcją wydaje się postawienie na jednego napastnika i dwie podwieszone pod nim “dziesiątki”.

Przypuszczalny skład Polski na mecz ze Szkocją:

Wojciech Szczęsny – Jan Bednarek, Kamil Glik, Bartosz Salamon – Matty Cash, Grzegorz Krychowiak, Jakub Moder, Arkadiusz Reca – Piotr Zieliński, Sebastian Szymański – Arkadiusz Milik.

Komentarze