Jagiellonia stawia na stopniowy rozwój
Jagiellonia Białystok ma za sobą dwa świetne sezony. Najpierw zdobyła historyczne mistrzostwo Polski, a później utrzymała wysoki poziom, kończąc kolejną kampanię na ligowym podium i dochodząc do ćwierćfinału fazy pucharowej Ligi Konferencji. Oczekiwania kibiców stale rosną, dlatego przed klubem trudne zadanie, aby im sprostać i utrzymać drużynę na dłużej w ligowej czołówce.
Trwające lato uchodzi za przełomowe dla wielu polskich ekip. Transferowe rekordy biją Widzew Łódź czy Korona Kielce, a Legia Warszawa, Raków Częstochowa oraz Lech Poznań dalej zbroją się na potęgę. Jagiellonia wypada przy nich znacznie skromniej, w dalszym ciągu stawiając na wypożyczenia lepszych piłkarzy, kosztem większych kwot za transfery.
Podlaski klub ma swoją strategię rozwoju, którą konsekwentnie podąża. Nie będzie wydawać olbrzymich kwot na rynku transferowym, a zamiast tego stopniowo poprawi wysokość wynagrodzeń, tak aby nie wpaść w problemy finansowe. Działania Łukasza Masłowskiego w pełni popiera Adrian Siemieniec.
– Łukasz Masłowski powtarza, że nie chce robić żadnych kominów płacowych, więc zapytaliśmy, czy nie ma obawy, że Jaga utknie w pewnym momencie. Trener odpowiedział, że nie, ponieważ jest plan na stopniowy rozwój, nikt nie rzuci się z motyką na słońce.
– Zamiast sprowadzić jakiegoś kozaka i płacić mu 300/400 tys. euro rocznie, to Jagiellonia będzie podnosić pensje np. stopniowo o 10%. Klub się tego trzyma, w negocjacjach dochodzi do pewnego punktu i nie przekracza swoich limitów – wyjaśnił Łukasz Wiśniowski w programie na kanale Meczyki.pl.